Filian skrzywił się, widząc swój ulubiony topórk tkwiący mocno w czaszce jakiegoś zaplutego zbója. W sumie, sama broń spisała się świetnie. Napastnik leżał z rozłupanym czerepem, a szczegółem był fakt że broń która go zabiła chwilowo była bezużyteczna.
Greywords rozejrzał się i uśmiechnął pod nosem. Zwykle nie lubił iść na szpicy. Dwa topory, płaszcz maskujący i ciche pozbywanie się kolejnych przeciwników. Tutaj sytacja zmieniła się jednak w dość nieogarniętą, krwawą jatkę z jego towarzyszami w roli wygrywającej. A przynajmniej chwilowo...
Fil szybko zgarnął z ziemi wcześniej upuszczoną broń, i postanowił zrobić coś głupiego.
Młody krasnolud zajodłował bojowo, co w gruncie rzeczy brzmiało jak godowe nawoływanie łosia, i zaszarżował na najbliższego z nadciągających rozbójników. Magiczne buty znacząco zwiększały jego szybkość, przez co przeciwnik zdążył wytrzeszczyć tylko oczy na widok rozpędzonej, brodatej kuli trzymającej w rękach zakurzony topór.
Pierwszy cios wszedł niezbyt głęboko. Ot, pozioma rana na piersi rozbójnika, będąca dopiero zapowiedzią właściwego ciosu. Filian obrócił się w powietrzu i z całej siły ciął, wcześniej odbijając się od gruntu. Tutaj nie zamierzał pozbawić się broni a celem cięcia była szyja nieszczęśnika.
-Srebrnobrody!- ryknął, wykonując morderczy cios.
Topór był niczym wydłużenie jego ręki. Broń idealnie wykonana, naostrzona i sprawdzona w boju. Tak, to był dobry cios.
__________________ Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die... |