Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2012, 22:55   #99
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Ruszyli dalej. Nastrój, choć wydawało się to niemożliwe, mieli jeszcze gorszy. Wciąż mieli przed oczami nagły wybuch Corelli i myśleli co może oznaczać. I kiedy się znowu może powtórzyć. Jak wtedy zareagować? Bronić się? Atakować? Do jakiego stopnia użycie siły wtedy będzie uzasadnione? Całe szczęście, wkrótce coś przerwało te rozmyślania...

Przyzywaczka posuwała się powoli do przodu na własnych nogach, jednak opierając swój ciężar ciała znacznie na sunącym koło niej Viltisie. W myślach zaś rozmawiając z nim bez słów, nie chciała aby paladynka słyszała co ma mu do przekazania. " Coś się z nią dzieje niedobrego. Albo to miejsce na nią tak wpływa, albo coś się stało na tej wyprawie na którą ruszyła po mieście. Lepiej nie mieć jej za plecami. Nie ufam już jej Viltisie. Nie wiadomo kiedy znowu to ją najdzie i czy wtenczas nie obróci się przeciwko nam. Pilnuj jej, zwracaj uwagę czy nie widać jakiś oznak, że znowu to ją opanuje. Miałam wrażenie, że chce się przyssać do mojej szyi, jak... wampir wysysający krew ze swojej ofiary. Dziwne... " Ową "rozmowę" a właściwie bardziej monolog przerwała kolejna "niespodzianka" na którą się natknęli podchodząc w pobliże schodów, które miały ich wyprowadzić na powierzchnię. Jednak nie one były tu dla nich niespodzianką, jedynie strażnik, który je pilnował i który najwyraźniej miał zamiar potraktować ich jako świeża przekąskę dla urozmaicenia swojego monotonnego jadła.

Evelyn nie czekała aż spełni on swoje zamierzenia, a tym bardziej nie miała zamiaru oddawać czaszki. Nie miała ochoty ganiać za nią znów po dziwacznych budynkach pełnych zdradliwych łapek, pająków i bogowie wiedzą czego jeszcze. "Trzeba odwrócić jego uwagę. Nie podchodźmy jednak do niego za blisko, jest przykuty więc ma ograniczone pole manewru", przesłała myśli do stojącego obok siebie smoka, wiedziała że Viltis widzi to samo co ona, ale nerwy zaczęły dawać się jej we znaki. Te iluzje, te wszystkie dziwne sytuacje, osoby i rzeczy na jakie się w tym przeklętym mieście natknęli zaczęły coraz bardziej wpływać na jej zachowanie. Sama zaś nie spuszczając wzroku ze "strażnika" sięgnęła po broń, którą miała zamiar użyć. Wyciągnęła zwój, który znalazła w jednej z trumien i użyła zwoju “ognistej serpentyny”. Zakreślając kółko dłonią. Przykutego do ściany minotaura otoczyła linia ognia.

Paladynka, trzymając swój miecz oburącz, zaczęła powoli podchodzić do Minotaura, wciąż jednak zachowując taką odległość, by ten jej nie dosięgnął. Gotowa, by rzucić się w bój, obserwowała stwora, szacując jego możliwości... i przy okazji również własne. Wszak w końcu nie była w pełnym rynsztunku, a Evelyn i jej smok stanowili raczej dyskusyjne wsparcie bojowe. Mogli tak naprawdę wiedzieć co robią, mogli jednak równie dobrze iść na żywioł...

Przyzywaczka miała pewne trudności z użyciem zwoju, ale udało się je jej pokonać. Odczytując zaklęcie i uwalniając jego moc, palcem zatoczyła poziomy okręg określając kształt ognistej serpentyny. Litery ze zwoju wyparowały uwalniając magiczną moc uwięzioną w nich.

Okrąg ognia który wystrzelił z sykiem ziemi parząc boleśnie minotaura swym żarem.


Okrąg zapłonął momentalnie i równie momentalnie zgasł. Jednakże oparzenia na skórze potwora były stałe. Viltis i Corella korzystając z tego, że minotaur był przykuty trzymali się przed Evelyn by w razie gdyby się z łańcuchów zerwał, nie dopuścić go do dziewczyny.

Viltis miał w łapach ogień alchemiczny, ale ni on ni kobiety nie mogli przewidzieć kolejnego ataku bestii.

Ryk stwora wywołał wybuch różnokolorowej energii, która wytrysnęła z jego ciała obejmując swym zasięgiem zarówno paladynkę jak i Viltisa oraz Evelyn. I tylko Corella ucierpiała od tego wybuchu czując ból przenikający jej ciało. Zwinęła się w agonalnym bólu i zadrżała. Co gorsza czuła jak ta energia oblepiła jej duszę niczym śluz spowalniając jej myśli i ruchy.

Evelyn zerknęła z niepokojem na paladynkę, jednak nie czas był teraz na ocenianie, jak bardzo została ranna. Pospiesznie chwyciła za sztylet i cisnęła nim w stronę minotaura, celując w jego oczy. Miała nadzieję, godziny, dni, tygodnie jakie poświęciła na doskonalenie w ciskaniu sztyletami teraz je się odwdzięczą, że uda jej się go oślepić. Wiedziała też , że za chwilę sztylet ponownie znajdzie się w jej dłoni.

To nie był najszczęśliwszy rzut Evelyn, sztylet jedynie drasnął skórę na ramieniu stwora, po czym zawrócił i wylądował w dłoni przyzywaczki.

Gorzej, że minotaur znów ryknął i... tym razem z pyska bestii wystrzelił stożek ognia obejmujący swym zasięgiem całą “drużynkę” zaskoczoną tym obrotem sprawy. Ogień najbardziej oparzył Evelyn, ale i Viltisowi się oberwało, podobnie jak szczęśliwie uskakującej (a raczej upadającej bezwładnie na ziemię) przed żarem paladynce.

Viltis nie zwlekając odpowiedział minotaurowi na ogień ogniem. Cisnął w niego flaszką alchemiczną, którą wcześniej dała mu Evelyn i którą cały czas ściskał w łapie..

I chybił!

Viltis z otwartym pyskiem patrzył jak fiolka z ogniem alchemicznym ropryskuje się kilkanaście centymetrów od wielkiego minotaura i jedynie lekko go ochlapując płonącą zawartością. Na co potwór zareagował kpiąco.- I to wszystko co macie przeciw mnie? Po ognistej furii, sztylecik i fiolki z ogniem alchemicznym?

A Vilits zakrył łapą oczy we frustracji wywołanej tym wydarzeniem.

Takiego obrotu spraw Paladynka raczej się... spodziewała. Przyszło jej szlajać się po grobowcach ze złodziejką i jej dziwnym smokiem, przez co wpakowali się w cały ten bajzel, odczuwając teraz skutki owych decyzji na własnej skórze. Corella zdusiła krzyk bólu wywołanego dziwną energią atakującą jej ciało, i doprowadzającą do krępowania jej ruchów, zupełnie jakby poruszała się w jakimś niewidocznym, i nienamacalnym błocie...

- Magią mnie?! - Warknęła pod nosem, sama do siebie, po czym, mimo iż poruszała się jak mucha w.... skoczyła na stwora, przy okazji wykrzykując coś w nieznanym Evelyn języku:

- Lsiyel eljih! - A jej miecz rozbłysnął jasną poświatą...

Obolała Evelyn sięgnęła po kolejną broń, tym razem postanowiła, użyć znalezionego na zwoju Miecza maga. Sycząc przez zęby z bólu, odczytała zaklęcie i patrzyła jak unoszący się w powietrzu miecz z magii mknie w stronę naśmiewającego się z nich minotaura.


Kolejny użyty zwój z trudem uaktywniony zakończył się przyzwaniem broni. Miecz uderzył na wrogiego minotaura, który wyraźnie zaskoczony był pojawieniem się tej broni. Tym bardziej był zaskoczony, kiedy ten miecz omal nie ściął mu łba. Ostrze pozostawiło po sobie krwawiącą ranę na karku, unosząc się koło zaskoczonej bestii.

Wykorzystując to, że bestia skupiła swoją uwagę na mieczu Viltis przybliżył się i zaatakował minotaura swoimi ostrymi zębami. Paszcza Viltisa wgryzła się w nogę stwora, szczęka zacisnęła niczym imadło, z rany popłynęła krew, a bestia ryknęła z bólu. Niemniej pysk smoka odsunął się zanim pazury minotaura mogły go dosięgnąć. Bestia ryknęła z bólu i wściekłości i znów zionęła ogniem. Tym razem jednak żar nie był tak mocny.

Ogień lekko poparzył Viltisa i nieznacznie znajdującą się na granicy zasięgu przyzywaczkę.I mocno spowolnioną paladynkę.

Niemniej Corella uparcie natarła na bestię i uderzyła ją z całej siły swym mieczem. Ostrze oręża rozbłyskując silnym blaskiem uderzyło w ciało bestii rozcinając je jak masło, wbijając się w tkanki dochodząc do serca.

Bestia wydała swój ostatni ryk... i padła martwa

Evelyn powoli ruszyła w stronę wyjścia z podziemi mówiąc:
- Lepiej się stąd zbierajmy nim coś znowu nam przeszkodzi.

Zadowolona szybkim pokonaniem przeciwnika Corella obtarła ostrze swego miecza w resztki stwora, po czym pozwoliła sobie na drobny, skryty uśmiech pod nosem. Zachowanie takie, jak na Paladynkę, było dosyć kontrowersyjne.
- Nie wiedział z kim zadziera. A mógł ustąpić... - Powiedziała jakby sama do siebie, po czym spojrzała na Evelyn.

- Niech przeszkadza, poradzimy sobie - Odpowiedziała kobiecie, i machnęła mieczem przecinając powietrze, po czym z metalicznym zgrzytem wrócił on na swoje miejsce.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline