Próby resocjalizacji drużynowego drowa. Po nauce kultury, drużyna spotyka upierdliwego NPC. Drow z trudem ale opanowuje się dłuższy czas. Wreszcie:
Drow; Przepraszam, mogę cię o coś prosić?
NPC: Tak?
Drow; Wypie***laj.
Po zabiciu NPC.
A: Pora na łupy!
MG; Co mu zabieracie?
X: A co ma?
MG; No opisywałem wam go dokładnie... [obrażony] Macie se przypomnieć.
A; Ok, no toooo... zbieram jego ekwipunek!!!...
X; Zabieram całą jego KP!!!
Oburzony NPC do Elfki o jej przyjaźni z mrocznym elfem: Czy ty nie widzisz, że to jest drow?!
Elfka; W sumie jak się zastanowić to trochę długo taki brudny chodzi...
[podejrzany szmer]
A; To może niech ktoś idzie przodem?
Mg; [szykuje kości]
V; A możemy iść wszyscy w równym szeregu?!
Zalany Zaar rozbija się w karczmie o ścianę.
MG; 3 obrażeń...
Z; Ej, a rzut na uniki i parowanie?!
MG; [pomylił atakowanego przez drużynę wilka z npc] I wilk woła do was: proszę, nie!!!...
R: D: [przeżegnał się]
Wcześniej drużyna znajdowała przyciski w otworach i szczelinach w korytarzu w dziwnych podziemiach. Niebawem...
MG; Jesteście w tajemniczym korytarzu...
Drow; Szukam różnego rodzaju dziur i grzebię w nich ostrożnie palcem...
Las.
MG; już nie wytrzymujesz...
R; No nie, ok, czekajcie, idę za drzewo się wysrać...
A; Sprawdzam czy to nie ent...
MG; Nie. [do gracza] A papier masz?
R; Zbieram liście...
MG; To bór sosnowy! :>
Z reala w sumie autentyki, ale to była drużyna więc... [z serii "dlaczego nie należy zabierać drużyny na zakupy".
W sklepie;
Elfka; [na omlet z pieczarkami] Co jeszcze mieliśmy kupić...? Aaaa, grzybki!
Pani ze sklepu; Jakie?
Drow; Jakieś mocne...!
Apteka.
Koleżanka; Proszę aspirynę..
Pan; Rozpuszczalna czy w tabletkach do połknięcia?
Kol; W tabletkach. I paracetamol...
Pan; Rozpuszczalny czy do połykania w tabletkach...?
Kol; [trochę poirytowana] Do połykania, nie mam z tym problemów...
Kolega; Nice!
[ta sama apteka, chwilę później]
A; Poproszę aspirynę.
Pan; Z dodatkiem witaminy C czy bez?
A; Bez.
Pan; Proszę, coś jeszcze?
A; Jeszcze poproszę witaminę c w tabletkach...
[sklep]
Kolega; [wrzuca do koszyka ciastka]
Koleżanka: Ej, mówiłam, na jedną niezdrową rzecz musimy kupić jedną zdrową rzecz!...
Kolega; [z oburzeniem wskazując piwo w koszyku] No przecież zdrowe już mamy!!!
A; [odchodzi od kasy] Łe, zapomniałam sera! A, to zrobimy spaghetti napoli bez sera...
Kol; Nie!!! [wciska się z powrotem w kolejkę i do Pani] Poproszę jeszcze żółty ser!
Pani; Ile?
Kol; [zgacha] Tyle co trzeba na jedno spaghetti...