Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2012, 22:56   #85
motek339
 
motek339's Avatar
 
Reputacja: 1 motek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znany
Chui, zadowolona, że sprawa rozwiązała się w ten sposób, spojrzała z wdzięcznością na kapłana, po czym razem z dziewczynką zeszła do szalupy. Gdy weszli na statek, od razu nawiązała się rozmowa, która pod koniec zamieniła się w zwykłą sprzeczkę.
- Jak dzieci... - pomyślała elfka, powracając do zabawy z dziewczynką.
- Gdybyś chciała mi o czymś opowiedzieć, to zawsze chętnie cię wysłucham - powiedziała małej. Postanowiła dać jej na razie spokój z pytaniami. Na to przyjdzie czas później. Sama najlepiej wiedziała, że potrzeba dużo czasu, by się przełamać.

Nakaz bosmana, który słyszeli najemnicy oraz większość załogi na pokładzie, pozwalał jej mieć nadzieję, że nikt nie będzie chciał skrzywdzić dziecka. Jednak czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. W związku z tym Chui miała się cały czas na baczności. Zwłaszcza, że gdzieś tu grasował niewidzialny potwór. Grunt to nie zostawać samej, jak to dobitnie oświadczył biednemu majtkowi Bahadur.

Po kilku chwilach przybiegł majtek i oznajmił, że jedzenie jest gotowe. Dziewczyny zebrały się z pokładu i poszły do mesy, gdzie na stole czekał już talerz z parującym mięsem i czymś, co od biedy można by nazwać ziemniakami. Elfka nie do końca wiedziała, co to było, ale smakowało całkiem nieźle. Podchodząc do stołu, Chui żałowała, że nie poprosiła też o posiłek dla siebie... Mała łakomie spoglądała na potrawę, ale nie tknęła jej, jakby nie wierząc, że to dla niej. Raz za razem spoglądała na elfkę, która nie wiedziała, dlaczego dziewczynka nie je. Zaryzykowała:
- Jedz, bo wystygnie. - Reakcja dziewczynki pokazała, że Chui trafiła.
Dziecko zaczęło łapczywie jeść, używając do tego... sztućców! Elfka przyglądała się temu w zamyśleniu. Gdyby ona była tak głodna, jak musiała być mała, to nie zważając na etykietę, zwłaszcza w tak młodym wieku, jadłaby rękami. A przecież nie wychowały jej wilki.

Kiedy dziewczynka skończyła posiłek, Chui wydębiła od kucharza trochę ciepłej wody i poszła wykąpać małą, żeby zaczęła przypominać człowieka. W ustronnym pomieszczeniu rozebrała ją. Na szyi dziecka wisiał medalion.


Gdy elfka miała go zdjąć, dziewczynka złapała go i przycisnęła mocno do siebie, nie pozwalając Chui wykonać planu. Ta wzruszyła tylko ramionami i zaczęła szorować małą. Kiedy zabrała się za plecy, jej wzrok przyciągnęło bladoróżowe znamię, znajdujące się na lewej łopatce. Kształtem przypominało sześć czaszek ustawionych na niewidocznej linii okręgu.


Wyglądało na tyle nienaturalnie, że elfka gotowa była sądzić, że nie dziewczynka nie miała go od urodzenia. Czyżby była niewolnicą? Chui obiło się o długie uszy, że znakowanie towaru jest powszechną praktyką handlarzy.

- Co to za znamię? - zapytała dziewczynkę. Mała drgnęła, jakby wspomnienie o tym sprawiało jej ból.
- To znak, żebym pamiętała - odparła, wyraźnie zawstydzona posiadaniem czegoś takiego.
- Pamiętała? O czym?
- Nie pamiętam...


Domyślając się, że więcej na razie nie wyciągnie od dziewczynki, elfka nie kontynuowała tematu.

- Musisz być śpiąca. - Chui bardziej stwierdziła, niż zapytała. Względny spokój, ciepły posiłek, kąpiel - to zawsze działa.
W odpowiedzi mała pokiwała głową.
- Ale zostaniesz ze mną, prawda? - Dziewczynka wbiła w elfkę swe wielkie oczy.
- Oczywiście, że zostanę.

Chui zaprowadziła małą do lazaretu, po drodze zabierając z kajuty najemników igłę, nitki i łuk - tak na wszelki wypadek. Wybór miejsca był podyktowany nieufnością wobec pozostałych najemników i obawą o ich reakcję na widok tego "niebezpiecznego" dziecka, śpiącego w ich kajucie. Raczej nie miała wątpliwości, że poradziłaby sobie z nimi, ale narobiliby rabanu, a nie chciała przeszkadzać małej w odpoczynku. Na wypadek, gdyby ktoś krzywo patrzył na ich obecność w pokładowym szpitalu zawsze mogła powiedzieć, że małej potrzebna jest obserwacja. Nie wiadomo, jak zareagował jej organizm na ostatnie wydarzenia.

Zadowolona ze swojego planu, Chui zaczekała aż dziewczynka zaśnie. Zgodnie z obietnicą nie odeszła od jej koi. Dzięki temu, że wyspała się przed wachtą, teraz nie czuła wielkiego zmęczenia. Gdy dziecko już smacznie spało, szarooka zabrała się za ozdabianie linowego ludzika. Wyszyła mu oczka, uśmiech i ubranko. Po krytycznym przyjrzeniu się swojej pracy uznała, że bardziej przypomina to królika, niż człowieka, więc dodała lalce marchewkę.


Elfka nie mogła się doczekać, aż mała się obudzi i zobaczy swoją nową zabawkę.
 
__________________
"Daj człowiekowi ogień, będzie mu ciepło jeden dzień.
Wrzuć człowieka do ognia, będzie mu ciepło do końca życia"
Terry Pratchett :)
motek339 jest offline