Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2012, 00:24   #4
Serika
 
Serika's Avatar
 
Reputacja: 1 Serika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodze


- Tak, panienko. Widzieliśmy tego lalusia - przytaknął młody ork o pokaźnej posturze.

Amaltea zmarszczyła brwi, zastanawiając się, czy chłopak już obraża poszukiwanego przez nią mężczyznę, czy na razie zwyczajnie nie dopasowuje wystarczająco dobrze słownictwa do sytuacji. Nazywanie adepta lalusiem mogło się kiedyś dla niego źle skończyć i powinien o tym wiedzieć dla własnego dobra. Zanim jednak zdążyła mu to powiedzieć (szkoda, żeby oberwał kiedyś po twarzy za brak ogłady!), pojawił się kolejny komentarz dotyczący elfa z charakterystycznym mieczem... Oraz śmiała propozycja.

To zdecydowanie nie była propozycja, na którą powinna przystać młoda, dobrze wychowana panienka. Rozbijanie się po portowej dzielnicy z pewnością należało do tych czynności, na myśl o których jej guwernantka potrzebowałaby dużej dawki soli trzeźwiących, niewolnicy z wachlarzem oraz przynajmniej godziny na ułożenie sobie odpowiednio efektownej przemowy. Robienie tego w towarzystwie trójki nieco niedomytych obdartusów, uzbrojonych w broń, która wyglądała, jakby właśnie wyciągnęli ją ze śmietniska, dodałoby do tyrady przynajmniej dodatkowe pół godziny lamentów. Zapewne dlatego właśnie reakcja dziewczyny była całkowicie nieprzemyślana i bardzo gwałtowna.

- Oprowadzicie mnie? Po porcie? CUDOWNIE! - niemal pisnęła z entuzjazmu, natychmiast zapominając o celu swoich poszukiwań. - Jeszcze nigdy nie widziałam... - Chciała powiedzieć, że tylu rozpadających się statków na raz, ale w ostatniej chwili ugryzła się w język. - Tylu różnych statków, i marynarzy, i w ogóle...




Młoda śliczna elfka, coś, co przyciąga spojrzenia młodzieży. Gdyby Amaltea była bardziej obeznana w sprawach damsko-męskich, to pewnie przewidziałaby kolejne zdarzenia. Ale nie była, a tutejsi nie znali się na etykiecie. Nic więc dziwnego, że zanim trójka przewodników wyruszyła, najpierw odbyła się pomiędzy nimi przepychanka. A powodem tego sporu było to, kto będzie ślicznotkę oprowadzał. Zwyciężył oczywiście ork, największy i najroślejszy.

Po kilku kuksańcach przypomniał reszcie jej miejsce i wszyscy ruszyli obejrzeć okręty. A było co oglądać! Bowiem tylko na Wężowej Rzece pływały parostatki t’skrangów. Olbrzymie okręty, wyposażone w koła łopatkowe umieszczone w rufie oraz silniki parowe. Okręty te zazwyczaj nie miały żagli, choć nie była to sztywna reguła. Mimo to na każdym były liny po których wspinały się i między którymi przeskakiwały t’skrangi z małpią niemal gracją.

Hrusk popisując się przed dziewczyną opowiadał:
- Ogniste silniki parowe ma wiele statków na Wężowej Rzece. I wszystkie należą do jaszczurowatych. A wiesz czemu? Ponoć owe silniki które napędzają koła łopatkowe to dar Upandala dany t’skrangom w czasie wojny z elfami. No... tymi złymi elfami z góry rzeki. Tymi z Krwawej Puszczy.
-Kiedyś to była inna puszcza - wtrącił rudzielec.
-Wiem, wiem... że inaczej. Tylko nazwy nie pamiętam – poirytował się Hrusk tym, że przerwano czarowanie elfiej ślicznotki i chwalenie się swą wiedzą.
- Smocza Puszcza – podpowiedziała Amaltea. - Ale to było dawno, a parostatki są teraz! Tam, skąd pochodzę widziałam wiele wspaniałych okrętów, ale nigdy takich. A są tu też takie latające? I do czego służy ta gruba lina o tam, przy tamtym maszcie?




To nie była najbardziej wytworna konwersacja w życiu Amaltei. Nie tylko zresztą z uwagi na rozmówców. Ona sama wciąż traciła wątek, zasypując chłopców kolejnymi pytaniami, z których niektóre dotyczyły marynarskiego fachu, niektóre osobliwych portowych machin i konstrukcji, a niektóre tak oczywistych zagadnień z życia mieszczan i marynarzy, że niemożliwym wręcz było, by ich nie znać. Jak choćby...

- A można tu gdzieś kupić rum? Słyszałam, że każdy porządny marynarz pija rum! Jak w tej piosence, znacie? “Piętnastu chłopa na umrzyka skrzyni! Johoho! I butelka rumu!” Oczywiście, ja stawiam!
- No ten... tego... - słysząc jej pytanie Hrusk wyraźnie się stropił. Za to usłużnie odpowiedział najmłodszy z bandy:
-Nie dadzą nam nic takiego do picia. Jedynie najsłabsze piwa. Na coś mocniejszego jesteśmy za młodzi. Hrusk za dwa lata będzie mógł dopiero, a jest prawie dorosły.
- Ale... - dziewczyna przez chwilę zbierała szczękę z bruku, zastanawiając się rozpaczliwie, co ma wiek i “dorosłość” do rumu. Oraz piwa. Oraz co właściwie oznacza tu dorosłość, bo ork, jak dla niej, wyglądał wystarczająco samodzielnie, by sobie w życiu poradzić. Ot, kolejna zagadka tego kraju. Zagadka, która poważnie krzyżowała jej plany spróbowania rumu i poczucia się jak (prawie) prawdziwy wilk morski! A to było całkowicie oburzające i należało coś z tą sprawą zrobić! Nikt jej nie będzie przecież mówić, co ma pić i z kim!
- Jak to nie dadzą? Po prostu pokażcie, gdzie można kupić! Jakoś sobie poradzimy, myślicie, że mi też nie pozwolą?... - zamyśliła się przez chwilę, po czym z chytrym uśmieszkiem dodała: - Jeśli nie, to zawsze można poprosić kogoś miłego, nie?
-Eeee tam prosić. Prawdziwi poszukiwacze przygód biorą sobie.- rzekł butnie Hrusk. A rudzielec rzekł.-Znaczy ty odwracasz uwagę, a my... konfiskujemy.

No proszę, a jednak się dało! Amaltea wyszczerzyła się jeszcze szerzej, z aprobatą kiwając głową, ale po chwili naszły ją pewne wątpliwości. Oszukiwanie przepisów oszukiwaniem przepisów, ale przecież ktoś przecież na tym straci, jeśli tak zwyczajnie sobie wezmą!
- Ale... Jakoś za to zapłacimy, prawda?




Tu drużyna orka jakoś zmarkotniała, widząc że trafili na kogoś uczciwego. Jak by tu jej wytłumaczyć, że cały sens zwinięcia trunku polega na niepłaceniu? Jaka to frajda ze zrobienia na złość grubemu Jorge, jeśli dostanie on pieniądze?
Ostatecznie jednak spojrzenie oczek elfki przeważyło szalę.

- Hirrum, weź od niej pieniądze. Ile to będzie za butelkę rumu? - stwierdził Hrusk. Rudy Hirrum zastanowił się.
- U Jorge ze pięć sześć sztuk srebra, ale wszyscy wiedzą że zawyża ceny... sknera jeden.
- To ja odwracam uwagę, tak? - upewniła się, sięgając po sakiewkę. Na wszelki wypadek wręczyła rudemu dziesięć sztuk srebra (gdyby było droższe, niż przypuszczał). - Myślicie, że wystarczy, jeśli po prostu będę coś u niego kupować i strasznie wybrzydzać? - Wstyd się przyznać, ale zupełnie nie wiedziała, jak to się robi.
- No... może. Ale musisz się postarać - stwierdził Hrusk po chwili zastanowienia. Dodał też: - Wchodzisz pierwsza. Lepiej by cię z nami nie widziano.
- Jasne, tylko pokażcie gdzie! - W oczach elfki tańczyły radosne ogniki. To brzmiało jak kawał porządnej Przygody!
- Za mną! Na Jorge skąpca, co nas tyle razy przeganiał! - wykrzyknął Hrusk, prowadząc dzielną ekipę w kierunku sklepów.




Maszerujące równym krokiem towarzystwo mogło wzbudzać zainteresowanie. W końcu nie co dzień widuje się orczego niedorostka i dwójkę ludzkich dzieciaków, ewidentnie niższego stanu, w towarzystwie bogato ubranego elfiego dziewczęcia. Jakaś smukła, ciemnowłosa elfka o poważnej twarzy podeszła nawet, żeby zapytać, czy panienka nie potrzebuje przypadkiem jakiejś pomocy (nie dajcie Pasje, może została porwana?). Wycofała się jednak z kwaśną miną w chwili, gdy cała czwórka, jak na komendę, zaśpiewała (czy raczej, w większości, wyryczała) popularną przyśpiewkę o napoju wyskokowym.

Rozdzielili się na dobrych kilkadziesiąt metrów przed widocznym z daleka szyldem, na którym krzyżowany się pod stylizowanym na trupią czaszkę talerzem dwie butelki z winem. Amaltea poczekała, aż jej nowi znajomi znikną jej z oczu, po czym wkroczyła do przybytku alkoholowej obfitości na spotkanie wielkiego wyzwania. Chwilowo zupełnie wyleciało jej z głowy, że przecież przyjechała tu bynajmniej nie w poszukiwaniu rumu, lecz pewnej bardzo konkretnej osoby… Do której miała bardzo konkretny interes.


 

Ostatnio edytowane przez Serika : 19-03-2012 o 00:53.
Serika jest offline