Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2012, 19:56   #16
Cell
 
Cell's Avatar
 
Reputacja: 1 Cell nie jest za bardzo znanyCell nie jest za bardzo znanyCell nie jest za bardzo znanyCell nie jest za bardzo znany
Taliana otrzepała ręce z okruszków suchara i beztrosko otarła otłuszczone palce o prostą, lnianą kamizelkę. Przeżuwając w pośpiechu resztki pieczonego kurczaka, pchnęła ciężkie drzwi, które dzieliły mały, zabiegany światek tymczasowego szpitala od pobojowiska, które niedawno było tętniącym życiem miastem. Ci, którym dane było przeżyć, zbierali siły, aby małymi kroczkami podnieść je z prochów i odbudować swój dobytek życia. Przed nimi jednak długa droga. Budynek, do którego weszła stał się nie tylko szpitalem, ale tymczasowym centrum życia, źródłem plotek, miejscem spotkań kuśtykających niedobitków.

Jak dla niej, było to miejsce ciężkiej, aczkolwiek wymarzonej pracy.

Elfka zatrzymała się wpół kroku, czekając, aż oczy przyzwyczają się do półmroku. Spędziła tu ostatnie kilka dni, a jedyne cenne momenty, gdy udało jej się wyrwać ze szponów ciężkiej atmosfery, która tu panowała, to szybko przemijające kwadranse, gdy porywała swoją porcję chleba i kurczaka. Reszta dnia mijała na zszywaniu, amputowaniu, zmienianiu okładów, warzeniu eliksirów...
Taliana z podziwem zerkała sponad swojej pracy na nieliczne wysokie, dumne postaci medyków, którzy szybko uwijali się między rannymi. Wydawali się... czyści, pomimo rąk nurzających się we krwi i odchodach, wręcz promieniści, a ich ciemne obwódki między oczami jedynie nadawały im gracji. Wyodrębniali się z szarej, wybrudzonej masy niedouczonych cyrulików, którym tylko rzucali prędko jakieś polecenie.

Jednak teraz... Teraz to wszystko ma szansę się zmienić. Ma szansę podnieść wysoko głowę i stać się jedną z nich. Wystarczy nie zginąć po drodze, to proste. Banał. Drobiazg. Niech to szlag...

Do szpitala trafiła tuż po zakończonej walce, która dotknęła całe miasto. Wołano każdego, który tylko wiedział, jak utrzymać w jednej kupie kawał rozpadającego się cielska. A co jak co, ale ona w swoim fachu była dobra. Wiele lat praktyk dało jej możliwość dokładnego przestudiowania ciała, mimo że nie trzymała nigdy w ręku wypieszczonych ksiąg medycznych z biblioteki. Uczyło ją życie, a także wieloletnie czeladnictwo.

Mimo to, propozycja Magnusa osłupiła ją. Idiotyzmem byłoby się nie zgodzić, przecież całe życie pragnęła przygody i miast jedynie przenosić się z miasta do miasta, chciała rzeczywiście doznać prawdziwego życia, poznać coś zaskakującego, co już jej nie nudziło, czego jeszcze nie znała. Do tego kwestia wynagrodzenia...

Inna sprawa, że w ogóle nie miała wprawy w tego typu zabawach i miała niejasne przeczucie, że coś spieprzy. Ale za późno, klamka zapadła. Jedyne, co pozostało, to poznać swoich towarzyszy, a przynajmniej zgadnąć, co im po łbach się pałęta. Miała niezłą zagadkę, ściskając w mocnym uścisku kolejno ich ręce, starając się rozpoznać ich zagadkowe, mocno zarysowane twarze. Próbowała przypomnieć sobie także oblicza połamańców, których utrzymywała przy życiu. Zastanawiała się, którzy z nich będą jej towarzyszyć w największym wyzwaniu jej życia.

Jedno słowo Magnusa wystarczyło, by oddelegowano ją od codziennych zadań paramedycznej hołoty. Jej jedynym zadaniem była opieka nad bandą poharatanych dzikusów, którzy najwyraźniej dobrali sobie nieodpowiednią kochankę - ryzyko. Choć, jakby się głębiej zastanowić, może mocniej kochali pieniądze? Jej pan feudalny zasugerował również, aby "dobrze się przygotować, gdyż nie ręczył za to, co może ją czekać".

Gadanie...

Mimo to, udała się wąskim korytarzem, aby sprawdzić czy jej nadzwyczaj szybko wylizujący się z ran "kompani" jeszcze nie pomarli na gangrenę czy inne dziwactwa. Pomyślała również, że dobrze będzie się rozejrzeć, czy wszechwiedzące sanitariuszki nie miałyby żadnych eliksirów na zbyciu. Przydadzą się... sądząc po stanie hałastry.

Taliana przeciągnęła się, rozmasowała kark silną dłonią, a wtedy przez jej głowę przemknęła jeszcze jedna, nagląca myśl... A raczej, pragnienie.

Wódki... Bimbru... Czegokolwiek...

Należało jej się po kilku dniach harówki, prawda? Prawda!
 
Cell jest offline