Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2012, 07:47   #120
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
W tym czasie Wolf zebrał wokół siebie ochotników z wioski. Już wcześniej dłuższy czas obserwował przedpole próbując wyobrazić sobie skąd mogłyby nadciągnąć kamienne stwory. Do tej pory nie wiedział z kim mu przyjdzie się bić. Nikt nie chciał się podzielić tą informacją. A może nikt nie wiedział? Zdawał sobie sprawę, że musi pogadać z kobietą, która tu dowodziła. Postanowił jednak najpierw rozdzielić obowiązki, aby zająć czymś mieszkańców tej wsi.

- Wiem że jesteście żądni krwi i palicie się do bitki - przez jego słowa przebrzmiewał ochrypły ton zdartego gardła - ale zanim to nastąpi trzeba nam tu zbudować zasadzkę. Pewno łopat już nie macie na stanie. Kijami kopać nie będziemy. Więc... - pokazał dłonią północno zachodni kierunek, tam gdzie wychodził urwany trakt - tam chcę mieć stos z żelastwa które wam zostało. Żelastwa przemieszanego z drewnem. Szczapy, belki, wszystko co może się zająć ogniem i płonąć długo. W środek wsadzimy beczki z oliwą. Stwory zwabione żelastwem tam się zbiorą, podpalimy, otoczymy i wtedy będziecie mieli swoją bitkę. Zrozumieliście? No to do roboty. Najpierw mi ustawić te beczki. Czterdzieści metrów od najdalej wysuniętej chaty. Zacznijcie, a zaraz do was dołączę.

To powiedziawszy opuścił towarzystwo chłopów i skierował się do Elyn. Skinął jej głową na powitanie.

- Widziałaś ich? Stwory znaczy. Muszę wiedzieć z kim tu będziemy się bić. Jedyne co do tej pory o nich usłyszałem, to że są z kamienia.
- Widzieliśmy ich - powiedziała powoli, jakby nieobecnym głosem, westchnęła - Wyglądają jak zwykli ludzie, tylko ich skóra...dałabym głowę, że faktycznie, zrobiona jest z kamienia - popatrzyła na mężczyznę - Są silni, bardzo silni, tak myślę - zastanowiła się chwilę - Ale potrzeba nam więcej informacji na ich temat, jeśli zamierzamy z nimi walczyć, masz rację - wstała i otrzepała spodnie próbując ukryć myśli, które męczyły ją od czasu wyjazdu z rodzinnej wioski. Zdawała sobie sprawę, że to właśnie ona tu dowodzi, lecz pewne rzeczy nie dawały jej spokoju, nie potrafiła skupić się na swoim zadaniu - Kto tu właściwie dowodzi? Kto stoi na czele tej wioski? On powinien powiedzieć więcej... - nagle uśmiechnęła się - I czy zechciałbyś towarzyszyć mi w zbieraniu informacji? - zapytała przyjaźnie - Zawsze we dwójkę raźniej brnąć przez to piekło.

Wolf spojrzał w stronę zabierających się do roboty ludzi. Stwierdził, że skoro dał im wskazówki, to powinni sobie na razie poradzić. Co jak co, ale chłopi są zwykle zaradni.

- Lepsze to niż układanie stosu. Sołtys, wójt, cholera wie kto tu dowodzi. Może jest tu jakiś akolita. Uczeni zwykle wiedzą więcej. Hej ty! - krzyknął ochryple na jednej z kręcących się przy układaniu stosu mężczyzn - gdzie jest wójt?
-Wójt? Zapewne przygotowuje ludzi do drogi - Odpowiedział jeden z tych, co układali stos.
-Ta...zawsze daje im wskazówki i takie tam - Zgodził się drugi

- Dziękuję - dziewczyna uśmiechnęła się po czym skierowała swoje kroki we wskazane miejsce - A zmieniając temat...od dawna jesteś w tej wiosce? Co sądzisz o tych ludziach?
- Niedługo - mruknął Wolf - W podróży byłem. Przed kilkoma dniami konia straciłem, to na piechotę musiałem sobie radzić. Trakt opuściłem bo zbóje za wygraną nie dawali. Po jakimś czasie sobie pewnie odpuścili, ale nie kusiłem losu - odchrząknął - Do wieczora dotarłem w miejsce, z którego było widać ognie obozu. Takoż i zawędrowałem do kryjówki tych ludzi - rozejrzał się po chatach i po krążących tu ludziach - Ludzie jak ludzie. Jak żyją zawsze im się pech napatoczy. A jak mają spokój to pewnie go nie doceniają. Sądząc z twojego opisu ich kłopot to przebrani ludzie. Tedy ten ołtarzyk ich nie zwabi, ale też i łatwiej będą umierać. A ty? Jak to się stało, że ruszyłaś na trakt i to jeszcze w doborowym towarzystwie chodzącej litanii? Mówiliście już o inkwizycji czym się jeszcze bardziej dziwuję, ale też nie chodzi mi o wasze zlecenie. Czemu w ogóle coś takiego robisz?
- Ludzie czy nie trzeba zrobić z tym porządek, a jak sami nie damy rady to ściągnąć jakieś posiłki, myślę, że Czarne Płaszcze zaciekawiłyby się tą sprawą i wspomogły nas, ale... - uśmiechnęła się - Różne plotki o nas krążą, z wieloma, bardzo wieloma się zgodzę, ale z pewnością nie z tą, że wstępuje się tutaj wyłącznie pod wpływem wielkiego powołania - pokręciła głową - Osobiście zostałam wmieszana w jedną ze spraw inkwizytorów, miała to być jednorazowa pomoc, dostarczenie wiadomości, skończyło się na tym, że zaproponowano mi współpracę z nimi. Gdyby sytuacja była inna pewnie bym odmówiła, ale miałam dość doskwierające problemy, nie mogłam wrócić do domu, szukał...szukali mnie - westchnęła - Kilka dni temu mieliśmy sprawę do rozwikłania w mojej rodzinnej wiosce, nawet nie wiesz jak każdego dnia żałuję, że musiałam ją opuścić, gdy wreszcie zaczęło się układać... - urwała - Ale służba to służba. Z Czarnymi nie można sobie pogrywać - dodała ciszej

Wolf zauważył, że kobieta niewiele mu powiedziała, ale też nie naciskał dalej. Nie był dociekliwy, zwłaszcza wobec ludzi zadających się z Inkwizycją.

- Czarne płaszcze kojarzą mi się tylko ze śmiercią - mruknął tylko, a potem zamachał do wójta - Hola wójcie! Pozwólcie no - odczekał aż się spotkają, by nie nie było potrzeby podnosić głosu - powiedzcie no, ale to dokładnie jak wyglądają i co dokładnie wiecie o tych kamiennych ludziach. Co to za stwory? - dodał po chwili żeby nie straszyć wójta swoją niewiedzą i ignorancją - Chcę wiedzieć kogo mam zabić.
 
Jaracz jest offline