Kolejna nowa wyspa oznaczała kolejny nowy rysunek ku spełnieniu swego marzenia. Oczywiście wyspę najlepiej widać ze statku, więc teraz malowidło spoczywało sobie spokojnie w szkicowniku, gdzieś w środku torby Colette. Sama jasnowłosa natomiast po przybyciu w nowe miejsce, naturalnie zrobiła małe oględziny portu by nie tylko nieco poznać choć trochę ów miejsca, ale i zasłyszeć nowe, ciekawe opowieści! Ah, całe szczęście, że w większości portach istnieją osóbki, które uwielbiają rozmawiać o swoich przygodach. Co prawda przypuszczalnie nie każdy jest wilkiem morskim, więc może prawdę naginać, ale grunt by słuchacz się nie nudził.
W każdym razie po kolejnej rundce przechadzki i słuchania różnych historii, znalazła się przed 'statkiem pomarańczy'. Nie to, ze konkretnie wybrała to miejsce! Ot, szczęśliwy przypadek bo owoce jednak pachną o wiele lepiej od rybek.
Tak czy siak zwróciła uwagę na schodzącego po trapie osobnika, ale i również poczuła czyjś wzrok na plecach - co troszkę zaniepokoiło McKay. Dlaczego? Bo...właściwie trudno powiedzieć. Wychowanie? Być może...aczkolwiek bardziej prawdopodobne, iż mały strach wszedł w jej nawyk po tym co się stało jakiś czas temu, więc nie jej wina! Nie zmieniało to jednak faktu, iż główkę odwróciła - no to ci ciekawska osóbka! Dlatego też chcąc nie chcąc, przez krótką chwile natrafiła na zielonowłosego chłopaka, który to prawdopodobnie wcześniej utkwił w niej wzrok. No cóż...Colette nie potrafiła ocenić kogoś, dopóki ten się nie odezwał albo nie zrobił czegoś co by jednoznacznie mówiło o jego charakterze. Z tego tez powodu trudno było jej stwierdzić czy chwilowe zaniepokojenie było uzasadnione. Wszak nie wyglądał na groźnego...Dzięki temu niby zaniepokojenie zniknęło - w pewnym stopniu przyczynił się też do tego głos osobnika, który wcześniej schodził po trapie statku. - Hm? Ah, przepraszam...również jestem tutaj od niedawna, więc jeszcze nie orientuję się tak dobrze w okolicy, ale... - zaczęła z delikatnym i niepewnym uśmiechem - Bar jest chyba tam.
Wskazała - nienachalnie - w stronę zielonowłosego chłopaka. Wszak siedział z kubkiem przy stoliku, więc...chyba go ze sobą nie przyniósł? Fakt faktem, budowli się nie przyjrzała zbytnio, ale dzięki temu, że się odwróciła wcześniej, mogła wywnioskować parę rzeczy. |