Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2012, 14:58   #5
Reinhard
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Reinhard znalazł tymczasowe schronienie w Ostmuur, dzielnicy klasy średniej. Było to spokojne miejsce, giermek czuł się tu jednak nieswojo. W dzielnicy istniała skromna świątynia Sigmara - i na całe miasto, to wszystko!

Potężna katedra w dzielnicy Tempelvijk była zamknięta. Jak dowiedział się od swego gospodarza, gdy w 2429 roku Marienburg ogłosił secesję, ówczesny Imperator Wilhelm III podjął trzy wyprawy mające na celu odzyskanie miasta. podczas jednej z nich Sigmaryci planowali otworzyć wrota Marienburga imperialnym armiom. Gdy spisek został wydany, wściekłość Marienburczyków była tak wielka, iż Sigmaryci musieli schronić się w katedrze. Do samosądu nie doszło dzięki interwencji członka Dyrektoriatu, Arkata Foogera. W mieście pozwolono pozostać jedynie tym Sigmarytom, którzy zadeklarowali lojalność Marienburgowi, a nie Wielkiemu Teogoniście. Z czasem zaczęto ich nazywać unitami. Ortodoksi, uznający dominującą pozycję Wielkiego Teogonisty, wynieśli się do miasteczka Kalkaat, na Jałowych Ziemiach. Kler obu odłamów zachował zdolność rzucania czarów, lecz kapłani jednej strony oskarżają o herezję i konszachty z demonami kapłanów drugiej strony.

Sigmar był na ustach i sztandarach Imperialnych, jego pobożne znaki zdobiły szyje, pancerze, domy prywatne i budynki publiczne - w Imperium. Tu tego nie było. Co gorsza, Sigmara nie było w sercach tych ludzi - królowali tam Handrich i Mannann. To było bardzo dziwne, rozmawiać z ludźmi, załatwiać sprawy, śmiać się i kłócić, nie słysząc tak naturalnych odniesień do Młotodzierżcy w prośbach, groźbach, radościach i smutkach.

Miasto bezbożników. Miasto wymagające ciężkiej pracy, duchowej formacji ich mieszkańców. Minęło niecałe 100 lat, a oni już zapomnieli o najważniejszym bogu, o ich obrońcy.

Reinhard dusił się panującą tu atmosferą, to miasto budziło w nim niepokój i agresję. Przyzwyczaił się do tego, że jest jedynie szlachetnie urodzonym pachołkiem, ale tutaj nikogo nie obchodziło jego - bardzo skromne, ale jednak - urodzenie! Ci ludzie patrzyli tylko na pieniądze i na morze! Może faktycznie unici zostali opętani? Przyłączyć się do takiego barbarzyństwa. Zielonoskórzy również odrzucają Sigmara i skupiają się na bogactwie. Marienburczycy - ludzie, a jakby bliżej im do zielonego plugastwa.

Możliwość wyrwania się z tego chorego miasta była błogosławieństwem. Reinhard zakupił suchary i worek obroku dla konia, napełnił manierkę wodą i udał się pod "Wesołego Zająca". Proporczyk na jego lancy był spłowiały i wystrzępiony - za dużo walk, za mało czasu, by zajmować się takimi drobiazgami. Przeciwnie Marienburczycy, i ta nowobogacka krzykliwość ich strojów.

W stajni zignorował próbę stajennego przejęcia cugli jego wierzchowca. Jego cisawy reikland był już stary, a jak większość koni tej rasy - niezbyt zgrabny i szybki, ale potrafił odgryźć kilka palców gapowatemu koniuchowi. Poza tym, nie lubił obcych. Właściwie ciężko powiedzieć, kogo lubił. Giermek oporządził konia, zapłacił zbójecką stawkę za stajnie i udał się do karczmy.

Kiedy wszedł do głównej izby, był w pełni świadom tego, co widzą inni: twarz, którą określa się jako "sympatyczna", gdy nie chce się kłamać na temat urody ale jednocześnie nie zrobić przykrość. Nieco zbyt szerokie usta o lekko podniesionych kącikach nadawały obliczu pogodny wyraz, ale kartoflowaty i do tego złamany nos nie pozwalał się skupić na harmonijnych, choć szerokich rysach twarzy. Czujne niebieskie oczy spoglądały spod ostrzyżonych "na garnek" i wysoko podgolonych, popielatoblond włosów. Słuszna postura, ręce o zgrubiałych od miecza nadgarstkach i nogi wykrzywione od spędzania dużej ilości czasu w siodle dopełniały obrazu.

Na prosty podróżny ubiór nałożone były elementy pancerza skórzanego i kolczego. Miecz nie był lepszy, niż żelazo, którym mógłby się pochwalić przeciętny zbrojny. Na tarczy znajdował się herb - szary jastrząb na czerwonym tle.

Zbrojny rozejrzał się po izbie, wypatrując zleceniodawcy i swych przyszłych towarzyszy broni. Zamierzał do nich podejść i się przywitać.
 
Reinhard jest offline