Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2012, 21:44   #98
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Evelyn poruszała się znacznie wolniej niżby chciała, uszkodzone nogi nadal dawały jej się we znaki i przypominały, że nie jest w pełni sił. Jednak skorzystała więc z tego, że paladynka jest zajęta torowaniem im drogi i razem ze smokiem zajrzała do kilku trumien, dyskretnie zabierając z nich mniejsze przedmioty. "Nigdy nie wiadomo co może nam się tutaj przydać. Jak już nie będzie potrzebne to oddam wam to spowrotem", pomyślała, bowiem nigdy nie ciągnęło jej do szabrowania grobów, jednak nie miała zamiaru zaprzepaścić szansy na wygraną walkę. Raz po raz zerkała na paladynkę, nie miała chęci na kłótnię, ale była na nią gotowa i miała zamiar ją wygrać. Zacisnęła usta i wskazała smokowi kolejną trumnę.

Szabrowanie grobów się bardzo spodobało Viltisowi. To była lekka i niestresująca praca, a na dodatek bardzo efektywna. Uhmm - piękny jest - przyglądał się z lubością efektownie ozdobionemu klejnotami mieczowi. Ten zachwyt przerwała mu Evelyn. Odłożył więc ostrze na bok i zapierając się pazurami o płyty posadzki otworzył nagrobek. “A jakże... kolejny trup” nie mógł oprzeć się sarkazmowi, po czym zaczął grzebać pomiędzy rozpadającymi się kośćmi. Kichnął nagle, gdy do jego nozdrzy dostał się kurz, jaki wzbił się z trumny. Nawet uderzenia nadziaka umilkły na chwilę, a wszystkie oczy skierowały się na niego. Rozłożyła ramiona na znak, że nic się nie stało i wrócił do plądrowania. “No proszę... To chyba służy do wróżenia?” Uniósł do oczu sakiewkę z kośćmi. Chciał od razu nimi rzucić by sprawdzić co los szykuje. Lecz nagle się wstrzymał i zawiązał już otwarty mieszek. Poczuł chłód na myśl, co mogłyby pokazać, a po drugie... przecież nie potrafił wróżyć. - To już chyba wszystko? spytał się w myślach Evelyn. - Nic więcej z tych zwłok już chyba nie wyciśniemy. Swoją drogą ciekawe co oni wszyscy tutaj robili
Evelyn słysząc zadawane przez Viltisa pytania również odpowiedziała my w myślach:
- - Oby nam wystarczyło to co znaleźliśmy. Nie ma co ryzykować, że ona to przyuważy. - dyskretnie chowając znaleziska, które jej się udało do swojej przepastnej torby i zerkając przy tym na odwróconą do nich plecami paladynkę, która właśnie przestała walić w ścianę. Może byli strażnikami tej czaszki. - dodała ostatnie zdanie już na głos. Widząc, że droga jest już utorowana, poklepała smoka mówić:
- Czas nam się stąd zbierać. - i oparła dłoń o niego, by odciążyć osłabione nogi.

Przyjrzał się osłabionej Evelyn i pokręcił zły głową. Tak nie może być - postanowił i wziął ją na ręce. - Ani słowa - warknął gdy próbowała coś mówić - Musimy uważać na Twoje nogi. Będą nam jeszcze potrzebne - Ruszyli pomiędzy ścianami zbudowanymi z kości i nie mógł się powstrzymać by nie grzechotać o nie ogonem. Dziwny, pusty dźwięk jaki wydawały z jakiegoś powodu go fascynował i dopiero gdy dostał po łbie od Evelyn przestał się bawić. - No czego tym razem? - - zapytał z westchnięciem.
- Postaw mnie. Tutaj, chwilę odpoczniemy. - zadecydowała przyzywaczka wskazując dłonią na miejsce, gdzie chciała usiąść. Potrzebowała się czegoś napić i złapać oddech przed dalszą drogą, a szczególnie korciło ją by zidentyfikować rzeczy które znaleźli.
Idąca przodem Paladynka oglądała się co pewien czas do tyłu, spoglądając na “człapiącą” za nią Evelyn. Evelyn targającą ze sobą zagrabione rzeczy z grobowców. Corella jedynie pokręciła głową, w chwili obecnej nie mając wielkiej ochoty na kłótnie i wbijanie towarzyszce do głowy, iż takie postępowanie nie jest zbyt chwalebne... Widząc, iż kobieta zatrzymała się, chcąc odpocząć, sama również postanowiła moment odczekać.

Usiadła na ziemi, opierając się plecami o ścianę, i ukradkiem obserwując Evelyn. Przypominała sobie ich pierwszą wspólną rozmowę, o tym jak to niby jest z pochopnym osądzaniem osób według ich sposobu na życie... akurat.
- Wszystko w porządku? - Spytała ją w końcu.
- Tak... muszę, tylko chwilę odpocząć. - rzekła krótko przyzywaczka, po czym napiła się i podając wodę Viltisowi dodała: - I zobaczyć co zwoje zwierają, nie wiadomo co nas tu jeszcze czeka. - sięgnęła do torby.
- Tylko nie biwakujmy zbyt długo - Paladynka rozglądnęła się po ponurym miejscu, łapiąc się nagle dłonią za tors. W jej ciele pojawił się ból, ból rozchodzący właściwie z okolic serca, do tego Evelyn wyglądała tak apetycznie... na czole Corelli pojawiły się kropelki potu.
Przyzywaczka skupiona na rzeczach zabranych z trumien i wspomnieniu słów jakie wygłosił jeden ze szkieletów nie zwracała uwagi na paladynkę, więc umknęło jej zachowanie Corelli. "Oni musieli jej pilnować. Te zwoje zapewne pomogą nam w naszych działaniach." przesyłała odruchowo swoje myśli Viltisowi.
- Na pewno nie zaszkodzi przejrzeć je. Będziesz potrafiła rozpoznać czym są? odpowiedział pytaniem.
- Wdaje mi się... że tak, tylko potrzebuję na to jeszcze chwilę. odparła mu Evelyn po czym ze zniecierpliwieniem słyszalnym w głosie:
- Zaraz pójdziemy dalej. - rzekła do paladynki odrywając na chwilę wzrok od zwoju, któremu się właśnie przyglądała... i spojrzała Corelli prosto w twarz. Paladynka bowiem, niczym jakiś kot, podeszła ją na wyjątkowo bliską odległość, zastygając tuż przed Evelyn na wszystkich czterech, a ich twarze dzieliły ledwie centymetry...

Evelyn machnęła ręką w jej stronę mówiąc:
- Nie zasłaniaj światła, bo będziemy tu tkwić wiecznie. - i zaczęła wodzić palcem po zwoju mrużąc oczy.
Dłoń Corelli powędrowała na czytany przez Evelyn pergamin, powstrzymując ją przed dalszym czytaniem, a sama Paladynka przybliżyła jeszcze bardziej swoją twarz do twarzy koleżanki.
- Ja...ja... - Wymamrotała Corella z naprawdę niezwykłym spojrzeniem.
Evelyn uniosła twarz zerkając na klęczącą przed nią kobietę a z gardła Viltisa wydobył się ostrzegaczy syk.
- Tak? - spytała przyzywaczka kładąc dłoń na smoku.
-Wyczuwam twój zapach... - Wydusiła z siebie - Wyczuwam... krew płynącą w tobie, słyszę jej szum... to mnie doprowadza do szaleństwa... - Przysunęła się jeszcze bliżej, i już niemal stykały się nosami. A w oczach Paladynki było coś szalonego.

Przyzywaczka szarpnęła się do tyłu, nadal uspakająco trzymając jedną dłoń na Viltisie. I rzekła do Corelli starając się zachować spokój.:
- Lepiej się odsuń... bo za chwilę możesz poczuć swoją. - i w napięciu czekała na kolejny ruch dziewczyny. W myślach zaś przesyłając smokowi przesłanie. " Bądź gotów!" Wiedziała, że po tylu dniach bez kąpieli jej ciało wydziela swoisty zapach, jednak słowa paladynki i jej dziwny wzrok uświadomiły jej że coś niedobrego dzieję się z dziewczyną. Zastanawiała się czy Corella ma zwidy takie jak ona i Lilia wcześniej. Czy "ktoś" lub "coś" mieszał w głowie dziewczyny.
Na słowa Evelyn Corella... uśmiechnęła się dosyć drapieżnie, po czym uniosła prawą dłoń, i wyjątkowo powoli skierowała ją ku twarzy dziewczyny, wpatrując się jej głęboko w oczy.
- To... to tylko na chwilkę... - Szepnęła.
Dłoń Evelyn, zaś przylgnęła do gardła paladynki, a zimna stal noża wyraźnie naciskała na jej krtań.
- Odsuń się! - tym razem w głosie dziewczyny wyraźnie można było wyczuć groźbę, a smok pochylił się w kierunku paladynki owiewając ją swym oddechem.
Zachowanie Corelli... Jasnym było, że jest z nią coś nie tak. Z opanowanej, trzymającej nerwy na wodzy pedantki nagle wylazło coś dziwnego. I chyba nie były to nerwy i stres wywołane tym co ich spotykało. Napięty, gotowy do natychmiastowej reakcji zmrużył oczy uważnie się przyglądając twarzy paladynki. Była tak odmieniona... jak na dłoni było widać jej obsesyjne pragnienie. Wargi pobladły, zwęziły się odsłaniając białe zęby, które nieoczekiwanie wydały się bardziej spiczaste i ostre niż jego własne. Zdał sobie sprawę z natury tej przemiany. - Iluzja... wyszeptał do Evelyn, która potwierdziła jego szept nieznacznym skinieniem głowy.

Corella nie zwróciła najmniejszej uwagi na małe ostrze przystawione do jej gardła, czy i na Viltisa przybliżającego swój pysk do jej twarzy... za to okrzyk Evelyn poskutkował. Paladynka nagle znieruchomiała, po czym parokrotnie zamrugała. I w końcu cofnęła dłoń, cofnęła się i sama, siadając tyłkiem na podłodze metr od towarzyszki. Wyraźnie skołowana, spoglądała na Evelyn, a w oczach panny Swordhand zebrały się łzy.
- Ale...ja... - Bąknęła, po czym szorując tyłkiem po ziemi cofnęła się pod przeciwległą ścianę, gdzie skryła twarz w dłoniach...
Przyzywacza przypomniała sobie jak sama nie zdawała sobie sprawy co robi. Spojrzała w stronę paladynki i przesuwając się do przodu podała jej wodę ze słowami:
- Napijesz się? Zaraz powinnam skończyć i możemy iść dalej.
Chwilę to trwało, zanim uniosła głowę, spoglądając na Evelyn ze łzami płynącymi po policzkach.
- Dziękuję - Szepnęła łamiącym się głosem - I przepraszam...
- Proszę. - rzekła krótko Evelyn, po czym dodała. - To... to przeklęte miejsce.
Paladynka jedynie w milczeniu przytaknęła głową...

Nim jednak ruszyli dalej Evelyn chwyciła paladynkę za przedramię mówiąc:
- Poczekaj! Nie masz zbroi, nie wiadomo co nas jeszcze czeka... - przerwała zdejmując z siebie kolczą koszulkę podała ją Corelli kończąc: - Załóż choć to.
Ta spojrzała na nią z lekkim zaskoczeniem, wzięła jednak koszulkę i ją czym prędzej założyła.
- Jeszcze raz dziękuję... - Wysiliła się na uśmiech.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline