Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2012, 23:27   #369
Manji
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Strażnica Wschodu, wieża, parter, wyjście z jadalni, druga połowa godziny Hidy

- O potężny Bayushi-sama, niech Amaterasu jasno przyświeca Twoim krokom! - żałosny głos z kilkunastoosobowego tłumu przy wejściu do jadalni wyłowił wychodzącego Skorpiona - Zasłużyliśmy na karę! Oddaję się w Twoje ręce, wspaniały samuraju i błagam Cię o wybaczenie dla mojego starego ojca! Haft, jakim pragnąłeś przyozdobić pozostawione u nas montsuke nie będzie niestety gotowy na jutro rano!

Bayushi Manji przeżył szok. Ostatnią rzeczą, jaką spodziewał się tu usłyszeć, była zakodowana wiadomość. Zwłaszcza takiej wagi.

- Prowadź do swojego ojca - rzekł, czując rosnący szybko niepokój - nie będę słuchał twoich wymówek!

Strażnica Wschodu, osada, sekretna kwatera yakuzy, początek godziny Togashi

Gdy skończył czytać list nie składał go, udał, że dalej czyta. Dzięki temu kupił czas na wyrównanie oddechu, uspokojenie Wa*. Dopiero opanowany zakończył czytanie dokładnym złożeniem listu i schowaniem go. Do tego czasu zdołał niemal zupełnie się uspokoić, w jego głosie nieliczni mogliby dosłyszeć nutę zdenerwowania.

- Arigato za przesyłkę.

- Jesteś kupcem i zapewne znasz drogę. Proszę powiedz mi jakie świątynie są po drodze stąd do ziem Żurawi? – Bayushi zwracał się do kupca ciepłym i spokojnym głosem, licząc na wzbudzenie zaufania.
- Panie, niewiele, jeśli brać pod uwagę najkrótsze drogi, bo te wiodą przez Shinomen. W samej Strażnicy jest świątynia Bishamona i ołtarz Osano-Wo. Potem, podle drogi, Koshina-kami kapliczkę naleźć możecie. W Shinomen - słyszał, żem, bom nie był, jest świątynia takoż. Na wodzie ponoć pływa i jednemu z Siedmiu poświęcona jest. Nie wiem, czy nie Panu Mądrości, albo nie Panu Długowieczności. Po drugiej stronie podłego lasu, potężny Osano-Wo ma prawdziwą świątynię. Sohei jego tam stacjonują. To nader bezpieczna okolica panie, nikt tam kłopotu sprawiać nie śmie, a napady na nas, kupców, to rzadkość niebywała. Gdyby nie to, nikt chyba przez Shinomen by nie jeździł.

„Możliwe, że krążek modlitewny jest powiązany z Osano-Wo, muszę zapytać shuganja-san.”

- Wspomniałeś o drogach wiodących przez Shinomen, nie byłeś ale czy wiesz jak inni kupcy przekraczają ten las?
- Nie panie, nie wiem. Choć słyszałem, że trzeba zapłacić.
- Ile i komu?
- Nie wiem na pewno, ale myślę, że zależy od tego kogo się opłaca... i komu. Ale to też niepewne. Jest więcej niż jeden juzimai, a zwrócenie się do tych większych wymaga czasu, sposobów dojścia oraz dobrego rozegrania sprawy. Ci co się do nich zwracają mogą... zwrócić ich uwagę na siebie.


Um... Manji pokiwał potakująco głową. On to wiedział zanim zapytał, ale byli tacy co na tą wiedzę byli odporni.

- Czy mógłbś opowiedzieć o kilku wielkich Krabach-generałach?

Hida Yakamo - tu wiele podziwu. Hiruma Hideyori - zawsze prowadzi pierwsze wycieczki po zimie, kiedy inni jeszcze sądzą, ze za wcześnie. To od niego idzie wiele opowieści o ruchach nieprzyjaciela. Hida Sago, trzynaście lat służby w Shiro Kaiu, dwa razy odmawiała awansu na chui, bo lubiła dowodzić guntai. Hiruma Makasu, chui Czwartej Strażnicy, oczy i uszy Kraba, kieruje korpusem zwiadowców i kurierów.

- Opowiedz mi jeszcze, proszę o traktach biegnących do okoła Shinomen. Ile jest rogatek i jak bardzo dokładni są strażnicy na rogatkach. Pytam, bo interesuje mnie transport towarów z ziem Skorpiona.

[odp. MG tu]

Gdy kupiec udał się w swoją stronę Manji poprosił ‘gospodarza’ o rozmowę.

- Skoro już tu jestem, mam interes do ubicia, dobry interes. – Spokojny i sympatyczny głos Skorpiona nie natrętnie podkreślił opłacalność interesu w ostatniej części zdania. – Zapłacę dobrą monetą** za informacje ogólnie dostępne lecz mi jako samurajowi nie wypada się o takie rzeczy pytać innego samuraja.

- Gdzie mogę znaleść przewodnika z Klanu Sokoła? Czy jest jakiś przypadkiem w twierdzy?
- Żadnego Sokoła w Strażnicy nie ma. Oni tu niezwykle rzadko się zapuszczają. Trza jechać dalej, do zamku Yasuki najlepiej. Tam się jakiego znaleźć pewnie da. Ale jest jeden taki ashigaru, co kiedyś z oddziałem współpracowali z Sokołami, ten nawet przez Shinomen z jednym takim szedł, jeśli to Cię panie ciekawi, możem posłać po niego.
-Poślijcie.
Posłali, pojawił się kwartę później.

Oczekując na powrót posłańca Manji kontynuował.

- Wczorajszego wieczoru w gospodzie ‘zły pies’ zatrzymałem się na posiłek. Było tam kilku samurajów Kraba. Jedno nazwisko jedynie zapamiętałem, to Hida Sasori-san. Co wiecie o tym jegomościu i jego wykidajłach, bo wiem, że wiecie, taka wasza profesja.
- Ano, Skorpion-sama
- rzekł jeden z 'gospodarzy' powoli, z pewnym leniwym szacunkiem - Z tych, coście ich opisali, nie znamy żadnego. Poza jednym może. Hida Sasori, go nazwaliście i faktycznie, takowy samuraj jest tutaj. To słowny człek. Dobrą monetą zawsze płaci. Zręczny jest też: żyje w zgodzie z nami, żyje w zgodzie z Amagim i jego ludźmi, oraz z Miroku i z jego ludźmi. Jest przebiegły, panie. Nie lekceważcie go, bo źle na tym wyjdziecie. Ponoć chui Hida Sago zesłała go tutaj. On sam parę razy wspomniał, że był jej kochankiem. Prawda czy łeż - nie wiemy i pytać nie pytalim.
Mężczyzna zawahał sie, nim rzekł:
- Jest jedna jeszcze rzecz. Siła ludzi na usługach jego jest ostatnio. Płacić nam już nie potrzebuje, własnych ma.
Wy, i Amagi, i Miroku
- Skorpion mówił głosem zamyślonym, jakby był nie obecny.

- Nie przyszło wam do głowy, że Hida Sasori-san chce was wszystkich wygryść z interesu? Znałem kogoś mu podobnego. Na poczatku skrycie handlował z szefami Yakuza, a nastepnie stajac się jednym z nich wymordował wszystkich przejmujac ich interesy. Podkreślałeś niedawno, że ów jest sprytny i zręczny. Pewnikiem postara się skłócić was między sobą, lub jeśli jest silny, a skoro dostrzegliście że rośnie w siłę to pewnie jest, może zacznie od najsilniejszego gangu, a potem wyeliminuje pozostałe. Pomyślcie, zastanówcie się czy nie macie mi aby czego wiecej do powiedzenia o tym człowieku. Ale myślcie szybko, bo nie ma wiele czasu. Ja stąd wyjade wy zostaniecie, a tu o wasze głowy się rozchodzi.
Twarze gospodarzy nie kryły wiedzy o tym. Skorpion nie mówił im niczego nowego. Dostrzegł także, że się boją. Manji odnosi wrażenie, że nie samego Sasori. Na dodatek jakby ciężka kurtyna opadła kończąc przedstawienie i pozostawiając widzów w zadumie, tak i w komnacie zapadła cisza. Bardzo niezręczna cisza. Manji dostrzegał w migocacym świetle świec perlisty pot na pospuszczanych głowach. Pomieszczenie było średnich rozmiarów i bardzo skromnie umeblowane. Manji znał takie pomieszczenia, były świetne do prywatnych rozmów, które napewno się tu odbywały o czym świadczyły zaschniete kropelki krwii na podlodze i ścianach. Także można było w tego typu pomieszczeniach chować kontrabandę. To jednak było przygotowane do tajnych spotkań.

- Skoro nie kojarzycie tych od Hida Sasori-san, może tak, dobrzy ludzie, poślijcie do karczmarza w 'złym psie' i zapytajcie o to co ja was przed chwilą. On ich zna, bo to raczej starzy bywalcy. Dodajcie karczmarzowi, że chodzi o ludzi obecnych wczoraj gdy był tam także Skorpion. Nie wydawał się zadowolony z ich tam obecności.
Gest, słowo rozkazu, skinięcie głową, w chwilę później odgłos otwieranych drzwi zewnętrznych i tupot stóp.

- Hida Sasori-san dał wam się we znaki. Ale myślę, że on nie jest waszym głównym zmartwieniem, nie tak bardzo jak ci co kierują Sasorim. – Skorpion przyglądał się rozmówcom. Mówił spokojnie ale ciało grało zatroskanego – niedobrze. Bardzo niedobrze. Miałem zamiar ubić interes. Dobry interes. Otoż mogę po dobrej cenie dostarczyć, nawet duże ilości, najlepszej próby opium i inne. Choć głównie opium, które złotem doceniają Żurawie i Lwy. Sądzę, że Krabom również by przypadła tak wysoka jakość do gustu. - Skorpion patrzył po wszystkich. Przyglądał i porównywał reakcje. Spokojnie, niemal flegmatycznie wyciągnął z za obi małą sakiewkę. Po jej rozsznurowaniu ujawniła się kostka sześcienna opakowana w szary papier, zwinnymi ruchami palców odsłonił przed gospodarzem kostkę czarnego opium. Dobrą jakość wyrobu gwarantowała barwa im czarniejsza tym lepsza.
- Mogę wam dostarczyć tego ile dusza zapragnie. Jednak najpierw należy unormować tu sytuację, bo nie mam zamiaru handlować z Sasorim. Zastanówcie się. Jestem samurajem, ja mogę wykonać to za co wy byście zostali zabici. Sasori ma nad wami ogromną przewagę i to nie tylko statusu społecznego. Dajcie mi haka na niego. Kto jest jego szefem. Jakie interesy prowadzi i z kim. Im więcej mi powiecie wartościowych informacji tym szybciej zakończy się jego tu panoszenie. Na dodatyek wy będziecie mieć czyste ręce, bo nikt nie będzie wam robił problemów. Przynajmniej problemów, z którymi sami sobie nie potrafilibyście poradzić. Moja korzyść w ‘oknie na ziemie Kraba’ dla mojego opium.

[odp. MG tu]

- Skoro o interesach mowa, to potrzebna mi butelka brązowej wody. Macie?
Bez słowa jeden z rozmówców wyszedł, by po chwili wrocić z zamówieniem. Po krótkich targach trzy zeni zmieniło właściciela, za znacznie większą butelkę niz możnaby się spodziewać.

- O której Kraby mają tu poranny apel?
Pytanie wywołało konsternację wśród zbirów. Jeden z nich rzekł w końcu krótko:
- Nie mają. Niektóre pododdziały mają jaką zbiórkę poranną, co to apelem od bidy nazwać można, ale nic więcej. Raz na miesiąc jest taki apel, co cała Strażnica się zbiera. Dawno temu był. Nie pamiętam kiedy.
- Ja pamiętam
- wtrąci się inny - za dwa dni pełen miesiąc będzie, czyli nowy wkrótce.
- A na co Wam apel, panie?
- rzekł ten, co odpowiadał dotąd najczęściej.
Przez ułamek sekundy Skorpion się zastanawiał, normalnie by zbył pytającego, jednak teraz chciał uzyskać kilka dodatkowych informacji, wiec musiał być miły.
- Są sprawy, które oglaszać przystoi właśnie na apelu. Ja chcę ogłosić śmierć bardzo ważnej osobistości dla Rodu Hida. Oraz nabić na hak Sasori. Jeśli podacie mi o nim informacje i o jego mocodawcy to się nie wykręci z tego. Zagram kartami, którymi wy nie możecie zagrać.
Zamarli.
- A kogo śmierć, panie? - zapytał ten sam, cicho.
- Pani Hida Sago-sama, która poległa w wielkiej bitwie, z której tylko trzech młodych bushi ledwo uszło z życiem. Misja od początku była samobójcza, bo armia wroga była wielokrotnie liczniejsza, świetnie zorganizowana i dowodzona przez wysokiego rodem Kyoso no Oni. Ale bez tego śmiałego wypadu Hidy Sago-sama, tysiące mieszkańców ziem Kraba straciłoby domy, cały dobytek, i życia - ostatnie wymieniał powoli, dobrze wiedząc co stracić dla niższych klas jest najbardziej przerażające. - Dodatkowo Sasori uhybił czci zmarłej. Na ziemiach Żurawi lub Lwów to by wystarczyło, ale nie tu, nie w tej strażnicy. Dlatego wiedza o złych uczynkach Sasori podana na apelu wraz z obrazą czci zmarłej sprowadziłaby rychły koniec na niego.

Rozmowa z ashigaru.

Posłaniec wrócił wraz z bosostopym. Gospodarze wyszli pozostawiając ich samych. Pierwszy odezwał się Skorpion, którego glos był nieco bardziej surowy, władczy. Bayushi podejżewał, że ashigaru może się obawiać, mial zreszta ku temu podstawy, miejsce i ludzie, którzy go tu sprowadzili nie byli sympatyczni ani koleżeńscy.
- Posłalem po ciebie, bo słyszałem żeś bywał w Shinomen Mori. Prawda to?
Ashigaru potwierdził uniżonym – hai.
- Powiedz, jakie szanse ma trójka młodych bushi na przeprawę przez Shinomen?
- Żadnych panie. Chyba, że podróżują z wojskiem. Albo szlakiem Sokoła.
- Opowiedz wiecęj o Szlaku Sokoła. Jak się tam dostać, gdzie się zaczyna, a gdzie kończy.
- Szlaki Sokoła, panie
- zmieszał się bosostopy - to ścieżki jakimi ten mały klan prowadzi. Gdzie się rzecz kończy czy zaczyna, nie umiem rzec, bo to ichnie sekrety.
- Czy podjąbyś się przeprowadzić taką trójkę?


Oczy ashigaru mówiły więcej i szybciej o tym co myśli. Nie tylko oczy mówiły, całe ciało wyrażało strach przed puszczą.

- Ja, nie. Nie chcę tam nigdy wracać. To było straszne. To straszny las. Może Sokoły by zechciały przeprowadzić?
- Jak wysokaby była śmiertelność gdyby szła tylko trojka młodych bushi?
- Dla trójki bushi? Wszyscy zginą. Juzimai zapolują na nich. A jak nie oni, to demony lasu. Ale podobno można opłacić się juzimai i wtedy się przejedzie.
- Jaka jest szansa na utracenie wiezionych dóbr materialnych w tym koni?
- Przed śmiercią, czy po niej?
– Odparł nieco zbity z tropu bosostopy.
- Czy powtórzysz to wszystko jutro rano podczas śniadania?
- Jeśli każesz.
- Proszę przyjdź uczynisz mi tym ogromna radość.
- Gdzie mam przyjść i o której godzinie?
- Przyjdz po wschodzie slońca do kwater gościnnych. Służbę poinformuję o twoim przybyciu, więc cie zaprowadzą. A teraz żegnam.


[jest to cześć postu, kolejna nie wiem kiedy się pojawi, a będzie dotyczyła powrotu do kwater przez stajnie, burdel. MG pozostawiłem niedopowiedzenia, to jest ta część której dawno temu nie dokończyliśmy]

* Wa – spokój kojarzony z gładkością tafli wody
** dobra moneta – dla klasy kupieckiej jest to oczywiste, że dobra moneta to moneta nie skrawkowana.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.

Ostatnio edytowane przez Manji : 20-03-2012 o 23:35.
Manji jest offline