Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2012, 16:09   #97
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Pojawienie się Drogbara zaraz po walce i jego głośne deklaracje, bynajmniej nie wzbudziły entuzjazmu wśród znajdujących się na parterze członków nieznanej mu grupy.
Spojrzenia którymi obdarzono były podejrzliwe. Alchemik zorientował się, że popełnił błąd. Nigdy nie był charyzmatyczną osobą, ale nie tym rzecz...
Pojawił się po walce. Więc nasuwało się pytanie, co robił kiedy oni walczyli?
Oczywiście alchemik miał logiczne wytłumaczenie swej nieobecności. Wszak jego wsparcie dla walczących byłoby najwyżej symboliczne.
Ale właśnie tej symboliki zabrakło i nieufność zakiełkowała w sercach potencjalnych towarzyszy.
Oferta w kwestii uzdrawiania niewiele pomogła, bo mając kapłana w składzie ekipa najwyraźniej sama potrafiła sobie poradzić z leczeniem.
Półorczyca poprawiła kapelusz spoglądając spode łba na krasnoluda z wyraźną podejrzliwością. Takiej niechęci nie było widać u mnicha stojącego obok niej. Za to rosły osobnik trzymający w dłoniach kolczasty łańcuch był już dość poirytowany i wyraźnie miał ochotę komuś przyłożyć... wszystko jedno komu i za co.
Niemniej to właśnie półorczyca.- Kim jesteś i co tu robisz? Mów wszystko co wiesz. I nie próbuj niczego zataić.
Chłodny zimny to głosu i przenikliwe spojrzenie oczu półorczycy, sprawiało że Drogbar zorientował się iż ta osóbka nie jest byle poszukiwaczką przygód.
-"Prawdopodobnie ostatni", więc są jeszcze jacyś inni?- spytał mnich.

Tymczasem Leonidas i Grimstone pognali na górę. W korytarzu szybko natknęli się na ślady pazurów, które pozwoliły im ustalić pokój w którym znajduje się Laura.
Wojoniczka leżała z głową na kolanach siedzącej Sarabis, a sama aasimarka jakby drżała. Po chwili obaj zorientowali się czemu. Sarabis płakała.
Spóźnili się. Laura już umarła.
-Ja. - zaczął cicho krasnolud.- Ja już nie mogę jej pomóc. Przenieśmy jej ciało na jakieś łóżko.
Zaklinacz tylko skinął głową. Po czym razem z Mordimerem przenieśli ciało Laury do sypialni obok i położyli na łóżku.
-Powiadomię towarzyszy na dole o jej śmierci, chyba że ty wolisz? Na wysokich kobietach siem nie znam. Grimma twarda, ale Sarabis, to co innego. Zajmiesz się tym? - spytał krasnolud z nadzieją w głosie. Leonidas tylko skinął głową zgadzając się ze słowami kapłana. Po czym udał się do pokoju w którym zginęła Laura. Przybita jej śmiercią aasimarka skuliła się na krześle patrząc nieobecnym wzrokiem gdzieś w dal.
Zaklinacz obrzucił spojrzeniem pokój, koncentryczne ślady ognia w okolicy szafki z przypalonymi księgami pozwoliły zaklinaczowi domyślić się części prawdy. Laura coś znalazła, owe coś wybuchło... zapewne magiczna pułapka założona na złodziei. I ten wybuch uaktywnił nieumarłego strażnika.
Tak zapewne było.
Podszedł bliżej i podniósł pudełko, ogień zniszczył znak i napis na nim namalowane. Uaktywniona pułapka zatarła te ślady. Pozostało jedynie wyłamać zamek.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline