Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2012, 00:08   #86
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Yagar wszedł na statek jako jeden z pierwszych, lecz zamiast porozmawiać z resztą towarzyszy wyglądał za burtę by czujnym okiem spoglądać na skrzynkę. Dopiero po chwili podszedł do grupki rozmawiających, by posłuchać o czym mówią. Obserwował całe zajście z uniesionymi brwiami i lekko kpiącym uśmiechem na twarzy. Nie wtrącał się. Miał w zwyczaju podsycać takie kłótnie, lecz tym razem milczał. Ot, dla odmiany. Nawet bez jego komentarzy zapowiadało się ciekawie...
Zanotował sobie kilka ciekawych informacji - magiczny sztorm, atak umarlaków, strata przytomności przez kapitana... Cóż, chyba mieli całkiem udaną "imprezę". A czarodziej myślał, że będzie im się tu nudziło...
W pewnym momencie postanowił się wtrącić, popierając historię Verasa.
- Jednoręki ma rację. To nie był przypadek. Możecie wierzyć w moje magiczne kompetencje i mogę z całą stanowczością stwierdzić, że Lanthis poszukiwał tego "statku widmo". A skoro go poszukiwał to wiedział czego się spodziewać. - Czerwony Czarnoksiężnik krzywo się uśmiechnął. - Mógł o tym powiedzieć wcześniej. Jakiś przeklęty umarlak użarł mnie w kostkę! - Gdyby bardzo chcieli mógłby im pokazać dowód, to jest ślady połamanych zębów na skórze, lecz po ich minach stwierdził, że raczej nie interesuje ich taki widok.
- Rację ma także odnośnie tego, że był tam przydatny. Z pewnością poradziłbym sobie z nieumarłymi, lecz... po co wyważać drzwi, kiedy można nacisnąć klamkę? Nie było sensu bym tracił potrzebne zaklęcia na grupkę wskrzeszeńców. Jedynym problemem mogło by być to, że potężniejsze zaklęcia dłużej się rzuca...
Potem, nawet mimo jego poparcia zrobiło się ciekawie. Kłótnia się rozwinęła, możliwe nawet, że dojdzie do rękoczynów... Otoczyli kalekę i chyba zamierzali go ubić? Między nim a tym drugim o władczym wyrazie twarzy był wyraźny konflikt. Obaj chcieli rządzić, lecz nie mieli zamiaru dzielić się ze sobą władzą.
Niestety przybył bosman i porozstawiał ich po kątach. Niczym niegrzeczne dzieci. Śmieszne.
Zmartwiła go informacja, że Ragnar chce zamknąć skrzynię pod kluczem. Nie! Potrzebna była do badań! Mag nie mógł dopuścić do czegoś takiego! Lecz zanim się wziął za przekonywanie bosmana musiał odpowiedzieć na "pytający wzrok" czarnowłosego.
- Ani moja. W tajemnicy ci powiem, że specjalizuję się w magii zniszczenia, sztuczki i ułudę pozostawiając innym czarodziejom. - Po czym obdarzył ich swym pięknym uśmiechem (Piękny uśmiech Yagara był co najmniej niepokojący - wyglądał jakby coś knuł. Co się w sumie zgadzało) i ich opuścił. Podszedł do łysego bosmana. Nie lubił tego wrzeszczącego olbrzyma, ale skoro Lanthis był nieprzytomny to rudobrody miał władzę.
- Czego? - Warknął Ragnar do podchodzącego maga. Ten nie zląkł się jego niechęci - wiedział, że bosman nie lubi go od czasu ostatniego "incydentu".
- Musisz mi udostępnić skrzynię - ten rozpoczął prosto z mostu nie bawiąc się w żadne gierki. Oczywiście, zamierzał mu powiedzieć dlaczego powinien udostępnić mu skrzynię, ale wątpił by zwykły bosman zrozumiał sprawy natury magicznej.
- Pamiętasz ten liniał który dał mi Lanthis? Był pokryty rodzajem pisma obrazkowego... dokładnie tym samym które pokrywa skrzynię. Gdyby nie to, że pomoże mi rozwiązać ten "szyfr" w ogóle byśmy jej nie zabierali z tamtego przeklętego statku. Porównując liniał i skrzynię może zdołam się czegoś dowiedzieć. Nie ma sensu czekać z tym na "przebudzenie" kapitana. Gdyby nie chciał bym badał skrzynię nie dałby mi tego liniału, prawda? Sądzę, że po obudzeniu rad byłby usłyszeć, że okrętowemu czarodziejowi udało się zbadać znalezioną skrzynię... - Mag sądził, że taka argumentacja będzie odpowiednia. Nieco zagrał na poczuciu obowiązku bosmana i informacjach które ten mógł posiadać. Gorzej jeśli kapitan dał mu wyraźne instrukcje jak ma postępować w razie gdyby sam był niedysponowany.
- A, jeszcze coś. Ta dziewczynka którą przywieźliśmy... emanuje od niej silna magia. Należy na nią uważać, może być niebezpieczna. Sądziłem, że Lanthis będzie mógł ją zbadać, jednak... no cóż, to niemożliwe.
 
Wnerwik jest offline