Francis Palemo nie pasował do okolicy. Ludzie rzadko kiedy spotykają ryboludzi. Posyłali mu zaciekawione ale zarazem trochę przestraszone spojrzenia. Ale to mu nie przeszkadzało. Rozejrzał się spokojnie po okolicy. Wyjął z pasa rewolwer i powiedział do siebie: "Naprawie ten pistolet i kiedyś ci go oddam, bracie". Schował pistolet i jeszcze raz się rozejrzał. Dostrzegł siedzącego luzacko na krześle jegomościa, który na niego zerkał, ale w jego spojrzeniu nie było strachu. Tylko czysta ciekawość. Francis poprawił swoje stalowe rękawice i zrobił krok do przodu. Dostrzegł niedaleko ławkę na której siedział tylko jakiś staruszek i jakiś facet. Postanowił że usiądzie obok nich i odpocznie po podróży. Poza tym z tamtej ławki ma niezły widok na port. |