Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2012, 23:32   #7
Boreiro
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
Wypadek przy pracy

Daren przestał na chwilę mówić, odkaszlnął i rozejrzał się po swoich słuchaczach. Paru prostych żołdaków, kilkoro handlarzy obojga płci i młody chłopak. Ten ostatni zdecydowanie przyciągał uwagę. Chudy, wysoki o szczurowatej twarzy. Stał z rękami skrzyżowanymi na piersi, emanował pewnością siebie i choć się uśmiechał, to uśmiech ten z pewnością nie należał do najszczerszych. Ubrany w dość drogi strój nieodpowiedni do jego wieku, ale też nie na tyle kosztowny aby można go było uznać za szlachcica. Nie trzeba tu cesarskiego śledczego aby domyśleć się, że jest przydupasem jakiegoś ważniaka w tym obozie – pomyślał Daren. Wziął głęboki wdech i kontynuował swoją przemowę:

- Każdy z was będzie sądzony podług jego własnych uczynków. Wszyscy tutaj jesteśmy na usługach Jego Cesarskiej Mości i jesteśmy mu winni bezwzględne posłuszeństwo i oddanie. Ale zapewniam , że nawet miłościwie nam panujący Karol I zostanie osądzony sprawiedliwym sądem. Wszystkie nasze dobre i złe uczynki zostaną ocenione i zamienione na nagrodę lub karę. Nieważne, czy zostały dokonane przed tysięcznym tłumem czy w całkowitej samotności. Jak doskonale wiecie osądu tego nie dokonają postacie, które są znane jako fałszywi bogowie znani jako Mortimer czy Giovanni. Cesarz przejrzał na oczy i rozpędził na cztery wiatry kulty tych pogańskich bóstw – po tych słowach bardziej wtajemniczeni słuchacze uśmiechnęli się nieznacznie. – Sądzić nas wszystkich będzie istota, której sprawiedliwości nie jest w stanie dorównać żaden człowiek. Kto wie może to sam król Gravon stał się po śmierci Najwyższym dzięki swoim niezmierzonym zasługom – Daren doskonale wiedział o tym, że takie herezje nie sprawią że Mortimer będzie zadowolony. Rozpowiadał je jednak tylko na publicznych wystąpieniach, gdzie każdy mógł okazać się szpiegiem. Mówca zwrócił teraz wzrok ku grupce żołnierzy - A zatem powiadam wam: nie musicie się obawiać o swoje dusze wykonując polecania waszych przełożonych. Albowiem to oni odpowiadają za swe rozkazy, a ich wykonanie jeśli jest grzechem nie zostanie wam on policzony. Ale pamiętajcie podczas wojny, gdy człowiek jest zmuszony mordować swoich nieprzyjaciół, odzywają się w nim najgorsze, wręcz nieludzkie, normalnie uśpione cechy. Ludzie w takim stanie nie są więcej warci od zwierząt, które trzymamy na podwórkach. Gwałt, mord w niesłusznej sprawie i nadmierne pijaństwo to szybka droga to otchłani najgłębszych piekieł! – Daren przyłożył palce wskazujące jak rogi do tyłu głowyi zrobił najbardziej przerażającą minę i pozę jak tylko potrafił. Poskutkowało różnie. Kilka kobiet cofnęło się z przestrachem i zakryło usta. Szczurowaty chłopak natomiast prychnął z zażenowaniem. Szkoda, że takie tanie sztuczki nie działają na wszystkich – rozmarzył się młody ksiądz. Odczekał chwilę i wrócił do kazania - Oprócz unikania zła w przypadkach skrajnych należy je oczywiście omijać szerokim łukiem także w życiu codziennym. Za każde najdrobniejsze oszustwo wobec innych zostaniemy ukara…

- Zaraz, zaraz panie mądrala. Skoro nie jesteś niby żadnym klechą to z jakiej racji takie kity nam tu wciskasz, hę? – zapytał drwiącym głosem szczurowaty chłopak.

Daren choć wiedział, że nielegalne działanie jako kapłan Mortimera w oddziale cesarskiej armii przyniesie z czasem takie niewygodne pytania, to nie sądził, że nadejdą one tak szybko. Wszelkie usprawiedliwienia o bogatym życiowym doświadczeniu lub innych podobnych bzdurach były za słabe na racjonalne wytłumaczenie. Nie myśląc wiele, wybrał więc rozwiązanie bardziej praktyczne. Podszedł do chłopaka na bliską odległość, spokojnie popatrzył prosto w oczy i rąbnął z całej siły pięścią w twarz. Szczurek kompletnie nie spodziewał się ciosu, więc uderzył mocno plecami o ziemię. Na jego nieszczęście nocna burza w połączeniu z częstym przejazdami wozów stworzyło wielkie błocko o znacznej wielkości. Właśnie tam z całym impetem padł chłopak. Męska część słuchaczy i część kobiet wybuchnęła głośnym śmiechem. Daren spoglądał teraz na chłopaka z góry z miną srogiego choć sprawiedliwego nauczyciela.

- Nigdy, przenigdy nie przerywaj starszemu wiekiem gdy przemawia, chłopcze – głos brzmiał spokojnie i był pozbawiony emocji.

Chłopak po dłuższej chwili bezczynnego leżenia postanowił się podnieść, co z pewnością nie było łatwe. Odepchnął kobietę, próbującą mu pomóc i w końcu podniósł się o własnych siłach. Ubranie całe było potwornie umazane błotem i teraz także się wyróżniał, ale już negatywnie. Wzrok przepełniony nienawiścią skierował ku Darenowi. Spojrzał na miecz, zawieszony swego, ale szybka zemsta to nie była zdecydowanie korzystna opcja, biorąc pod uwagę ilość oponentów.

- To jeszcze nie koniec!- wrzasnął Szczurek i szybkim, choć ociężałym od błota krokiem oddalił się od zbiorowiska.

Któryś z żołnierzy mocno klepnął Darena w plecy i pogratulował odwagi. Raczej głupoty – stwierdził w myślach kapłan. Daren na co dzień był prostodusznym, spokojnym, opanowanym i małomównym sługą bożym. Nie miał pojęcia co w niego wstąpiło. Wiedział, że jego czyn nie pozostanie bez skutków i z pewnością niekorzystnie odbije się na nim. Pytanie tylko z jaką siłą. Daren dokończył krótko kazanie i pożegnał wiernych. Ruszył ku swemu rumakowi szybkim, nerwowym krokiem, przeskakując po drodze dużą kałużę. Gdyby spojrzał w nią, zobaczyłby przystojnego młodego mężczyznę z długimi czarnymi włosami, brązowymi oczami i niezbyt zadowoloną miną. Gdy dotarł na miejsce wyciągnął z juków brewiarz ukryty pod faszyszwym dnem i odmówił długą litanię do Mortimera prosząc go o wstawiennictwo w sprawie incydentu. Dla niepoznaki w czasie modlitwy ostrzył swój sztylet. Po wypowiedzeniu ostatnich wersów, sytuacja prawdopodobnie nie poprawiła się zbytnio lecz teraz Daren czuł się przepełniony spokojem ducha i jego nerwy znikły bezpowrotnie. Uspokojony postanowił udać się na pobliski targ w celu sprawdzenia prawdziwości plotek o planowanym ataku na miasto. W czasie drogi poczuł na sobie kilka zaciekawionych spojrzeń żołnierzy. Miał szczerą nadzieję, że były spowodowane jego przemówieniami w ogóle, nie tylko tym ostatnim. Jego stały informator – rozgadany handlarz rybami był przekonany, że w najbliższym czasie atak nastąpi. Wskazywały na to ruchy armat w kierunki murów oraz zwiększona ruchliwość wojsk w ostanich dniach. Atak miał być przeprowadzony na południową bramę. Daren nie miał pojęcia o wojskowych strategiach, ale życzył sobie aby atak był skuteczny. Z doświadczenia wiedział że zadowoleni dowódcy znacznie przychylniej patrzą na duchownych i ich działania.
 
Boreiro jest offline