Jeszcze przed wyjazdem w karczmie Ulli ściągnął kaptur i przedstawił się jak nakazywał dobry obyczaj. Pomyślał że skoro mieli spędzić razem sporo czasu warto by wiedzieli z kim dzielą trudy.
Jedno musiał przyznać, elfowi udało się zgromadzić całkiem sporo dziwaków. Szczególnie ten Nathander sprawiał wrażenie wariata, ale cóż było robić. Nie wybierało się współpracowników.
Mury miejskie pożegnał z wyraźną ulgą. Za plecami zostawiał co prawda dobrze znane sobie kąty, ale też oskarżenia o pobicie i spodziewaną zemstę rajcy.
Znalazł sobie miejsce na wozie jak większość najemników. Nie rozmawiał w tym czasie z nikim, bo i o czym. Dawne życie chciał zostawić za sobą a w nowym na razie nie działo się nic ciekawego. Inni załoganci widać wyszli z podobnych założeń.
Gdy w końcu zatrzymali się na postój Ulli zszedł z wozu. Nie bardzo wiedział co z sobą zrobić. Jako mieszczuch nie znał się ani na rozbijaniu obozu, ani na opiece nad zwierzętami. - Woda?- odpowiedział rycerzowi- nie jestem sługą Taala żebym potrafił ją znaleźć, ale jak już ją znajdziecie to chętnie pomogę jej nanieść.
Postanowił być przydatny.
__________________ Zawsze zgadzać się z Clutterbane! |