Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-03-2012, 20:06   #11
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Wydawało się, że bezeceństwo Marienburczyków stłumiła obecność gorliwego sługi Sigmara – Michaela. Reinhard odetchnął z olbrzymią ulgą, czując, że porządek świata wraca na miejsce w tym mieście niewdzięczników,
opluwających troskliwą dłoń Młotodzierżcy i jej narzędzia – Kościół i Imperium.

Skinął głową biczownikowi, ale nie zamierzał burzyć jego spokoju.

Piękna była chwila, gdy opuścili mury tego ośrodku grzechu i upodlenia. Słońce przypiekało, pot strumykami spływał pod pancerzem. Cóż, taka dola rycerza – Reinhard starał się ignorować własną słabość. Słyszał o rycerzach, padających z koni pod wpływem słońca i miał tylko nadzieję, że jego taki wstyd nie dosięgnie. Wypił niemal całą wodę, wysiłkiem woli pozostawiając jedynie marne krople.

Rozkulbaczył swojego wierzchowca i oczyścił go, po czym pomógł elfowi zająć się pozostałymi. W taki dzień skórzana uprząż nielicho dała im się we znaki; posługując się najbardziej miękkim ze zgrzebeł, rozczesał pasy sierści ciasno przylegające do skóry, które powstały po całym dniu w rzemieniach.

-Czy ktoś potrafi znaleźć wodę? – zapytał swoich towarzyszy.

Kiedy konie już ostygły, zamierzał je napoić, a potem zrobić z sobą porządek. Był czysty jak sumienie poborcy podatkowego.
 
Reinhard jest offline  
Stary 28-03-2012, 12:00   #12
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Podróż w wozie była udręka dla Nathandera. Nie była ona jednak tak męcząca dla niego fizycznie, jak psychicznie. Czuł na sobie wzrok wszystkich, a już szczególnie, tego siwego dziadka. Mimo iż jego facjata też była poharatana, to zdawało się że wpatrywał się czasem w Zedera, jakby wyszukiwał w jego bliznach i ranach znamion Chaosu. Czy rzeczywiście tak było? Tego nie wiedział…

W końcu wrogich zwrotów w jego kierunku nie było, przynajmniej jak na razie. Więc i siedział cicho w kącie wozu, starając się, jakimś sposobem nie zwracać na siebie uwagi. Starał się nie paczyć na innych, omijając wzrokowy kontakt. Siedział z nałożonym na głowę kapturem. Siedział i czekał, aż opuści ten przeklęty wóz…

Dwa dni musiał w nim spędzić. Dwa dni, które były najgorszymi, jakie ostatnio przeżył. Ludzie, elfy, niziołek, w jednym wozie z nim. Gapiący się…szepczący…szukający w nim znamion Chaosu, potwora. Ale może mu tylko się to wydawało…Może to było mania prześladowcza w jaką wpadł już dawno, dawno temu.

W końcu udało się opuścić, oby na dłużej, ten wóz. Konie nie wytrzymały, w końcu…
- Czy jest ktoś, kto pomógłby mi zająć się końmi?- spytał Marathir
Nathender wiedziałby, jak się nimi zająć gdyby brakowało im jedzenia. Wtedy to na pewno, ale teraz? Teraz był szczęśliwy, że może odetchnąć, uspokoić się, wyalienować.

Mieli tu spędzić noc, razem. Oj nie, to nie to, na co czekał. Nie potrzebował siedzenia, rozmów, czy patrząc na niziołka śpiewów, przy ognisku. Potrzebował miejsca, gdzie mógłby odetchnąć. Rozejrzał się po okolicy. W pobliżu były same krzaki, dalej były drzewa. Miał zamiar wspiąć się na jakieś największe, najgrubsze i na nim przeczekać noc. Wygodne to z pewnością nie było, ale czy wygodne było życie w jaskiniach. Z drzewa musiał mieć też możliwość dostrzeżenia obozowiska, chociażby postaci siedzących przy ogniu. W związku z tym, że był wieczór, szedł uważnie, skradał się, nasłuchiwał niebezpieczeństwa, rozglądał się szukając go.

Jeśli by drzewa były za daleko, miał zamiar znaleźć największy, najbardziej zalesiony krzak i spocząć pod nim.
 
AJT jest offline  
Stary 28-03-2012, 12:22   #13
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Jeszcze przed wyjazdem w karczmie Ulli ściągnął kaptur i przedstawił się jak nakazywał dobry obyczaj. Pomyślał że skoro mieli spędzić razem sporo czasu warto by wiedzieli z kim dzielą trudy.
Jedno musiał przyznać, elfowi udało się zgromadzić całkiem sporo dziwaków. Szczególnie ten Nathander sprawiał wrażenie wariata, ale cóż było robić. Nie wybierało się współpracowników.
Mury miejskie pożegnał z wyraźną ulgą. Za plecami zostawiał co prawda dobrze znane sobie kąty, ale też oskarżenia o pobicie i spodziewaną zemstę rajcy.
Znalazł sobie miejsce na wozie jak większość najemników. Nie rozmawiał w tym czasie z nikim, bo i o czym. Dawne życie chciał zostawić za sobą a w nowym na razie nie działo się nic ciekawego. Inni załoganci widać wyszli z podobnych założeń.

Gdy w końcu zatrzymali się na postój Ulli zszedł z wozu. Nie bardzo wiedział co z sobą zrobić. Jako mieszczuch nie znał się ani na rozbijaniu obozu, ani na opiece nad zwierzętami.
- Woda?- odpowiedział rycerzowi- nie jestem sługą Taala żebym potrafił ją znaleźć, ale jak już ją znajdziecie to chętnie pomogę jej nanieść.

Postanowił być przydatny.
 
__________________
Zawsze zgadzać się z Clutterbane!
Ulli jest offline  
Stary 28-03-2012, 13:45   #14
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Eckhardt po prostu przez podróż wlókł się z resztą kompanii. Nudziła go podróż, jednak ani słowem się do nikogo nie odezwał. Jak trzeba było to kiwnął głową. Irytowała go postawa tego całego Michaela i drugiego... jak mu było... Reinharda. Górnik nie mógł być religijny, bo całe życie spędził w kopalni o której Sigmar pewnie zapomniał wieku temu. A te dwa ciołki na siłę wciskały innym swoje ideologie. Gardził takimi. Nie znosił takiej postawy. Najchętniej pozbyłby się tych jegomości z kompani tak szybko jakby tylko się dało.

Schwartzhaut usłyszał pytanie elfa. Potrafił zająć się końmi. Jednak widać, że ktoś już się tym zajął. W dodatku tym kimś była osoba, w towarzystwie której Eckhardt nie bardzo chciał przebywać. Niby ruszył żeby pomóc elfowi, żeby nie było, że się opierdala jednak zrezygnował. Nie będzie z jakimś tam rycerzem czesał grzyw...

- Poszukam... - znał się na pozyskiwaniu wody. Jakoś w kopalni trzeba było sobie radzić.
Gdy tylko zrobił co miał zrobić wrócił do obozu i położył się z dala od reszty w całym swoim ubraniu.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 29-03-2012, 10:31   #15
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Tobias słuchał uważnie co do powiedzenia ma elf, ani razu nie przerywając mu. Pieniądze się przydają by jeść, mieć gdzie spać, czasem pochędożyć jeśli ktoś lubi korzystać z usług dziwek, czy naprawić zbroję lub kupić broń, którą można zaprowadzać prawo lub bezprawie. Tak czy siak Sigmarita nie zamierzał się bez potrzeby odzywać, bowiem nieczęsto zdarzało mu się ujawniać swoje własne przemyślenia. Wsiadł do wozu jako ostatni bardziej z przyzwyczajenia niż nieufności.
Podróż mijała w milczeniu, dzięki czemu Tobias mógł przyjrzeć się wszystkim towarzyszom tej wędrówki. Nathander najbardziej wyróżniał się z tłumu, bo choć Tobiasa znaczyły blizny to jednak nowy znajomy bił go na głowę. Pewnie gdy się urodził zaczęto go już ciąć albo musiał po prostu dzieciak mieć pecha. Tak czy inaczej Tobias milczał bo o czym miał z nimi rozmawiać, o pogodzie, o elfie a może o tym jakie to miłe uczucie wypatroszyć splugawionego sługę Chaosu i patrzeć jak gaśnie ta ostatnia iskierka życia w tym podłym oku. Uśmiechnął się w duchu do siebie, cały czas zachowując marsowy wyraz twarzy.
W końcu pierwszy dzień podróży dobiegł końca. Tobias zszedł z wozu i zaczął ogarniać wzorkiem teren. Następnie udał się na pagórek i krótki spacer wokół miejsca gdzie mieli rozbić ognisko by spocząć.

- Jeśli mamy się zatrzymać warto sprawdzić teren. Ktoś chętny by dołączyć ? - rzucił Sigmarita ściskając w dłoni mocno korbacz

- Nathanderze, może Ty.. warto by zacząć przygotowywać ognisko - rzucił nim odszedł
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 30-03-2012, 08:09   #16
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Postój przyjął z pewnym nie dowierzaniem. Jak to już? Podobno miała to być ekipa zaprawionych w bojach i przygodach najemników, którzy … No właśnie po całym dniu wspólnej jazdy nadal o nich nic nie widział. W sumie to normalne, nikt nie garnął się do zaprzyjaźnienia się z elfem i to takim dziwnym jak On. Bladość jego skóry nie raz była przyczynkiem do niezdrowych sytuacji. Przynajmniej jak do tej pory nikt w niego nie rzucał pomidorami, kamieniami lub butelkami z oliwą.
Jechał na wozie jak pozostali i cały czas obserwował co się dzieje wokół nich. Zadanie było bardzo mocno utrudnione z uwagi pogodę. Wszędzie było sucho i prażyło nie miłosiernie. Plotki zasłyszane w Marienburgu tu potwierdzały się w pełni. W głowie zabłysła lampka ostrzegawcza. WODA to może być jedno z zagrożeń jakie niosła ta przygoda. Przy najbliższej możliwość musi zaopatrzyć się w dodatkowy bukłak.

Wszyscy rozeszli się po ogłoszeniu postoju. Dla niego było to co najmniej dziwne. Przyzwyczajony był do jakiegoś drylu. Straż Marienburga to nie to samo co roty gwardyjskie u Karla Franza lub piesi Kozacy Carycy. Naprawdę daleko było im do dobrych oddziałów. Jednak mimo wszystko uczyły prawidłowych odruchów. Dla kogoś kto chłonął wiedzę jak gąbkę wystarczyło. Wsiąkł w mentalność drużyny. Zanim uciekł z domu naprawdę sporo czasu poświecił na zbieranie informacji jak wygląda prawdziwe życie. Starzy i doświadczeni sztuką nie umierania przekazali mu ważną naukę. W świecie przygód grając sam musisz mieć szczęście na co dzień. Gdy jesteś z zaufaną kompanią potrzebujesz go tylko czasami. Różnica ogromna za wszystkie inne przyjdzie zapłacić własną głową.

Marathir obszedł wóz dokoła i podszedł do koni. Wyglądały na równie zmęczonych co i on sam
- I jak? Czy jest ktoś, kto pomógłby mi zająć się końmi?- spytał Marathir. Sprawiał wyraźnie wrażenie zmęczonego całodzienną jazdą (nie licząc jednej przerwy).
- A widzisz chętnych? - rzucił ironicznie Pieter – Nie jesteśmy stajennymi, elfie.
-Owszem, ale sam sobie nie poradzę, nawet jakbym chciał. Zresztą jak nie zajmiemy się końmi, to jak pojedziemy? Nie wiem jak ty, ale mi się nie uśmiecha iść pieszo w taki upał do Altdorfu. Czy ktoś może ma inne zdanie niż Pieter? - spytał elf resztę ignorując mężczyznę.
-Ja pomogę. - Vire z uśmiechem zaoferował swoją pomoc. Popatrzył na resztę zespołu, szukając nie jako wsparcia. Nikt się nie palił.- Przynajmniej tyle możemy dla nich zrobić. Wiesz osobiście nigdy nie pogodziłem się z tym by źle traktować zwierzęta. Tam gdzieś w środku to nadal boli. - Pogłaskał po chrapach Ciska przy którym stał, przejechał ręką po grzywie i sprawdził czy nie ma odparzeń po siodle. Z pęcinami był równie uważny. Później to samo zrobił z kolejnymi.
-Dobrze, a więc ja i Viraelel zajmiemy się końmi. W międzyczasie radziłbym wam, abyście zajęli się przygotowaniem obozowiska.
Po tych słowach elfy odeszły, by zająć się końmi, zostawiając resztę drużyny samą.

Praca nad konserwacją elementów napędowych szła sprawnie. Do pomocy dołączył również Reinhard (czytając posta z 27/03/12 20:06) Nie zważając na to że mogą być podsłuchiwaniu Vire zaczął w Eltharinie.

- Jest fajnie i wesoło a kto tak na prawdę tym dowodzi? Nie obraź się ale musisz już od początku wprowadzić jakaś dyscyplinę. Zobacz nawet nie mamy wystawionej straży. Nie mówię już o rutynie obozowej bo ta powinna sama się wyklarować. - Wzrok najemnego elfa ogarnął raz jeszcze całe obozowisko. Widać że nie spodobało mu się to co zobaczył. Postarał się z całej siły tego nie okazywać. Lata bycia najemnikiem i strażnikiem wyrobiło w nim pewną rutynę, której teraz brakowało. Po prostu musiał ktoś nim dowodzić a teraz czuł się jak na wycieczce. Wiedział z Jewłasnego doświadczenia, że za te swobodne podejście zapłacą i to wkrótce.
- Ile drogi czeka nas jeszcze do Altdorfu?
-Cóż, to zależy od wielu czynników. Przede wszystkim musimy dać koniom trochę czasu, ponieważ bez nich wyprawa znacznie się przedłuży. Przewiduję, że jak do jutra wydobrzeją oraz jak nic nam nie przeszkodzi w dalszej drodze, to do stolicy Imperium powinniśmy dotrzeć najpóźniej za 6 dni, ale myślę, że uda nam się pewnie dzień wcześniej. Ale nie to mnie martwi. - tutaj elf ściszył nieco głos- Ojciec ostrzegał mnie, że sytuacja może stać się niebezpieczna. Właśnie dlatego was tu potrzebuję.
Przerwał, po czym podjął:
-Co do rutyny obozowej, to masz rację. Ale jeśli chodzi o dyscyplinę, to raczej nie byli żołnierze, nie można o tak im narzucić posłuszeństwa. Zresztą, jest to też test, na ile dadzą sobie radę w dziczy. Jak go obleją, to sam wprowadzę porządek, choć nie lubię tak ingerować.
- W sumie masz racje, dokończę pracę przy koniach i muszę coś zjeść. Zaczynam być głodny


Po tym ostatnim poczuł się jak uczniak, któremu natarto uszu. Owszem był młody ale jego własne doświadczenie że zapłaci za tą wycieczkę. Teraz musiał zrobić tylko wszystko by ta cena była jak najniższa i najlepiej by zapłacili za nią inni.
Konie gotowe, woda i żarcie też chyba będzie nie długo. To ja mogę się zgłosić na ochotnika do warty. Jeżeli nie będzie przeciwko temu specjalnych oporów to poszukam jakiegoś miejsca z którego można obserwować okolicę i sam obóz. Może jakieś drzewo, pagórek. Choć drzewo byłoby lepsze. Nie widać byłoby go na pierwszy rzut oka..
 
__________________
[o Vimesie]
- Pije tylko w depresji - wyjaśnił Marchewa.
- A dlaczego wpada w depresję?
- Czasami dlatego że nie może się napić.
Vireless jest offline  
Stary 30-03-2012, 10:40   #17
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Reinhard z uznaniem spojrzał na starania Viraelela i Marathira. Przynajmniej oni wiedzieli, że najpierw trzeba zająć się końmi, potem bronią a na koniec sobą. Elfy zupełnie inaczej przystępowały do koni, niż giermek był przyuczony, toteż spoglądał ciekawie na ich pracę i dopytywał o szczegóły. Jako najsłuszniej zbudowany z nich trzech wziął na siebie przytrzymywanie kopyt podczas sprawdzania, czy kamyki i inne nieczystości nie dostały się pod podkowy.

Kiedy konie były oporządzone, a elfy zaczęły rozmawiać między sobą, postanowił zająć się czymś innym. Z trudem przychodziło mu zmienić przyzwyczajenia - w drużynie ojca, a potem wuja, każdy wiedział, czym ma się zająć podczas każdego etapu podróżowania. Reinhard zajmował się końmi i oczekiwał, że gdy skończy, drewno będzie zebrane a woda naniesiona, przedpole oczyszczone z krzaków i wyznaczone zostanie miejsce załatwiania swoich potrzeb, dowódca zaś ustali warty. To było trudne zadanie do osiągnięcia z indywidualistami i mieszczuchami. Póki co, Michael udał się na rekonesans, a Eckhardt poszedł poszukać wody. Należało więc nanieść drewna i rozpalić ogień.

Reinhard zwrócił się do Ullego:
-Pomożesz mi nanieść chrustu na ognisko?
Po czym poprosił Viraelela:
-Ma na imię Chretien - wskazał swego wierzchowca - czasem bywa kapryśny, ale generalnie ma swoje lata i ceni spokój. Mógłbyś na niego zerknąć, jak pójdę po opał?
Czekał na odpowiedź obu mężczyzn.
 
Reinhard jest offline  
Stary 30-03-2012, 11:09   #18
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Kwestia obronności chwilowo zeszła na dalszy plan. Wróci do tego jak wszyscy będą mieli pełną michę oraz będzie im ciepło w brudne onuce. Ludzie pod tym względem nie byli skomplikowani. Viraelel nie dał nic poznać po sobie. Rozejrzał się wokół w poszukiwaniu charakterystycznych cech okolicy [ prośba dla MG o opisanie czy w bezpośrednim otoczeniu są krzaki, drzewa jakieś duże kamienie. Ogólnie, co może być w nocy problemem podczas obserwacji.]

- Ma na imię Chretien, czasem bywa kapryśny, ale generalnie ma swoje lata i ceni spokój. Mógłbyś na niego zerknąć, jak pójdę po opał?
- Z chęcią to zrobię, równie dobrze możemy go spętać by nigdzie nie odszedł. Będzie mógł poskubać resztki wysuszonych traw.


Vire spokojnie podszedł do konia, uspokoił go zaczął głaskać i oklepywać chrapy. Obejrzał go raz jeszcze tym razem trochę bardziej uważnie. Zostało mu trochę ziaren w kieszeni, podał je na ręku Chretien’owi. Szybko odszukał zgrzebło i trochę go poczesał. Potem go spętał uważając by koń nie mógł rozrabiać. Potem zajął się sobą i swym sprzętem. Znalazł miejsce, z którego można było obserwować większą część obozowiska. Chciał zmienić cięciwę, starą nasmarował tłuszczem i schował do mieszka. Z nową trochę się pobawił, chciał sobie dopasować naciąg pod siebie. Sprawdził lotki w strzałach. Jeżeli któreś były zmierzwiony to odłożył je by nad gotującą wodą je odświeżyć.
 
__________________
[o Vimesie]
- Pije tylko w depresji - wyjaśnił Marchewa.
- A dlaczego wpada w depresję?
- Czasami dlatego że nie może się napić.
Vireless jest offline  
Stary 30-03-2012, 11:51   #19
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
-Nanieść opału? -Ulli podrapał się po zarośniętej brodzie- czemuż by nie. Mogę pomóc z opałem. Jestem co prawda miastowy ale temu chyba podołam.

- Chodźmy, tamta kępa drzew wygląda obiecująco-powiedział do Rainharda po czym raźno ruszył ku najbliższym drzewom.
 
Ulli jest offline  
Stary 30-03-2012, 13:39   #20
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Nathander rozejrzał się po okolicy i w oddali dostrzegł drzewo. Mogło być odpowiednie, wysokie, stare, powinno być odpowiednim miejscem w którym zarówno mógłby odpocząć od innych, jak i mieć na nich wgląd. Ruszył więc w jego kierunku.
Tobias widząc iż Nathandrer udał się w kierunku jakiegoś drzewa podążył za nim, chcąc poznać jegomościa. Człowiek ten wyglądał dziwnie i podejrzanie, być może nawet trzeba było upewnić się że nie ma w nim skazy Chaosu. Gdy tylko zrównał się z nim rzekł;
- Nathanderze zaczekaj, nie pędź tak. Wiesz swoje lata już mam i serce nie tak sprawne jak kiedyś - rzucił z lekkim przekąsem - warto by sprawdzić teren. Dołączysz się ?
~Kurna, zaczęło się~
pomyślał po czym dyskretnym ruchem upewnił się, że jego noże będą w gotowości. Odwrócił się i zaczekał na pędzącego ku niemu, podstarzałego fanatyka.
- Oczywiście - odpowiedział wyjątkowo chrapliwym głosem, choć jego ton mówił bardziej ~a mam wybór?~ Wieczorny spacer z, potencjalnym religijnym świrem, nie był czymś o czym marzył teraz. Teraz miał tylko nadzieję, że obaj powrócą z niego i najlepiej jakby powrócili w stanie jakim wyruszyli.
Ruszyli więc obaj. Początkowo każdy z nich myślał. Tobias obserwował dyskretnie towarzysza zastanawiając się kim jest i skąd pochodzi. Mieli razem podróżować, zapewne walczyć ramię w ramię, gdy przyjdzie taka potrzeba więc wolał coś więcej się dowiedzieć o Nathanderze. Miał mu w końcu zaufać, a to już … wymaga czasu i rozmów:
- Skąd pochodzisz jeśli można spytać i jak elf Cię zwerbował ?- zapytał bez ogródek
- Skąd teraz, czy przed tym? - odpowiedział wskazując na swe blizny - Uszaty znalazł mnie w kanałach. - Nathander wiedział, że właśnie rozpoczęło się przesłuchanie. Odpowiedział szybko i szczerze. Wolał nie ukrywać nic i odpowiadać pewnie, by nie zwiększać u kompana niepewności względem jego osoby.
- Powiesz co zechcesz, nie chcę naruszać twej prywatności.. - odpowiedział mu na pytanie - po prostu skoro mamy jechać razem, być może będziemy musieli walczyć i bronić jeden drugiego warto by się poznać.. jeśli nie chcesz mogę nie pytać? - rzeczowo stwierdził Sigmarita
- Dawno nikogo nie interesowała moja osoba...No, chyba że to zainteresowanie wiązało się z gonieniem mnie z widłami na sztorc ustawionymi. Wybacz nieufonść. Nie przywykłem do rozmów, a właście odwykłem. Pochodzę z Ostemark, przed wypadkiem, w ostatnich chwilach starego życia, byłem studentem Akademii. Ale teraz, teraz już jestem potworem, pochodzę z nikąd i ze wsząd. Moim domem są jaskinie i cieniste zaułki. - tu nastała chwila przerwy - Więc jeśli mamy się poznać, to powiedz szczerze...czyż nie chcesz mnie poznać, gdyż wyglądam, jak wyglądam? Czy szukasz we mnie kompana, czy jak to mawiają podobni do ciebie, skazy chaosu? - pytanie również było bezpośrednie, do którego dodał jeszcze w klasycznym - Vile veneficus (Plugawca)?
- Dobre -
Tobias zaczął się śmiać głośno - Nathanderze podobasz mi się, ale nie wiem co Ci jedni na opowiadali bo w klasycznym to ja niestety nie umiem prowadzić dysput. Aż tak oświecony to ja nie jestem, wybacz.. Nie szukam w Tobie niczego młodzieńcze albowiem skazy chaosu tak łatwo się nie dostrzega poza widocznymi znamionami ,na tych którzy oddali swą duszę Panu Zmian. Ty natomiast jesteś po prostu inny.. a jak inny czas pokaże. Zresztą grzeszni oraz winni jesteśmy wszyscy a pytaniem było tylko czas i wymiar kary, więc cóż mogę więcej rzec. Wiem że myślicie że każdy z kometą czy młotem, który wielbi Młotodzierżce uznawany jest za fanatyka, który pragnie tylko podpalić stos kolejny ale kaganek miłości ciężko jest odpalić od bierwion stosu.. - zaśmiał się ponownie
Przeszukiwacz grobów trochę niepewnie popatrzył na Tobiasa, gdy ten zaczął mu mówić o miłości ~a jak dewiant jakiś?~ Wymusił na sobie, by odwazajemnić uśmiech, chociaż z mimiki jego twarzy i tak trudno byłoby coś takiego wyczytać. - Kaganek miłości powiadasz? Tu się nie wypowiem...używając Twych metafor, moje ciało jest tym stosem, od którego owego kaganka zapalić się nie uda. A Ty...miłości szukasz podróżując z nami? - nagle przerwał prawdopodobnie się śmiejąc się - Hmmm, dawno, oj dawno, nikt mnie nie rozbawił, a teraz mnie pewne myśl naszła. Wiesz...nawet w kanałach słyszy się, że elfy lubują między sobą kaganki rozpalać. Myślisz, że Ci dwaj w naszym obozie też? - powiedział z niby uśmiechem, myśląc ~gorzej jak on też to lubuje, a ja gdzieś po ciemnicy z nim lezę~.
- Ja szukam.. odkupienia -
rzekł ponuro Sigmarita a jego czoło zmarszczyło się tak samo jak oczy - Jeśli chcą się bawić niech się bawią byle spać dali w nocy. A co do kaganka.. zbyt dosłownie mnie ztozumiałeś. Czasem trzeba być jak latarnik, zapalić światło i ukazać drogę ku prawości i wierze a czasem trzeba być jak surowy ojciec, który musi przełożyć dziecko przez kolano i ukarać pasem w tyłek. A co sądzisz o reszcie naszej kompanii ?
- Cisi, małomówni...jakich lubię. A tak to daleko mi do osądzania.Puki akceptują mnie, ja akceptuje ich. Ale pewnie sam masz już ich dokładniej ‘określonych’? -
zapytał, nieco retorycznie
- Niestety mylisz się. Jeszcze nie .. ale przyjdzie czas, gdy przyjrzę się każdemu z osobna - uśmiechnął się - poza tym cóż mogę dodać, ważne byśmy mogli na sobie polegać podczas tej wyprawy.
- Z czasem może...Teraz polegać będę na sobie, tylko dzięki temu wciąż taki potwór jak ja jeszcze chadza po ziemi.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172