Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2012, 17:05   #43
chaoswsad
 
Reputacja: 1 chaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie coś
Dzień był wyjątkowo stresujący. Po spięciu z Etromem Rafael został zupełnie wybity z rytmu, którego utrzymanie przychodziło mu z dużym trudem podczas tej wędrówki. Nie miał ochoty dalej przebywać wśród tych ludzi, chociaż wiedział, że to dopiero początek. Liczył, że z nadejściem nocy ochłonie trochę i rankiem będzie w lepszym humorze. Planował nawet, że przejdzie się po lesie, mimo że w nocy było tu bardziej strasznie, aniżeli pięknie. Eillif zdawała się nie potrzebować pomocy przy rannym, a sam Solmyr wyglądał na wierzącego w swoje siły. Zjadłszy zatem solidną porcję świeżej, mięciutkiej dziczyzny z warchlaka, doprawionej listkiem mięty z okolicznego krzaczka, zajął się czyszczeniem pozostałości po zwierzęciu. Obrobionego włosia dzika używa się czasem jako szczoty dla koni. Ten dzik był jednak bardzo młody, a delikatna szczecina nie rozgarnęłaby końskiej sierści. To jedno. Nie miał odpowiednich narzędzi. To drugie. No i poza tym – na co by mu teraz była szczota dla konia? Nie wiedział. To nie było ważne. Byleby czymś się zająć, odbębnić wartę i w końcu położyć się spać. I zapomnieć o tym wszystkim.

Los miał jednak dla niego inne plany na dzisiejszy wieczór. Gdy kończył skrobać skórę swojej zdobyczy, ciszę przerwał czyjś krzyk. Krzyk z poza ogniska. A wszyscy siedzieli tutaj. Ralfi wskoczył z zasiadanego miejsca z zakrwawionym sztyletem w dłoni. To już była przesada. Widział dzisiaj ludzkie kości, szarżujące dziki, przypomniano mu boleśnie zniewagi z dzieciństwa, ale to co ujrzał teraz przebijało wcześniejsze zdarzenia bez dwóch zdań. Złapał się wolną ręką za usta, powstrzymując nagły okrzyk przerażenia. Ubabrał się przy tym porządnie krwią obrabianego warchlaka. ~ Duch.. Zjawa.. NIE.. Niemożliwe.. Co to?.. Duch.. ~ nie panował nad swoimi myślami. Złapał łuk i doskoczył do najbliższego drzewa, by zasłonić się przed marą. Załadował broń i z niedowierzaniem wysłuchiwał żalenia się latającego osobnika. Kiedy mężczyzna zniknął po raz pierwszy, myśliwy popatrzył - z krwią na twarzy - po towarzyszach, mówiąc szeptem:
- Co to było?
Przybliżył się do ognia, rozglądając się podejrzliwie na boki. Kolejne nadejście zjawy znów kosztowało go niemały skok adrenaliny. Wziął jedną z rozżarzonych do połowy, grubszych gałęzi i siedząc obok reszty, wiódł wzrokiem za niewyraźną postacią. Nie wiedział co ma zrobić. W końcu duch pojawił się i trzeci raz. Zamilkł i usiadł na czyimś plecaku, tak jakby dołączył się do ich zebrania. Ralfi złożył ręce na znak modlitwy i wykorzystując cały zapas odwagi, wstał i zrobił kilka kroków do tyłu. Oparł się o drzewo i w napięciu czekał na reakcje towarzyszy. Był zdezorientowany, ale i gotowy do obrony. Jakaś szalona cząstka jego umysłu wołała, by odezwać się do przybyłego. Postanowił jednak zostawić to innym. Kto wie, co się dzieje z ludźmi rozmawiającymi z duchami. Niech zrobi to Etrom, on i tak już jest szaleńcem..
 
chaoswsad jest offline