Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2012, 19:56   #13
Matyjasz
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
W leżeniu w szpitalu Albert odkrywał nowe założenia filozofii. Doszedł do wniosku, że cele człowieka są zmienne. Celem podstawowym było wstać. Właściwie przekonać medyka, żeby mu pozwolił.
-Nogi przecież mam całe! - Argumentował gdy leżał, jednak szybko postanowił przełamać ten stan załatwił sobie solidny drąg i tak wyposażony wstał i wyszedł. Jak przypuszczał kij zbytnio nie był mu potrzebny właściwe wcale, poza chwilami gdy łapał go napad bólu i nie było ściany by się o nią oprzeć. Choć i tak wycieczki z początku dalekie nie były i ograniczały się głównie do dotarcia do ławki pod lazaretem. Ławką był rzucony w kąt kawałek drewna, chyba fortepianu tak czy inaczej świeże powietrze i obserwowanie prac było o wiele ciekawsze niż siedzenie w środku umieralni.


Największym rozczarowaniem było, że nie zabrali go na zamek by uczestniczył w badaniu.”Z względu na stan zdrowia.” Skandal! Na koni dałby radę się utrzymać!


Chociaż później odwiedził go magister Stein. Rozmowa była dość długa i miała się skończyć gdy nie wytrzymał.
-Mistrzu, jest jedna kwestia która mnie wciąż nurtuje. Rozumiem, że nie chcesz powiedzieć co odkryliście w zamku i szanuje twoją wiedzę i doświadczenia ale... To chyba naprawdę działało co wymyślił. Przyznał się nam, że zaprzedał duszę i uczynił niewyobrażalne by dojść do sposobu by bez użycia czarnoksięstwa leczyć mutacje. Pierwszy sposób polegał na ofierze z ludzi, podsłuchaliśmy jak mutanci o tym rozmawiali. Prowadzili ludzi do niego by ich wyleczył a jeden pokazywał wyleczoną ręką. Jest jeszcze jedna kwestia o której nie napisałem bo bałem się by ktoś tego nie przeczytał. W pierwszym spotkaniu w wyniku mojego błędu przy użyciu zaklęcia na pewną chwilę mój umysł połączył się z umysłem bestii, człowieka, który się w nią zamienił nie tej, którą zabiliśmy w bramie. Później doktor o nim mówił i choć nie pamiętam nic poza mętnymi obrazami wypartymi przez mój umysł w celu ratowania poczytalności to czuje, że nie kłamał. Dlatego proszę o jak najdokładniejsze zapoznanie się z jego notatkami w oderwaniu od tego co mistrz widział.
-Mówię to też bo czuje się w pewien sposób zobowiązany wobec tych mutantów co z nami walczyli. Oni byli trochę podobni do nas. Walczyli z chaosem na dwa fronty jak my, mający talent magiczny. Z własnym ciałem, jak wielu magów z pokusą mrocznych sztuk, jak i wrogiem fizycznym i to mimo tego, że zostali zdradzeni przez swojego dowódcę i porzuceni prze ludzi z miasta, do którego wrócili i mimo wszystko uratowali.
-Jest jeszcze kwestia bardziej przyziemna. Ktoś nas zdradził. Od dawna staram się podróżować pod tożsamością mojego zmarłego kompana. Jednak gdy pierwszy raz spotkaliśmy doktora to wiedział czym się zajmuje i jak się nazywam.
Wyrzucając to z siebie właściwie zakończył rozmowę i dostał amulet. Nie zapytał o niego. Gdyby Stein chciał powiedziałby mu, widać miał sam odkryć do czego może go użyć.
Następnie pokuśtykał do miejsca gdzie przebywał Magnus von Antara i nalegał o spotkanie w cztery oczy. Gdy swoje odczekał i w końcu na chwilę mógł wejść powiedział o możliwości zdrady i uprzejmie spytał się kto wiedział o nich tak wiele, że mógł tak szczegółowych informacji udzielić. Równie uprzejmie podziękował i skierował się do towarzyszy, zaczekał aż będzie w pomieszczeniu tylko stara grupa.
- Wtedy na drodze gdy zmarł Gustaw. Ktoś nas zdradził, sprzedał informację Grassowi. On sam nie żyje więc nam nie powie ale wśród ludzi Antary może wciąż być szpieg. Powinniśmy go znaleźć. Wypytałem kto mógł wiedzieć o nas dość. Także chciałbym rozeznać się w ludziach będących tutaj. Nie powiem, wymaga to picia po knajpach. Jednej w mieście i jakiejkolwiek prowizorycznej budzie zbitej na szybko dla wojaków. Ktoś chętny szukać i się napić wieczorem? Ja do tego czasu mam intelektualną zagwozdkę.


Wolny do tego czasu czas postanowił poświęcić na badanie medalionu. „Pomoże rozeznać się w sytuacji”. Tak jak będzie szukać coś takiego może być cholernie przydatne gdyby wiedział jak tego użyć.
 
Matyjasz jest offline