Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2012, 13:51   #87
Mizuki
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
"Kruk ?"- pomyślała słysząc odgłosy dobiegające gdzieś z mgły spowijającej maszt. " Jakie to tendencyjne..."Kruki zawsze kojarzyły się ludziom z nieszczęściem, jakie rzekomo miały te zwierzęta ze sobą przynosić. We wszystkich opowieściach, legendach, mitach tropicielka widziała jednak nie tyle podłe zwierze, które chce siać strach i zamęt co niosącego przestrogę posłańca Nocy. Zawsze miała za głupców ludzi, którzy wierząc w te przesądy załamywali ręce poddając się nieuchronnemu, miast odczytać to jako sygnał do działań.
Gotowa do podjęcia walki , oczekiwała na Courynna - żywego, czy też jego truchło uderzające o pokład.

Ku jej zdziwieniu marynarz zszedł na pokład bez jakichkolwiek ran czy nawet zadrapań. "Niektórzy nie mieli tyle szczęścia..." Zbliżyła się do Bahadura , kiedy wysłuchiwał raportu najemnika. Na tyle blisko by zaznaczyć swoją obecności , jednak na tyle daleko by nie można było bez krępacji w ową rozmowę jej wplątać. Czuła, że jej zdanie mało obchodzi pozostałych najemników i równie mało obchodziło ją ich zdanie. Pogawędki, docinki , sprzeczki - to wszystko zabawa dla rozwydrzonych bachorów .
W tej chwili zastanawiało ją jedynie jedno - czym może być ów zwierz, którego wytropiła wraz z bratem. Nigdy nie słyszała opisu zwierzęcia choć trochę podobnego temu, co opisał Courynn. "Od początku z całym tym syfem związana była magia..."- poczochrała się po potylicy , rozgniatając palcami kilka żyjątek, natarczywie podgryzających jej skórę.
Choć Noa odziedziczyła minimalny talent po ojcu [ więcej tego "przysmaku" dostało się Ashrakowi ] wypływał z niej niczym krew. Posiadała go, była świadoma tego co może z nim zrobić, natomiast nigdy nie zgłębiała tajemnic jego działania. Budowało to kolejną trudność w ocenie - czy możliwe, iż zwierze takie żyje gdzieś w pobliżu ? Na skale , wyspie czy może jest istotą stworzoną przez zwichrowanego magina, któremu ślęczenie wśród świec i próbówek dawno zbrzydło ? " Jak się zwał ten czary-mary skurwiel z Amn ?"- z całych sił starała sobie przypomnieć imię podstarzałego barda , który twierdził , że niejedno w życiu widział. W tej chwili właśnie przypomniała jej się jedna z wielu opowieści, które bełkotał pod nosem w karczmie, cały zlany własnymi rzygowinami. "Chi...Chimera ?"- to chyba było właśnie to słowo. Jedna istota, powstała z kilku za sprawą magii. Ponoć istnieli gdzieś w Fearunie wielcy magistrzy , którzy prawili się sztuką tworzenia takich sług.
Splunęła przez ramię z obrzydzeniem. " Czy jednego z takich pomyleńców obawia się Lanthis ?"


Kiedy rozpętała się kłótnia między najemnikami stała gdzieś z boku. Mogła dobrze ich słyszeć, jednak w najmniejszym stopniu nie była zainteresowana ich rozterkami i przepychankami z nich wynikającymi.
"Trza było siedzieć z pizdą w Amn i szukać szczęścia, a nie tutaj spełniać swoje matczyny instynkty" - warknęła w myślach przyglądając się Chui i wciskającej w jej ubranie swoje drobne palce dziewczynce. Przez chwilę była gotowa skorzystać z zamieszania i przebić małej skroń przy użyciu nadziaka... Nastawienie Bahadura jak i większości najemników jednak sprawiło, iż zrezygnowała. "Przyjdzie czas , że pożałujecie..."

Odczekała kilka chwil, aż gromadka najemników rozeszła się a sama elfka wraz z dziewczynką udała się pod pokład. Dyskretnie udała się jej śladem.
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Mizuki jest offline