Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2012, 12:05   #114
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- No co ty Tomek - zaśmiała się Melka - Pusiek jest dorosły i nie musi mamie mówić, gdzie idzie. Ja też niedługo będę dorosła.

Tomek nie był zbyt mądry i udawał, ze Meli nie lubi, ale Mela się nie przejmowała. Wprost przeciwnie, czuła, ze ona coraz bardziej lubi Tomka. Bo trochę jej przypominał braci. Mela znała się dobrze na chłopcach, wiedziała, że są niezadojrzali i często nie potrafią okazywać , że kogoś lubią. I wtedy udają, ze są niemili.
Usiadła obok Tomka i uśmiechnęła się do niego.

O Święta Cierpliwości... Tomek uniósł oczy ku niebu. A raczej ku sufitowi.
- Do dorosłości i w latach, i w zachowaniu, bardzo wiele ci brakuje - odparł. - A teraz, łaskawie, nie przeszkadzaj, skoro nawet nie potrafisz w pełni odpowiedzieć na to, co do ciebie mówię.

Uśmiech na buzi Melki rozkwitł. Tomkowe “nie przeszkadzaj” brzmiało zupełnie jak to, co zawsze mówił jej Makary.

- Lubię cię - oznajmiła radośnie. - W co się będziemy bawić?

Justynka mocniej przycisnęła poduszkę do ucha. Niech już wreszcie skończą. Pusiek sobie poradzi. Jakoś sobie przecież radził zanim się spotkali. Uparta ściana ciągle jej uciekała.

- Melanio - rzekła poważnie Welma - Teraz nie pora na zabawy. Musimy być cicho i... - zielarka zawiesiła głos i po chwili namysłu powiedziała - Albo nie właśnie musimy się zabawić kto dłużej wytrzyma bez mówienia. Jak będziemy cicho to może Ciemność sobie pójdzie i znowu wzejdzie słońce.

- Dobrze - ucieszyła się Melka - To ja zaczynam!Dla ułatwienia położyła głowę na stole i przykryła ją rękami. Wytrzymała dokładnie 3 minuty. Potem przegrała starcie ze zmęczeniem, przestała chichotać i słychać było już tylko równy oddech śpiącej dziewczynki.

- Chwała wszystkim bogom, czuwającym nad tą krainą - powiedział Tomek. Nie wiedział, czy jacyś tu są, ale jeśli tak to należała się im wdzięczność za chwilę spokoju.
Justynka przytuliła się do ciepłej ściany z czarnych cegiełek. Zupełnie, jak kaflowy piec u babci - zdążyła sennie pomyśleć.

Melka nie usłyszała Tomka ani nie zobaczyła, ze Justyna zasypia. Spała z główką oparta o stół i śniło się jej, ze teraz ona jest królową Kieszonkowa. Wspólnie z Puśkiem szukają dzieci, które potrzebują pomocy, a potem przeprowadzają rytuał przejścia przez fontannę, żeby zwierzątka mogły trafić do swoich nowych właścicieli.

Mela stała na wysuwanym podeści, podniosła do góry klejnot przyjaźni i zaintonowała „Niech rozpocznie się rytuał przejścia!” kiedy usłyszała żałosne piski Puśka. Napadły go dwa niedobre buldogi i ciągnęły go za sobą, jak najdalej od Meli!
Dziewczynka wiedziała, że rytuał jest bardzo ważny i nie należy go przerywać, więc z bólem serduszka poczekała, aż rytuał się dopełni i kolejny zwierzak trafi do nowego pana.
Potem, nie czekając nawet aż pomost się opuści szybko skoczyła w stronę buldogów i piszczącego Puśka.

W domku Welmy rozległ się głuchy łoskot, kiedy Mela spadła z krzesełka. Przez chwilkę siedziała na ziemi oszołomiona, zastanawiając się, czy dalej śpi, czy się już obudziła i gdzie wogóle jest. Ale żałosne piski Puśka za drzwiami przekonały ją, że jej przyjaciel potrzebuje pomocy!

- Pusiek! - zawołała i nie namyślając się długo, jeszcze na wpół rozespana pobiegła w stronę drzwi, żeby wpuścić swojego psa.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline