Francja jest pięknym krajem, jednak niekoniecznie najzabawniejszym o czym mieli się przekonać dzisiaj uczniowe shibusenu.
Cyrk okazał się stacjonować w Paryżu. Było on na obrzeżach miasta i podobno stanowił właściwie całoroczną atrakcję zmieniając program i kadrę co dwa tygodnie, niczym miejscowy teatr...tylko tyle że w namiocie.
Ciężko było stwierdzić czy to dobrze, czy źle. Pomysłodawcom cyrku (jak i zleceniodawcom zadania naszej młodej grupy uczniów) był nijaki Rire de Forme, znany z inwestycji w wielu strefach Paryża.
Wnętrze namiotu cyrkowego nie było tak interesujące jak jego widok z zewnątrz.
Ogromne okrągłe pole wysypane piaskiem otoczone było przez ławki dla gości na pokazach. Gdzieś z tyłu zapewne byłoby przejście do drugiego namiotu, niestety, w tym momencie było ono zamknięte i sekret za kulisami najpewniej pozostanie.
Na samym środku kręgu stał podłużny, zdobiony cylineder. Był dosyć szczupły i wyraźnie przeznaczony dla postaci klauna lub innego cyrkowca od noszenia śmiesznych wdzianek.
Zadanie było proste: Odzyskać i przekazać do shibusenu cylinder, lub w razie konieczności zniszczyć go na dobre.
...
Sklep z zabawkami okazał się być dosyć niezwykły jak na swój typ.
Być może to uroki Paryża a może tylko prywatne zboczenie burżuazji. Jedno było pewne, zdobne złote lampiony w podłużnym, chociaż nie za szerokim pomieszczeniu nadawały blasku półkom z licznymi lalkami, strojami, zestawami olbrzymich puzzli czy nowoczesnymi grami planszowymi.
Ciężko było zgadywać, co mogło mieścić się na drugim piętrze czy też w piwnicy.
Za podłużną (choć znów nie za szeroką) ladą zasiadał stary mężczyzna z długim nosem i łysiną. Wyglądał na swój sposób odrażająco, przynosząc na myśl definicję chciwości.
-
Witam, witam. Proszę się rozejrzeć obecnie nie ma tutaj innych klientów. Szuka pan czegoś konkretnego? - zapytał uważnie przyglądając się przedziwnej postaci Gamblera.