Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-03-2012, 16:22   #31
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Zacięta walka wrzała na przedpolach kopalni. Grupa bandytów, nadzwyczaj dobrze wyszkolona i wyposażona, mierzyła się w równej walce z grupą krasnoludzkich poszukiwaczy przygód. Wymieniano cios za cios. Rana za ranę. Uderzenie za uderzenie. Szala zwycięstwa pozostawała w niemal idealnej równowadze. Do czasu.


Zza pleców rzezimieszków wyłoniła się pierwsza smukła sylwetka odziana na czarno. Bez trudu można było dostrzec, iż uzbrojona jest ona w łuk oraz miecz przypięty do pasa. Tuż za nią podążały jeszcze cztery podobne postacie.
- Szybciej kurwa! - zawołał przywódca bandytów słysząc nadbiegających towarzyszy.

Przemiana Vulfura zrobiła nikłe wrażenie na bandytach. Tylko jeden z nich na ułamek sekundy zawiesił na wiekowym już brodaczu swój wzrok. Oczy w których na moment zalęgło się przerażenie po chwili zaszły mgłą, gdy topór Drauga wbił się w jego ramię. Młody krasnolud miał więcej szczęścia niż mógł pragnąć, nie wiedział jednak o tym iż jego cios dosięgnął celu dzięki nieuwadze przeciwnika, a nie jego zdolnością.

Atak Filiana również przyniósł korzyści dla grupy. Topór zagłębił się w czaszce przeciwnika, uśmiercając go na miejscu. Był jednak mały problem, o którym krasnolud miał dowiedzieć się chwilę później. Otóż jego broń utknęła w czaszce bandyty i mimo włożenia w próbę wyjęcia go wielkiej siły - nie udało się to brodaczowi.

Przywódca bandytów zmienił cel swoich ataków z Vulfura na Delga. Tym razem Borgin nie mógł obronić swojego kompana, był bowiem związany walką z krępym pomocnikiem bandytów. Jego młot uderzył w przeciwnika z taką siłą, że żadna zbroja nie byłaby w stanie uchronić go przed konsekwencjami tego ataku. Ustawiony dobrze blok również na niewiele się zdał przy tak wielkiej sile uderzenia. Prawe ramię zostało dosłownie zmiażdżone. Mężczyzna który dopiero co wyrwał się z magicznych macek padł bez świadomości na ziemię.

Najgroźniejszy z przeciwników zaatakował z wyskoku Delga, co niemal uniemożliwiło krasnoludowi podjęcie jakiegokolwiek działania. Morgenstern uderzył w kuszę, rozbijając ją doszczętnie. Co gorsza uderzenie było na tyle silne, iż krasnolud poczuł chrupnięcie w palcu i przejmujący ból. Poruszanie nim było niemożliwe, co świadczyło jedynie o tym iż palec jest złamany.


Na szczęście Ignis również miała coś do powiedzenia. Jej lekki toporek przeciął powietrze i utknął w nodze mężczyzny atakującego czarodzieja. Ten warknął z bólu i prawie upadł. Pozostali dwaj mężczyźni już prawie uwolnili się z macek. Co gorsza, powietrze przecięła pierwsza ze strzał. Na szczęście dla brodatej kompanii wypuszczona ona była na szybko, bez dokładnego mierzenia i spadła bezpiecznie przed nogami przedstawicieli dumnej rasy. Następne mogły jednak być wystrzelone dużo celniej.

Na drodze do kopalni stało jeszcze czterech mężczyzn oraz grupa nadbiegająca zza ich pleców, w skład której wchodziło przynajmniej kolejnych czterech, uzbrojonych w łuki bandytów. Kompani musieli szybko zakończyć żywot przynajmniej dwóch zbrojnych, jeśli nie chcieli się pożegnać z życiem zbyt wcześnie.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 23-03-2012, 12:46   #32
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Zaklęcie kapłana nie wywołało zbytniego poruszenia wśród przeciwników. Nie miało ono jednak takiego zamiaru. Wrzawa bitwy rozpętała się na dobre, a pojawienie się posiłków z kopalni nie wróżyło pomyślnego obrotu sprawy.

Krasnolud nie miał jednak czasu się nad tym rozwodzić. Rozeznał się w sytuacji. Dowódca i jego przyboczny byli związani walką z krasnoludami. Ignis także okazała się niezgorszą wojowniczką. Celnie rzucony toporek skutecznie okaleczył jednego z zakapiorów. Kapłan szybko podjął decyzję. Lepiej wyeliminować słabszych, by łatwiej było z silniejszym. Ruszył pędem na przydupasa przywódcy bandytów. Ten lekko zaskoczony obrotem spraw odbił oręż Borgina wydłużając dystans pomiędzy nimi. Tą lukę właśnie wykorzystał Vulfur. Przeciwnik zadał rozpaczliwy cios w powietrze starając się utrzymać krasnoluda jak najdalej od siebie. Kapłan odbił jednak ostrze tarczą odsłaniając całkowicie przeciwnika. Buzdygan trafił bezbłędnie w ramię bandyty, jarząc się na biało. W powietrzu rozniosła się mieszanka krzyku i gruchotanych kości. Przeciwnik wypuścił broń i chwycił drugą ręką za zdruzgotane ramię. Vulfur nie czekał. Iście wojskowy obrót zakończył się potężnym ciosem w tors bandyty. Mężczyzna zarzęził, spluną krwią i osunął się na kolana omiatając wszystkich mętnym wzrokiem.

Niebiański przybysz pomimo usilnych prób nie był w stanie skutecznie dosięgnąć upatrzonego przeciwnika. Ten ciągle wstawał po zadanych ciosach. Orzeł już szykował się do kolejnego ataku, gdy Vulfur polecił mu mentalnie zatrzymać nadciągające posiłki. Pisk drapieżnika znów odbił się od kamiennych ścian kopalni i ptak pofrunął w jej kierunku. Wylądował tuż przed nadbiegającą grupą, rozpościerając skrzydła i wzniecając tuman kurzu. Grupa krasnoludów nie była jednak w stanie ocenić, czy udało mu się któregoś z bandytów zranić. Byli zbyt zajęci walką na drodze.
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline  
Stary 26-03-2012, 12:37   #33
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nie zdążył się odsunąć. Kusza poszła w drzazgi, a przenikliwy ból palca świadczył o tym, że i ręce się oberwało. Pech za pechem. Jedynym optymistycznym akcentem całej sprawy było to, że celnie rzucony toporek zmniejszył nieco mobilność przeciwnika i, posłał go na ziemię. To warto było wykorzystać...
Co prawda nie wypada kopać leżącego, ale Delg nie miał zamiaru używać nóg. Wyciągnął zza pasa sztylet i zadał cios bandycie. W leżącą osobę zwykle dość łatwo trafić i tym razem Delgowi dopisało szczęście. W pewnym stopniu, bowiem zadane sztyletem obrażenia nie wyglądały niestety na zbyt poważne.
Rana najwyraźniej zmobilizowała Delgowego przeciwnika do zmiany pozycji. Być może doszedł do wniosku, że wylegiwanie się w takim momencie może być szkodliwe dla zdrowia. Podniósł się, lecz zrobił to nieco zbyt wolno. Na tyle powoli, że Delg zdołał zadać kolejny cios. Tym razem ostrze zagłębiło się na całą długość, a trafiony wrzasnął z bólu i ponownie wylądował na ziemi.
Delg nie tracił czasu na wyszarpywanie sztyletu z ciała przeciwnika. Poza tym tkwiące w ranie ostrze z pewnością powodowało dodatkowy ból i utrudniało poruszanie się. Mag odskoczył do tyłu, ściągając równocześnie z pleców drąg.
 
Kerm jest offline  
Stary 27-03-2012, 19:08   #34
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Filian skrzywił się, widząc swój ulubiony topórk tkwiący mocno w czaszce jakiegoś zaplutego zbója. W sumie, sama broń spisała się świetnie. Napastnik leżał z rozłupanym czerepem, a szczegółem był fakt że broń która go zabiła chwilowo była bezużyteczna.

Greywords rozejrzał się i uśmiechnął pod nosem. Zwykle nie lubił iść na szpicy. Dwa topory, płaszcz maskujący i ciche pozbywanie się kolejnych przeciwników. Tutaj sytacja zmieniła się jednak w dość nieogarniętą, krwawą jatkę z jego towarzyszami w roli wygrywającej. A przynajmniej chwilowo...

Fil szybko zgarnął z ziemi wcześniej upuszczoną broń, i postanowił zrobić coś głupiego.

Młody krasnolud zajodłował bojowo, co w gruncie rzeczy brzmiało jak godowe nawoływanie łosia, i zaszarżował na najbliższego z nadciągających rozbójników. Magiczne buty znacząco zwiększały jego szybkość, przez co przeciwnik zdążył wytrzeszczyć tylko oczy na widok rozpędzonej, brodatej kuli trzymającej w rękach zakurzony topór.

Pierwszy cios wszedł niezbyt głęboko. Ot, pozioma rana na piersi rozbójnika, będąca dopiero zapowiedzią właściwego ciosu. Filian obrócił się w powietrzu i z całej siły ciął, wcześniej odbijając się od gruntu. Tutaj nie zamierzał pozbawić się broni a celem cięcia była szyja nieszczęśnika.

-Srebrnobrody!- ryknął, wykonując morderczy cios.

Topór był niczym wydłużenie jego ręki. Broń idealnie wykonana, naostrzona i sprawdzona w boju. Tak, to był dobry cios.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline  
Stary 06-04-2012, 16:02   #35
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Przewaga liczebna bandytów nie na wiele się zdawała w walce z zaprawioną w boju grupą krasnoludów. Nawet jeśli któremuś z wojowników udało się zranić jakiegoś brodacza, jego kompan padał po chwili na ziemię martwy bądź ranny tak poważnie, iż nie był w stanie kontynuować walki. To też spotkało przywódcę owej grupy. Dwie poważne rany, które otrzymał, nie wykluczyły go jednak całkowicie z walki. Na nieszczęście kompanów.

Kolejne iskry padały na ziemię, gdy ostrza broni spotykały się w powietrzu. Cały czas wymieniano ciosy, poszukując luk w defensywie przeciwnika. Jednak ani jedni ani drudzy nie byli niedoświadczeni w wojaczce, przez co walka nie zmierzała ku końcowi. Posiłki, które nadciągały od strony kopalni mogły poważnie zagrozić kompanom, jednak przytomnie zareagował Vulfur. Zamiast atakować kolejnego przeciwnika, postanowił zatrzymać nadciągających bandytów. przyzwany przez niego ptak spisał się rewelacyjnie, wypełniając powierzone mu zadanie.

Pozostali w zwarciu bandyci zaczęli tracić wiarę w zwycięstwo widząc, że ich kompani zostali zatrzymani. W dodatku Filian po raz kolejny powalił swojego przeciwnika, tnąc czysto i pewnie. Mniej szczęścia miał Draug. Jego przeciwnik trafił go w głowę rękojeścią miecza, pozbawiając przytomności. Młody krasnolud padł bez świadomości na ziemię, wypuszczając swoją broń. Zapewne zakończyłby swój żywot gdyby nie Borgin, którzy zaatakował szykującego się do zadania ostatniego ciosu bandytę. Młot złamał mu prawą nogę. Ta pękła niczym zeschnięta gałązka w rękach dziecka. Bandyta zawył padając na ziemię. Jego ból nie trwał zbyt długo. Borgin nie dał mu szans na przeżycie, miażdżąc jego głowę.

Przeciwnik Delga również nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Sztylet który utkwił w jego ciele oraz toporek wbity w łydkę nie pozwalały na walkę. Warcząc odczołgiwał się od maga uzbrojonego w drąg. Klął pod nosem, nie poddawał się jednak. Bogowie uśmiechnęli się do krasnoludów, dając im zwycięstwo. Przynajmniej do momentu aż ptak nie odleci, uwalniając kolejnych przeciwników. Towarzysze mieli chwilę na odpoczynek i przegrupowanie się, oraz pomoc rannym. Jak długa miała być to chwila, nie wiadomo było.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 12-04-2012, 22:17   #36
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nie dało się ukryć - ich małej drużynie nie szło najlepiej. Co prawda przeciwników kilku zwaliło się na ziemię, ale i Draug leżał bez ruchu. Wyjść z tej niezbyt komfortowej sytuacji było kilka. Na przykład uciec. Zostawiając leżącego bez przytomności Drauga? Niosąc go na plecach? Nie mówiąc już o tym, że krasnoludy przedstawiciele hardej rasy, którym ucieczka przed raptem dwukrotnie silniejszym przeciwnikiem raczej nie mieści się w głowie. Pozostawało zatem walczyć i skopać dupska tym, którzy ufając swej liczebnej przewadze zaatakowali Delga i jego kompanów.
Od kogo jednak zacząć? Od znajdującego się pod ręką wodza bandytów, który z trudem się czołgał, usiłując ujść przed niechybną śmiercią? Za tych, którym udało się wydostać z serdecznych uścisków czarnych macek? A może za tamtą grupę, co nadbiegła od strony kopalni, a teraz stała jak zaczarowana, wpatrując się w przywołanego przez Vulfura orła.
- Ildkugle! - powiedział Delg i posłał ognistą kulę w największą grupę wrogów.
 
Kerm jest offline  
Stary 16-04-2012, 20:47   #37
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Filian uśmiechnął się radośnie, obserwując jak głowa bandyty z cichym stuknięciem odbija się od ziemi. Potem runęło całe ciało, bezwładnie niczym worek kartofli. Młody krasnolud był naprawdę zadowolony. A co dziwne, walczył tylko jednym toporem. Gdyby miał dwa, to dopiero byłaby zabawa.

Chociaż z drugiej strony...

Greywords rozejrzał się i wytrzeszczył oczy akurat w chwili gdy kula ognista Delga przecieła powietrze i złowieszczo bucząc pomknęła w stronę nadbiegających zabijaków. To było dobre...

Niestety, Fil nie miał czasu na oglądanie wspaniałej eksplozji. Podbiegł szybko do zabitego wcześniej mężczyzny i oparł bucior o jego czaszkę, jednocześnie prawą ręką łapiąc rękojeść topora. Nie miał szans wyszarpnąć go siłą, ale sposobem to co innego.

-No wyłaź, żelazny sukinsynu...- marknął przez zęby napierając stopą i ciągnąc za broń. W najgorszym wypadku czaszka by pękła, zachlapując mu buty swoją zawartością.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline  
Stary 26-04-2012, 08:29   #38
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę krasnoludów. Pierwsza grupa bandytów została wybita, a posiłku skutecznie związane walką z niebiańskim przybyszem. Na polu bitwy został tylko charczący dowódca bandy, który ostatnimi siłami próbował podnieść broń i walczyć dalej. Jednak nie dane mu było tego dokonać. Vulfur obszedł mężczyznę dookoła i uderzył na odlew buzdyganem, gruchocąc szczękę. Bezwładne ciało herszta z tępym hukiem zwaliło się na ziemię. Pozostało tylko zając się bandytami, którzy wybitnie nie mogli sobie poradzić z orłem przyzwanym przez kapłana. Krasnolud ruszył w ich stronę śpiesznym krokiem.
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline  
Stary 10-05-2012, 10:09   #39
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Morale bandytów załamały się po śmierci ich herszta. Niektórzy wpatrywali się jak pada na ziemię a jego pierś przestała unosić się w miarowych ruchach, kiedy płuca napełniały się powietrzem. Serce przestało pompować krew z dotychczasową mocą. W około jego ciała ziemia nasiąkła krwią. Twarz z każdą sekundą była coraz bledsza. Oczy wpatrywały się w niebo, a iskra życia widoczna w nich dotychczas zgasła już dawno.

Chwila zawahania w szeregach napastników została bezlitośnie wykorzystana przez Delga. Ognista kula pomknęła we wskazane przez krasnoluda miejsce, wybuchając i raniąc poważnie znajdujących się najbliżej mężczyzn. Twarze dwóch z nich zmieniły się w mieszaninę krwi, spalonej skóry i płynu oparzeniowego wydalanego przez organizm w ogromnych ilościach. Krzyki bólu rozdarły powietrze. Ci z bandytów, którzy nie stracili twarzy (a w krótkim odstępie czasu i życia) zajęli się ogniem. Włosy, ubrania, skóra - wszystko to było bardzo łakomym kąskiem dla magicznego ognia.

Topór Filiana tkwiący w ciele jednego z bandytów bardzo upodobał sobie nowe miejsce pobytu, nie chciał bowiem łatwo opuścić swojego lokum. Krasnolud musiał się niemało namęczyć, aby odzyskać swój oręż. W końcu po chwili wysiłku wyszarpnął swoje ostrze, obryzgując się jednocześnie krwią, kawałkami kości czaszki i mózgu. Mieszanina ta dość szybko ułożyła się w jego brodzie, skąd z pewnością łatwo usunąć jej nie będzie.

Straty po stronie krasnoludzkiej braci nie były duże. Nikt nie poległ, co można było z pewnością uznać za sukces. Ranny Draug był jedynym poważnym zmartwieniem drużyny. Bandyci, a przynajmniej ci którzy byli w stanie, uciekli w głąb lasu, bez najmniejszej organizacji. Krasnoludy widziały jak jeden biegnie w stronę kopalni, inny w przeciwnym kierunku wymachując płonącą ręką.
-Idiota, jeszcze las podpali.- zachrypnięty głos Borgina przerwał milczenie po walce.
-Opatrz go dziewczyno.- bez cienia przyjaznych emocji, czyli tak jak zawsze, zwrócił się do Ignis pokazując jednocześnie głową na nieprzytomnego Drauga.
-A my sprawdźmy czego tak bronili zaciekle.- zwrócił się do pozostałych towarzyszy.

Borgin ruszył jako pierwszy w stronę zabudowań. Za jego plecami podążyli Delg i Vulfur. Wiedzieli że Ignis wraz z Filianem poradzą sobie z ewentualnym przeciwnikiem, a w przypadku przewagi liczebnej nie omieszkają poprosić swoich towarzyszy o pomoc. Trzech brodaczy wkroczyło w chłodny korytarz, pozbawiony od dawna drzwi które leżały gdzieś w krzakach. Już od wejścia widać było na każdym kroki porządną, krasnoludzką robotę. Kamienie były idealnie ociosane i dopasowane, strażnica mimo upływu lat a może i wieków trzymała się niesamowicie dobrze. Korytarz otaczający warownię był dość wysoki jak na przedstawicieli rasy jego twórców, wytłumaczenie było jednak proste - nie tylko oni przebywali w tym miejscu.


Krasnoludy weszły do zaniedbanych i zagraconych pomieszczeń. Porozrzucane krzesła, zniszczony stół i poprzewracane półki leżały na ziemi w głównym pomieszczeniu. Na ścianach wisiały resztki spalonych rodowych oznaczeń i herbów. Uchwyty podtrzymujące niegdyś pochodnie przeżarte były rdzą i czasem. Kolejne pomieszczenia w głębi strażnicy były w podobnie opłakanym stanie. Pokoje należące niegdyś do strażników, średniej wielkości pomieszczenie jadalne i kuchnia nie nadawały się do użytku jedynie z powodu braku sprzętu. Ściany, sufity czy podłogi nie nosiły na sobie, o dziwo, śladów zniszczeń. Schody prowadzące na wyższe piętra zostały zniszczone i nie sposób było się w chwili obecnej dostać na górne piętra.

Nienaruszone ściany zaintrygowały Delga i Vulfura. Krasnoludzka budowla krasnoludzką budowlą, ale kamień powinien nosić na sobie jakiekolwiek ślady uszkodzeń. Tak jednak nie było. A więc w grę wchodziła magia. A jeśli tak, to musiało być w strażnicy coś, co powinno być chronione. Borgin wysłuchał bez słowa komentarza podejrzenia dwóch brodaczy, po czym cała trójka zaczęła przeszukiwanie pomieszczeń w poszukiwaniu ukrytego przejścia czy komnaty. Sprawa nie należała do łatwych, bowiem jeśli krasnoludy chciały coś ukryć przed innymi, robiły to niemal doskonale. Z drugiej jednak strony krasnolud potrafił poznać robotę innego krasnoluda, dzięki czemu Vulfur mimo słabego wzroku zdołał wyłapać minimalną szparę w ścianie. Nie zmieściłby się w niej nawet włos, dla doświadczonego krasnoluda było to jednak doskonale widoczne.

Po odszukaniu kamienia odpowiedzialnego za uruchomienie mechanizmu otwierającego owe drzwi, oczom trójki kompanów ukazał się skrawek tego, jak niegdyś wyglądała cała strażnica. Wspaniale wykonane meble i ozdoby wiszące na ścianach, zdobione uchwyty na pochodnie która nadal płonęła. Stojaki z pięknie wykonaną bronią. Włócznie, halabardy, miecze i topory. Tarcze i buzdygany. Sztylety i kusze. Pomieszczenie nie było zbyt duże, jednak ilość znajdujących się wewnątrz przedmiotów zapierała dech w piersiach.


Przyjaciele mogli mówić o prawdziwym skarbie, bowiem wartość owych przedmiotów była niewyobrażalna. W dodatku strażnica jako budynek również można było przejąć i wykorzystać do swoich celów. Wszystko zależało od brodaczy.








Filian nie był w stanie pomóc Ignis. Nie posiadał zdolności niezbędnych do pomocy nieprzytomnemu towarzyszowi. Zajął się za to oczyszczaniem swojej broni oraz przeszukiwaniu ciał poległych bandytów. Pobieżne przeszukanie leżących zwłok przyniosła niemałe znaleziska - kilka bardzo dobrej jakości elementów wyposażenia. Prawa ręka przywódcy bandytów nosił napierśnik, który z pewnością wyszedł spod ręki krasnoluda. Broń każdego z mężczyzn, z którymi przyszło brodaczom walczyć, również należała do twórczości mistrzów swojego fachu. Widać to było gołym okiem. Wszystko było bardzo dokładnie dopracowane, broń była świetnie wyważona a krasnoludzkie runy widoczne były niemal na każdym orężu. Po za bronią, napierśnikiem czy tarczą ( o łukach, strzałach czy sztyletach nie mówiąc) przy martwych krasnolud znalazł kilkadziesiąt złotych monet, dwa wisiory z rubinami wielkości przepiórczych jaj, pierścienie i sygnety z równie drogimi i wielkimi kamieniami. Wartość owej biżuterii była niemała. Pytanie czy ich poprzedni właściciele będą radzi widząc swoje skarby na palcach krasnoludzkich zawadiaków.

Ignis klęczała obok nieprzytomnego kompana. Podłożyła mu pod głowę zwinięty koc, drugim zaś przykryła nieprzytomnego krasnoluda. Rzuciła na niego dwa czary leczące, o dziwo jednak te nic nie dały. Zdziwienie na twarzy krasnoludzkiej kobiety mówiło samo za siebie. Draug żył, jednak nie mógł odzyskać przytomności mimo czarów leczniczych. A to nie wróżyło dobrze. Zirytowana krzyknęła do krzątającego się pomiędzy ciałami Filiana.
-Przestań przeszukiwać te ścierwa do cholery i pomógłbyś mi tutaj! Draug nie odzyskuje przytomności. - pierwsze słowa wypowiedziała silnie i zdecydowanie. Druga część zdania była jednak powiedziana z lękiem w głosie.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski

Ostatnio edytowane przez daamian87 : 10-05-2012 o 10:14.
daamian87 jest offline  
Stary 15-05-2012, 12:36   #40
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
O zwycięstwie magii na brutalną siłą. Tak prawdę mówić można by zatytułować opowieść o tym starciu. Nawet dobrze by to brzmiało, nawet jeśli nie do końca było to zgodne z prawdą.
Delg wsparł się na trzymanej w dłoni lasce z brązodrzewu i obserwował uciekających. W zasadzie powinni wszystkich pozabijać, ale naprawdę nie miał już siły, by biec za tamtymi, uwzględniając na dodatek fakt, iż bandytów dodatkowo pogania strach, z pewnością większy, niż chęć Delga do ich pozabijania.
Niech biegną.
- Vulfurze - powiedział. - Mógłbyś coś zrobić z moją ręką? Chyba drań złamał mi palec.
Chwilę później, już cały i zdrowy, wyrwał swój sztylet z ciała martwego herszta bandytów. Potem ruszył w stronę strażnicy, wraz z Vulfurem i Borginem, pozostawiając Ignis i Filiana przy leżącym Draugu.

Strażnica była zdewastowana. Bandyci, jak przystało na zwykłą hołotę, nie gustowali w utrzymywaniu porządku i czystości. Wyglądało na to, że nawet nie chciało im się chodzić do lasu po drewno i palili w piecu połamanymi krzesłami i ławami. Czy to za ich sprawą zawaliły się schody prowadzące na piętro?
Trzeba by tam wejść, przy najbliższej okazji.
Może któryś z pierwszych mieszkańców odchodząc zabezpieczył w ten sposób wyższy poziom? Gdyby tak zrobić drabinę...

Widać było, że wśród bandytów nie znalazł się żaden bystrooki człek. Żaden z nich, chociaż z pewnością wiele dni przebywali w strażnicy, nie zdołał znaleźć sekretnej komnaty. Komnaty pełnej wspaniale broni i innych, pięknie wykonanych przedmiotów.
Delg obszedł powoli całe pomieszczenie, początkowo tylko przyglądając się poszczególnym sztukom broni, potem zaś postanowił znaleźć coś dla siebie, coś, co pozwoliłoby mu uzupełnić ekwipunek, na przykład kuszę, roztrzaskaną przez bandytów. No i może jeszcze by się znalazł jakiś ładniejszy sztylet? Magiczny?
Trudno było sądzić, by w takim miejscu była jakaś zwykła broń, ale i tak warto było sprawdzić, co ile jest warta każda sztuka broni. Oczywiście nie tylko w złocie.
Odłożył kilka interesujących go sztuk na stojący z boku stół.
- Opdage magi - powiedział, wskazując na mini-zbiór wybranej przez siebie broni.
Dwie kusze, chociaż mistrzowskiej roboty, były zwykłe. Pięknej kuszy magicznej z pękniętą cięciwą on by nie zdołał naprawić, bo końce cięciwy były jakby wtopione w łuczysko, ale istniały wszak odpowiednie czary. Za to ostatnia...


Natychmiast znalazła się w jego dłoniach. Podobnie jak magiczny sztylet.

To była piękna zdobycz, warta nawet cięższej walki.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 15-05-2012 o 13:51.
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172