Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2012, 11:59   #24
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie

Siedziba Zakonu



Cornelius trafił do jednego z przyjemnych, wygodnie urządzonych salonów, w których co wyżej postawieni pracownicy Zakonu zażywali chwili relaksu podczas popołudniowej herbaty, lub lektury najświeższej gazetki. Przesiąknięte zapachem dobrych cygar i aromatem wyśmienitej whisky, wygodne fotele. Przyjemne ciepło bijące od kominka. Cisza i spokój. Nic dziwnego, że głowa rodu Valiarde szybko osunęła się w objęcia Morfeusza.
Miał wrażenie, że ledwo przymknął oczy, gdy obudził go trzask drzwi i nerwowe, choć przyciszone głosy. Jednak słońce już zaszło, a w salonie zebrała się spora grupa gentlemanów.
- Wysyłamy oddział do parku? - zapytał jeden z wąsatych jegomościów.
- Nie wiem czy to wskazane - inny, gładkolicy i wysoki wydał z siebie lekkie westchnienie - Są tam ludzie Sullivana, jestem pewien, że sobie poradzą.
- Doprawdy! - prychnał niewysoki grubas - Nie wierzę żeby przeżyli - a po chwili ciszy dodał - Czy ktoś w ogóle wie co wampir pokroju Caine’a robi w Zurichu?
Cornelius zadrżał, Demetrius Caine był jednym z wampirzych królów, gdyby w świecie krwiopijców panowało coś tak trywialnego jak monarchia. Pochodził z Grecji i z tego co wiedział Valiarde, liczył sobie blisko tysiąc lat. Jeżeli jego dzieci natknęły się na niego w Zurichu … wolał o tym nie myśleć.
Ufał w umiejętności swoich dziedziców, wiedział że przygotowani mogliby się obronić przed każdym zagrożeniem. Zdawał sobie niestety również sprawę z tego, że żadne z nich nie spodziewało się spotkania z wampirem. I to kalibru Caine’a.
W drzwiach salonu pojawił się Sullivan. Szedł szybko, jego czoło było marsowe, a oddech ciężki.
- Corneliusie? Słyszałeś? - zapytał ledwo łapiąc oddech.
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks

Ostatnio edytowane przez F.leja : 23-03-2012 o 12:16.
F.leja jest offline