Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2012, 16:31   #28
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Cytat:
Napisał Reinhard Zobacz post
Konflikt między graczami może być rozegrany nie psując drużyny ani zabawy któremukolwiek z nich - by podać mega klasyczny przykład Legolasa i Gimlego. Postacie zamiast się zabijać mogą wejść w spór doktrynalny albo współzawodnictwo. To jest dobre. A co do zabijania postaci współgracza...jakoś trudno mi uwierzyć w uzasadnienie "fabularne". Fabularnie można uciec, zastraszyć przekupić, przypochlebić się, powołać na wspólne cele, wejść z kimś w sojusz i uczynić destruktywne postępowanie rywala dla niego nieopłacalnym. Zabójstwa postaci współgracza, które do tej pory miałem możliwość obserwować, były przeprowadzane z "moje kung-fu jest lepsze od twojego" na myśli. Być może istnieją inne motywacje, a ja mam za małe doświadczenie.
Podziwiam spokojne podejście do zabicia postaci. Godziny tworzenia jej koncepcji, opisywania, wieczory grania, zastanawiania się, jak ona odczuwa...i tak po prostu ok? Jeżeli przywiązanie do postaci to bycie kiepskim graczem, to ja taki jestem.

Jest wiele szkół grania. Jedna doktrynalnie mówi: Każdy gracz to twój brat wspomagaj go myślą i czynem, że jego żywot święty rozumie się tu samo przez się..-Kelly.

Inna mówi róbcie co chcecie, jedynie zabić wam go nie wolno- Lucifer i chyba Reinhard

Trzecia to gra swobodna. Wcielasz się w postać, jej charakter. Wady, zalety cele. I jeśli zabicie innego gracza w jakimś momencie gry przybliży cię do celu albo wręcz go osiągniesz to czemu nie? Jeśli odgrywasz bydlaka a zabicie to droga na skróty. Czemu miałbyś tego nie zrobić by szybciej osiągnąć cel.

Prosty przykład. Gram sobie w Uruk-Hai u Campo. Był taki moment że moja postać pół-elfa Andarasa o ciemnych skłonnaściach, miała mieć ostro przesrane. Dostała wybór, będąc dziedzicem króla Haradu zostać wydziedziczonym i postawić swego ojca w bardzo niekorzystnej sytuacji. W późniejszym etapie pewnie zgładzonym jako zdrajca... Czy wydać innego gracza kultystom (sprzymierzonym z ojcem o czym moja postać wiedziała).
Obie postacie się przyjaźniły, zarówno jako gracze jak i w grze. Sesja trwała już wtedy ponad pół roku to nie było za pierwszym zakrętem. Ostatecznie wydałem krasnoluda-(postać Wróblowatego), bo bardziej mi pasowało to do klimatu mojej postaci. Gracz ostatecznie przeżył (choć była spora szansa, że się nie uda) by zginąć w kolejnym spotkaniu z moją postacią.

Pogadaliśmy o tym na gg i kolejna postać Wróbla była południowcem po mojej stronie barykady. Żadnych żalów czy zemst w kolejnym wcieleniu. Powiem więcej scena śmierci krasnoluda i emocje temu towarzyszące dodały grze smaku.
 
Icarius jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem