Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2012, 18:14   #30
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Cytat:
Dla mnie jednak role playing to nie piłka nożna ani brydż. Chyba, że chodzi wyłącznie o levelowanie, wtedy mógłbym się zgodzić z Zapem. Skoro bowiem postać nam zwisa, zaś liczy się jej moc, czy poziom, to de facto ubicie postaci ma znaczenie wyłącznie jak utrata gola, którego można nadrobić własnym golem.
A czemu to niby RPG to coś innego niż piłka nożna, czy brydż? To zabawa i to zabawa. Przy czym to piłka nożna i brydż są rozgrywane na poziomie zawodowym, czyli są nawet bardziej elitarne .
A tak bardziej poważnie, to według mnie nie ma sensu się jakoś angażować emocjonalnie w postacie, bo i po co? Autentycznie nie widzę żadnego po temu powodu. To tylko kilka cyferek na karcie i wydumana historia, spisana na kartce (a w niektórych wypadkach na kilku, bądź nawet kilkunastu kartkach). I tyle.

Jak najbardziej jednak rozumiem, że bawić się każdy chce tak, jak mu to sprawia przyjemność. I skoro mnie Kelly tak ładnie, zdrobniale wywołuje w wypowiedziach (a może zwyczajnie leniwie? w końcu ten nick taki długi i nie wiadomo jak to w ogóle odmienić), to muszę przyznać, że jakby mi jego MG grzecznie podziękował za wspólną grę, stwierdzając, że moje działania psują zabawę jemu i jego graczom- zrozumiałbym. Za nic w świecie nie zmieniłbym moich działań i zwyczajnie przestał grać, ale zrozumiałbym i nie miałbym pretensji. Tak jest grzecznie, kulturalnie i dojrzale.

Cytat:
Konflikt między graczami może być rozegrany nie psując drużyny ani zabawy któremukolwiek z nich - by podać mega klasyczny przykład Legolasa i Gimlego. Postacie zamiast się zabijać mogą wejść w spór doktrynalny albo współzawodnictwo. To jest dobre. A co do zabijania postaci współgracza...jakoś trudno mi uwierzyć w uzasadnienie "fabularne"
Motywacje mojej postaci i cudzej postaci są diametralnie różne. Ich cele są ze sobą sprzeczne. Konflikt jest nieunikniony, a po co się kłócić z człowiekiem, skoro można go zabić? Śmierć jest bardzo ostatecznym rozwiązaniem, ale nie mam problemu z podaniem przykładów (choćby z własnych doświadczeń RPGowych) na fabularnie zasadne zabicie współgracza.
Wystarczy nie podchodzić do RPG jak do gry drużynowej. Ja nie podchodzę i już nie muszę się martwić żadnym członkiem drużyny, poza sobą. W ogóle nie granie w RPG drużynowo fajnie rozwiązuje sprawę rozbicia drużyny - drużyny po prostu nie ma. Mogą być wspólnicy, tymczasowi sprzymierzeńcy, wrogowie moich wrogów, ale nie drużyna. I już. Inne podejście do tematu.

Cytat:
Godziny tworzenia jej koncepcji, opisywania, wieczory grania, zastanawiania się, jak ona odczuwa...i tak po prostu ok?
Tak po prostu ok. Co tracę po śmierci mojej postaci? Kartkę pełną cyferek i kilka godzin poświęconych na pisanie historii. Gdyby proces pisania historii nie sprawiał mi przyjemności sam w sobie, to w ogóle bym jej nie pisał. Czyli w sumie tracę na tym niewiele. A rozegranych sesji i czerpanej z nich rozrywki, nie zabierze mi już nic.
Może i będzie mnie ta strata gryzła przez godzinę, albo dwie, ale równie dobrze może mnie gryźć przegrana w szachach. Zrobiłem głupi ruch, mogłem to rozegrać inaczej, a tak przegrałem.

A czy przywiązywanie się do postaci jest złe? Nie wiem. Po prostu nie rozumiem tej idei i tyle.


P.S.
Prawda, że tematy na forach stają się od razu ciekawsze, jak tylko odejdzie się od ich myśli przewodniej?
 
Zapatashura jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem