Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2012, 21:07   #40
D.A.J
 
Reputacja: 1 D.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znany
Jarled stał na pobojowisku zmęczony "epicką" batalią z dzikami gdy usłyszał głos Rafaela. Nie miał dużo czasu by zastanowić się nad jego słowami gdyż wtedy odezwał się Etrom który klnąc i wyzywając poprzedniego mówce ruszył w stronę chaty. Jarled wgapił się w swój sejmitar. W jego myślach trwała zaciekła debata. Jakaś część jego umysłu chciała by zabił "Zaraźnika", inna część mówiła mu by się uspokoił. Przez dłuższą chwilę Jarled zastanawiał się co począć, w końcu jednak ochłonął i schował broń którą cały czas trzymał w rękach. Nie był przecież zły, nigdy nie zabił żadnego człowieka .
~ I niech tak pozostanie. ~ Pomyślał Jarled ~ Będziemy musieli teraz wszyscy się bardzo starać żeby każdy przeżył wyprawę, po co celowo uszczuplać nasze szeregi. Poza tym Jarled do kurwy nędzy nie jesteś mordercą!~ Postanowił więc zignorować Etroma.
Następnie syn grabarza skupił się na słowach "Ralfiego". Kiedy mówił było w nim coś przywódczego.
~ Byłby dobrym wójtem ~ Pomyślał Jarled. "Grobokop" nie zgadzał się jednak ze słowami Rafaela, który twierdził że decyzje powinni podejmować wspólnie. Postanowił więc się wypowiedzieć
- Podejmować decyzje wspólnie? Nie mogę się zgodzić. To dopiero początek wyprawy a już widać skutki braku jednego przywódcy. Gdyby jedna osoba powiedziała że mamy ruszyć na dziki, nikt nie byłby zaskoczony tym że goni go locha. A tak, mamy tylko rannego towarzysza, jesteśmy zmęczeni, a mogło przecież być gorzej. Wspólne przywództwo to też zły pomysł, na pewno będą sytuacje w których szybka decyzja będzie kluczowa i nie będziemy mieć czasu na narady. Poza tym, jeżeli już zabiliśmy te dziki wypadałoby zebrać z nich skóry i mięso, i opuścić to miejsce zanim zbiegną się wilki albo nawet coś gorszego.-

***

Zapadała noc, świerszcze w trawie ucichły, wokół było słychać tylko kilku ludzi prowadzących przyciszone rozmowy. Jarled szykował swoje posłanie myślami cofając się o kilka godzin. Kto by pomyślał że wszystko tak się potoczy? Największą przygodą mijającego dnia była najpewniej potyczka z dzikami. A wszystko zaczęło się tak niewinnie. Znaleźli opuszczoną chatę, a Jarled obok niej zauważył ogródek na którym było kilka loch. Chłopak poszedł ostrożnie zerwać jakieś dzikie warzywa gdy jeden z dzików zakwiczał i zaczął go gonić, ponieważ jak "grobokop" się potem dowiedział Rafael strzelił do któregoś z dzików. Uciekający przed dzikiem Jarled nie skupiał się na rozmyślaniu o powodzie ataku tylko o jakiejś kryjówce. Wbiegł do chaty, sumienie nie pozwalałoby mu jednak na zostawienie znajomych na pastwę losu. Teraz gdy siedział spokojnie w obozie jego pomysł na ratunek wydał mu się głupi jednak kilka godzin wcześniej Jarled miał zamiar oblać dzika oliwą i podpalić. Nie pomyślał o tym że może podpalić las, albo nawet jakąś osobę, dobrze że od tych piromańskich zapędów odwiódł go Rafael z którym "grobokop" miał odciągać Solmyra z pola bitwy, walka jednak szybko się skończyła. Jarled jeszcze raz przed zaśnięciem przemyślał cały dzień.
~ Tylko dwa dziki a narobiły tak wielkich kłopotów. Bogowie, jeżeli istniejecie ratujcie nas przed zgubą ~
 

Ostatnio edytowane przez D.A.J : 25-03-2012 o 16:31.
D.A.J jest offline