Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2012, 14:02   #23
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Honorowy demon, koń by się uśmiał - pomyślał Nikko schodząc z drzewa. Z ręką opartą na rękojeści colta stanął obok Beatrice.
- Nie wytrzeszczaj tak tych swoich pożyczonych oczu, bo ci wypadną - mruknął do demona. - Teraz grzecznie powiesz gdzie to "pobliże" dokładniej jest.
- Pożyczonych? - szczerze się zdziwił przybysz.
- W piekle też byłeś taki ładny? No to gratuluję - powiedział Nikko. - A może się mylę i podejdziesz tu by to udowodnić? To nie twoje oczy tylko jakiegoś biedaka którego opętałeś. A teraz pytam jeszcze raz, gdzie jest dziewczyna?
- Jestem ciekaw czy wewnątrz tego kręgu też byłbyś tak wyszczekany - zastanowił się w odpowiedzi i przeniósł spojrzenia na dziewczynę - Czy macie książkę?
- Szczekam sobie bo inaczej gadał by pan Peacemaker - zripotsował Amerykanin. - A właśnie, znów zmieniasz temat. Mam ochotę poćwiczyć strzelanie do celu, to jak z moim pytaniem?
Nikko pogłaskał rękojeść swojej broni i uśmiechnął się jadowicie.
- Wiesz ile razy można kogoś postrzelić bez zabijania go? Podpowiem ci, jeden magazynek nie wystarczy.
Stojący wewnątrz kręgu mężczyzna westchnął, przeklinając w duchu swój parszywy los - śmiertelnicy, szkoda gadać.
- Skoro już wymieniamy się trywialnymi faktami, to wiesz jaką powierzchnię skóry można zedrzeć z człowieka nim zdechnie z bólu?
- Pewien idianin twierdził że całą, a zająć to może z tydzień jak się dobrze postarasz - odparł Zond szczerząc zęby w nieprzyjaznym uśmiechu. Poderwał colta z kabury i wycelował w miejsce najcenniejsze dla każdego mężczyzny. - To jak? Wiesz gdzie poleci pierwsza kula?
Mężczyzna miał już serdecznie dość tej, jakże budującej konwersacji. Uśmiechnął się, a biel jego ostrych zębów zostawiła jedynie smugę w półmroku jaki panował dookoła. Skoczył, z drapieżną gracją, prosto na Nikko.
Amerykanin zareagował jak na reworwerowca przystało... prawie. W prawej ręce mając cotla drugą sięgnął po flaszkę z święconą wodą. Otworzenie jej zajęło mu tyle co odciągnięcie kurka broni. Kula i woda poleciały niemal równocześnie.
Ani kula, ani święcona woda, ani wyrysowana na ziemi z wielkim pietyzmem diabelska pułapka nie powstrzymały mężczyzny przed powaleniem Nikko na ziemię.
- Bu - szepnął łowcy do ucha.
Nikko nie myśląc o tym jak bardzo się w tym momencie boi, ani jak blisko jest śmierć jedną ręką starał się zepchnąć z siebie demona, a drugą dorwać się do noży ukrytych w płaszczu. Mógł dźgnąć napastnika w korpus, ale srebrne ostrze pewnie niewiele by dało, ale nie zamierzał się poddać. No, chyba że... Joe Pędzący Wiatr, oby ten twój amulet chociaż raz zadziałał... tak dla odmiany.
Xavier Fudo zamarł na ułamek sekundy, w jego głowie pojawiła się prawdziwa gonitwa myśli i wszystkie krzyczały:
- Wampir! - młody łowca był zupełnie nieprzygotowany na taką ewentualność. Spodziewał się demonów. To powinien być demon! Jednak cała posiadana przez niego wiedza podsuwała mu ten jeden, jedyny wniosek. Nie mógł pozwolić by potwór zabił kogokolwiek na jego oczach. Jednym, płynnym ruchem wyciągnął ukryte w lasce srebrne ostrze. Dobrze wiedział, że to nie ma prawa zadziałać, ale nie mógł stać bezczynnie. Wykonał idealne pchnięcie, prosto w serce wampira. Tamten zmarszczył brwi, zaskoczony, że ktoś przeszkadza mu w posiłku. Błyskawicznie zwrócił się w stronę Xaviera i pokonał dzielący ich dystans, jeszcze głębiej nadziewając się na broń łowcy.
- Powinieneś był czekać na swoją kolej - mruknął przeciwnik i ostrymi jak brzytwa pazurami chwycił krtań Fudo. Chłopak nie zdążył się nawet pomodlić. Z rozerwanego gardła trysnęła jasna tętnicza krew i kilka przedśmiertnych jęków.
Nikko miał piekielne szczęście.

Amerykanin poderwał się z ziemi z przekleństwem na ustach. Nie myśląc wiele posłał dwa kolejne pociski w stronę wampira. Jeden w kręgosłup, drugi w tył głowy. Nie zabije to tak, ale z pewnością nie będzie tak brykał z roztrzaskanym kręgosłupem i dziurą w czaszce.
Wiedział że nie pomoże już Fudo. Praca łowcy zawsze wiązała się z ofiarami, ale to nie oznacza że potem trzeba usiąść i płakać. Należy zebrać się i dopiec potworom na twojej drodze.
Nikko miał małe szanse na przeładowanie colta. W magazynku ciągle tkwiły jeszcze trzy naboje. Jeśli wampir ruszy na niego będzie strzelał w oczy, ślepego krwiopijce ciężko posądzić o logiczne myślenie. Potem pozostaje tylko unikać przeciwnika z najdłuższym nożem jaki miał przy sobie. Może uda mu się go powalić i przyszpilić do ziemi ostrzem wystającym z jego piersi.
Bez Krwi Nieboszczka nie można bawić się w łapanie pijawki. Trzeba go szybko skrócić o głowę, by nie zabił nikogo więcej.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!
Dragor jest offline