Chłodny podmuch szarpnął połami namiotu i wślizgnął się do środka, docierając do zakopanego w koce Tomka.
- A zapowiadali ciepłą noc - mruknął chłopak, obracając się na drugi bok i nakrywając głowę kocem odciął się od natrętnego chłodu. - Znowu się pomylili. Oby jutro nie padało, bo wycieczka pójdzie się ślizgać...
Chłód był jednak bardzo uparty, ściągając kolejne posiłki, które falami atakowały schowanego pod kocem chłopaka. W końcu Tomek otworzył oczy. Ku swemu zaskoczeniu zamiast płóciennego daszku zobaczył nad sobą bielony sufit. Pamięć wróciła natychmiast.
Chłopak usiadł i rozejrzał się. Justynka szarpała się z owijającą ją ściśle kołdrą, a Melcia... Dziewczynka przymilała się do warczącego na nią Puśka. Za plecami, a raczej za ogonem psa, kłębiła się Ciemność. Nawet stąd widział, że ślepia Puśka płoną ognistą czerwienią.
- Zostaw go i zamknij drzwi - powiedział szybko Tomek, odrzucając na bok koc. Zapalenie spojówek. Idiotka. Jeśli ktoś jej nie powstrzyma, to zaraz wpuści nie tylko opanowanego przez zło psa, ale jeszcze i samą Ciemność zaprosi. Już lepiej, żeby sama do niej poszła.
“Wypchnąć ją”. Złośliwa (lub nader rozsądna) myśl przemknęła przez głowę Tomka. A potem uciekła, nie chcąc mieć z Ciemnością nic wspólnego. |