Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2012, 13:14   #6
Arslan
 
Arslan's Avatar
 
Reputacja: 1 Arslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodzeArslan jest na bardzo dobrej drodze
Cholerne kolano myślał Alex, obserwując spod opuszczonych powiek stojących tu i ówdzie w pomieszczeniu gości. Gości przybyłych na ten cyrk dla ubogich. Ubogich, choć był pewien że status materialny każdego z przybyłych wcale, wcale nie był ubogi. Sternau siedział bawiąc się swoją laską, co do której jego niechęć równała się potrzebie jej posiadania i używania. Przedmiot ten bardzo przez Sternau’a w sumie lubiany, wykonany był z najwyższą starannością. Mahoniowa część główna, z głowicą wykonaną ze srebra w kształcie końskiej głowy.
Robiło to wrażenie nawet na wszelkiej maści snobach. Choć w gruncie rzeczy Sternau miał to gdzieś. Dodatkowo przedmiot ten miał pewną zabójczą tajemnicą w swym wnętrzu, choć Alex miał nadzieję że nie będzie miał potrzeby jej ujawniania, ani z niej korzystania. Profesor Archeologii, i doktor biblista w jednym, z nutką ironii i lekką pogardą na snobistycznego towarzystwa z którym miał pewną nie przyjemność przebywać. Zastanawiał się co w tym gronie robi jego dobry Znajomy Thor Hastings. Wszak miał o nim lekko lepsze zdanie. Sternau zastanawiał się cóż to mógł wymyślić Egon, i jakiż to nietakt w stosunku tej panny z dobrego domu mógł popełnić. Osobiście uważał to wszystko za sprawy o nie szczególnie wielkiej wartości, ale lubił obserwować. Przyglądać się reakcjom. Patrzeć na to jak dobre maniery i to co wypada brało górę nad tym co dany człowiek czuje. Wyczuwał w jego odczucie trochę napiętą atmosferę w związku z postępkiem Egona. Osobiście uważał iż najważniejsze jest szczęście młodych, ale jak mu się zdawało zgromadzeni goście mieli to głęboko, aby tylko manierom było za dość. Idiotyczne czasy. Alex przyglądnął się siedzącemu obok Ramseyowi. No, przynajmniej on wyglądał na osobą która wie czego chce, i ma ustalony przez siebie sposób patrzenia na otaczającą rzeczywistość. Wygląda jakby się co najmniej z Hastingsem miejscami zamienili, ale przynajmniej jest w tym szczery. Nie udaje kogoś kim nie jest. Przynajmniej nie robi za jakiegoś świętoszkowatego gamonia. Świadom jest swej wartości, choćby tylko we własnym mniemaniu - myślał Alex - Póki Thor nie zejdzie z nieba na ziemię, spróbuję do niego zagaić. Zobaczymy co to za delikwent.
- Panie Ramsey, jak się pan miewa. Odpowiada panu brytyjski klimat ? Jak pan sądzi że tak sobie za pozwoleniem pozwolę spytać, dojdzie do skutku ten ślub czy nie. Wszak okoliczności są dość osobliwe.
-Klimat odpowiadać... musi. W końcu się w nim wychowałem. A co do ślubu. Średniowiecze minęło bezpowrotnie. Nikt mieczem nowożeńców do ołtarza popychać nie będzie. A i ojcowskie błogosławieństwo straciło swą moc.- Ian łyknał nieco sherry i kontynuował wypowiedź.- Nie znam tej... panny Black? Nie znam także okoliczności tak nagłej zmiany decyzji Egona, więc wszelkie przewidywania byłyby jedynie wróżeniem z fusów, nieprawdaż?


Sternau rad był swej oceny Ramseya. w gruncie rzeczy przynajmniej po części zgadzał się z jego zdaniem. Co więcej był zdziwiony iż Ramseya lordowskie dupsko wykazywało taką dozę zdrowego rozsądku. Suma sumarum było to jednak coś, co i Sternau’a zaskakiwało jak i zadowalało.


- Co prawda to prawda - łyknął odrobinę szkockiej - Wszak to jednak lordowie, hrabiowie czy co tam jeszcze. I trochę to taka kwaśna w mej ocenie sytuacja. Wszak Egononowi kto inny był przypisywany. Zastanawiam się tylko czy sam zainteresowany był tego świadom.

Sternau parsknął śmiechem po czym dopił swoja szklaneczkę i rozmasował zbolałe kolano

-Na pewno. Sądząc po całej tej sytuacji.- stwierdził dość krótko Ian spoglądając na kielich z sherry.


Na twarzy Sternau’a pojawił się lekko skrzywiony uśmieszek. Wyczuł że to prawdo podobnie już koniec pogawędki z Ramseyem. Z głową na karku, ale i tak nadęty bufon -pomyślał. Ciekaw był tylko czy pozostali będą równie nadęci jak balony przed pęknięciem, oraz kiedy to pojawią się gwiazdy dzisiejszego tego cyrku dla ubogich. Wyrodny synalek Egon i ta panna z ludu. Nie dane mu było za długo czekać. Drzwi do Sali w której był otworzyły się i stanął w nich kamerdyner, jak on tam miał na imię. Wilkins czy jakoś tak. Z kamienną twarzą godną niemal twarzy mistrzów pokera zapowiedział wejście gwiazd dzisiejszego wieczoru. Jest i paniczyk Egon. Zadowolony jakby mu ktoś w kieszeń napluł. I z czego się tu cieszyć. Z tego ślubu przecież jeszcze kupa smrodu wyjdzie – pomyślał w duchu Sternau. Choć w sumie tych bufonów takie rzeczy raczej pewnie nie wiele interesują. Nie ważne jak mówią grunt by mówili.
Egon wyglądał wcale nie źle. Ten błysk w oku, ten uśmiech, ta bijąca z jego oblicza pewność siebie. Nooo mógł się podobać kobietom, mógł. Alexander musiał to przyznać. A ona. Aktorka, ale w tym towarzystwie to jednak trochę szara gąska. Ciekawe czy wie ona na co się pisze. Że wleźć w tę rodzinkę, jeszcze za dziedzica to jak wdepnąć w bagno, które pochłonie, prędzej czy później. Choć w sumie raczej dobrze jej z oczu patrzy.
Sternau przyglądał się parze, cały czas bawiąc się rączką od laski
 
__________________
Hakuna Matata, jak cudownie to brzmi ...

Ostatnio edytowane przez Arslan : 20-03-2012 o 14:30.
Arslan jest offline