Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2012, 11:28   #40
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Widok ryjących po okolicy i zadeptujących wszystkie ślady stróżów prawa mógł skłonić do załamywania rąk. Oczywiście, przeciętnego człowieka, z nadzieją upatrującego ratunku w działaniach ręki sprawiedliwości... Aoife przeciętna nie była i zawsze wolała troszczyć się sama o siebie zamiast liczyć naiwnie na innych. Toteż nie załamywała rąk, ale zastanawiała się poważnie, za co policjantom właściwie się płaci...

Mogła wskazać dwa powody, dla których mundurowym szło tak tragicznie. Po pierwsze, może wcale nie chcieli doszukać się prawdy. A po drugie, może byli za głupi, by ją znaleźć. Po pół godzinie obserwacji zaczęła się skłaniać ku tej drugiej możliwości... Aby ukryć własne zamiary, potrzeba chociaż trochę sprytu, a tego policjantom brakowało. Jeden rył w ziemi jak knur szukający żołędzi niecałe dwa metry obok schowanej w krzakach Aoife, i nawet się nie zorientował, że ktoś go obserwuje. Marynarka podjechała mu do góry, a spodnie zjechały w dół na grubym dupsku, tak że Irlandka mogła zajrzeć mu w dolinę między pośladkami. Cała zewnętrzność policjanta świadczyła o tym, że nie zawsze za mundurem panny sznurem, niektórym ani mundur nie doda atrakcyjności, ani nic innego.

Aoife siedziała w krzakach bez ruchu i myślała o Nathu, któremu w mundurze było nadzwyczaj do twarzy - i do innych fragmentów ciała również. W odróżnieniu od coraz bardziej sfrustrowanych policjantów, Aoife już znalazła coś cennego.

Wreszcie się zebrali, zapakowali w samochody i odjechali, rozjeżdżając przy tym dokumentnie to, czego nie rozdeptali do tej pory. Piękna robota. Świetni fachowcy. Aoife odczekała jeszcze chwilę, zanim wyszła na czworaka z kryjówki. Otrzepała uwalane trawą i ziemią odzienie i odetchnęła pełną piersią. Zaczynała trochę rozumieć Julię i namiętność do tajemnic. Na progu zagadki sama czuła się trochę jak zdobywca nowego lądu.

- Zobaczmy - oznajmiła drzewom. Pochyliła się i wyciągnęła zza podwiązki swój nożyk. Podwinęła rękaw i wybrała miejsce do cięcia, wysoko na przedramieniu, między innymi białymi, cienkimi bliznami. Chwilę później ugniatała krew ze śliną i kilka swoich włosów w małą kuleczkę.

Ciało z mego ciała
moim włosem zszyte
Prawda się schowała
Znajdź, co zakryte

Kulka poruszyła się jak żywa istota, ale zaraz znieruchomiała. Aoife nie uwolniła stworzenia, zawiesiła zaklęcia i ruszyła pod krzew głogu. Na ziemi pomiędzy powyrywanymi kępkami trawy coś błysnęło w słońcu. Aoife przyklęknęła i podniosła z ziemi łuskę. Obok, pod gałązkami głogu, leżała druga. Aoife nie wyznawała się za mocno na broni palnej, ale chyba pochodziły ze strzelby myśliwskiej.

Zawahała się... mogła sprawdzić już teraz, w sumie powinna, póki ślad jeszcze był ciepły. Jednak nie była w tym najmocniejsza, a nieudana próba mogła zamazać trop. Julia z pewnością jest bardziej wprawna... Tak, trzeba jej to szybko zanieść. Nasypała ziemi w czystą chusteczkę do nosa, którą dzisiaj rano zakosiła z pralni. Ziemia powinna przechować zapach wydarzeń. W środku umieściła łuski i mocno zawiązała rogi.

Kiedy wstawała, znów ogarnęło ją wrażenie, że ktoś na nią patrzy. Schowała węzełek do kieszeni i ponownie sięgnęła po nóż. Może i myśl wiedźmy jest szybsza niż ręka, ale bywa i bardziej niż ręka zawodna.

- Molly?

Postąpiła krok w stronę linii drzew.

- Molly? Nie strugaj wariatki! Nie mam czasu na twoje fochy! Wracamy!

Była już pewna, że to nie słodka Molly. Ona nie wytrzymałaby tak długo w ukryciu... Krok za krokiem, krok za krokiem, aż na jej głowę padł cień drzew o pokręconych gałęziach. Cokolwiek się tam czaiło, będzie miało z nią do czynienia.

 
Asenat jest offline