Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2012, 12:01   #27
Ozo
 
Ozo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ozo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumnyOzo ma z czego być dumny
Plan działał całkiem dobrze, do momentu gdy wszystko zaczęło się psuć. Łowcy byli przygotowanie na starcie z demonami. Wokół szachownicy zastawione były pułapki, każdy posiadał też jakąś broń. Demon, który zjawił się na miejscu zupełnie nie spodziewał się zastać tu czwórki łowców. Wszedł w przygotowany krąg i, zgodnie z wiedzą Oswalda, nie mógł już z niego wyjść. Towarzysze Taylora zabrali się za przesłuchiwanie pochwyconej „ofiary”. Wolał pozostawić to im, gdyż sam właściwie nie miał doświadczenia w tej kwestii. Milczał nawet gdy mężczyzna zaczął grozić demonowi. Wiedział, że strzelanie do niego może wyrządzić krzywdę jedynie opętanej osobie. Sam demon pewnie i tak był dość odporny na ból. Postanowił się jednak nie wtrącać uznając, że może to jedyne wyjście. Jeżeli był to jedyny sposób, żeby wydobyć coś z demona to łowcy musieli z niego skorzystać. Właśnie wtedy okazało się, że mężczyzna, który stoi przed nimi wcale nie jest demonem. Oswald nigdy nie słyszał o demonach, które potrafiłyby wyrwać się z dobrze rozrysowanej pułapki. Wątpił też by popełnił jakiś błąd przy jej tworzeniu. A jednak gość nie miał problemu by rzucić się na mężczyznę, który jeszcze przed chwilą groził mu postrzałem w klejnoty. Taylor spanikował. Czytanie o atakach bestii to zupełnie coś innego niż oglądanie ich na żywo. Strach dosłownie sparaliżował ciało chłopaka. Mógł tylko stać bezczynnie i przyglądać się jak bestia rozrywa gardło łowcy, z którym jeszcze niedawno musiał wybrać się na wspólną przejażdżkę. Wtedy czuł się w jego obecności trochę niepewnie. Teraz, gdy wszędzie tryskała jego krew bał się jeszcze bardziej. Walka toczyła się dalej, a dla Oswalda wszystko trwało zaledwie ułamek sekundy. Jego zmysły rejestrowały tylko strzępki informacji. Widział siostrę Salandera, która pojawiła się właściwie znikąd. Słyszał jakieś głosy – rozmowę – jednak nie potrafił zrozumieć ani słowa. Nagle dwie kobiety i bestia zniknęły zostawiając Oswalda sam na sam z rewolwerowcem. Dopiero wtedy Taylor odzyskał kontrolę nad własnym ciałem. Cały się trząsł ale przynajmniej potrafił już ruszyć się z miejsca. Skrzyżował ręce na piersi, chcąc ukryć ich drżenie. Mężczyzna zwrócił się w jego stronę twierdząc, że muszą wrócić do zakonu.
Tak – wydobył z siebie z trudem. – Ruszajmy.
Wciąż nie był w stanie myśleć trzeźwo. Miał nadzieję, że szybko uda mu się wrócić do normy. Musiał wziąć się w garść. Uświadomił sobie bowiem, że od tego co zrobi – lub nie zrobi – może zależeć życie nie tylko jego ale i innych łowców.
 
Ozo jest offline