- Czy wy pogłupieliście?! - Albert powiedział wyraźnie oburzony. - w miasteczku w którym jest podejrzenie o plugawych kultystów zamierzających dokonać zamachu na życie naszej drogiej elektorki mam nosić dokumenty, które mogą mi być w każdej sekundzie snu czy nieuwagi odebrane i mogą zdradzić kim jestem. To jest tak jak na czole mieć wypisane "Jestem jednym z Grafitowych!". Ujawnienie mojej tożsamości może się skończyć KATASTROFALNIE! Teraz zaprowadźcie mnie do domu łowcy. Muszę przeglądnąć u niego stosowne dokumenty. Dodatkowo miała tam na mnie czekać pewna skrzynka, której zawartość jest bardzo cenna dla świętego oficjum. Miałem ją odebrać później... No ale... okoliczności - Albert machnął ręką zrezygnowany
- Jak chcecie jakiegoś dowodu to mu go macie! - Lynre wskazał jedną z bransolet skórzanych z literami OF, w praktyce znaczyły one nie więcej niż "Dobrej drogi" po Tileańsku ale co tam....
-Te dwie litery to znak Ordo Fidis. Tajnej organizacji inkwizycji! - Albert nieco się przejęzyczył... trudno...
- Herr Ludwig jest ranny, z moich obserwacji wynika, że działa tu kult Slaanesha i to jeden z kultystów strzelał. Sam łowca nie wie o działaniu moim w tej mieścinie. - Albert gestykulował żywo machał palcem, wskazywał to na plac, to na dachy, to na strażnika...
- Tu się liczy dyskrecja ! Znacie taki dłuuugi wyraz?! Udawajcie, że mnie prowadzicie jak skazańca. A teraz do domu łowcy!
Ostatnio edytowane przez Aeshadiv : 20-03-2012 o 12:18.
|