Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2012, 21:27   #68
louis
 
louis's Avatar
 
Reputacja: 1 louis nie jest za bardzo znanylouis nie jest za bardzo znany
Arab ledwie wrócił, ledwie położył się w szopie, gdzieś w kącie, a już zerwano go na nogi. Wybiegł, zapominając o swojej magicznej siekierce i ruszył sprintem ku najbliższej gromadzie ludzi. W obolałej głowie wciąż czuł tępy ból, miał wrażenie że picie wina było złym posunięciem. Allach go pokara za grzech. Ledwie zdążył się uchylić przed nadlatującym z ciemności ostrzem, padł plackiem na ziemię i to go uratowało. Przetoczył się na prawy bok i zerwał błyskawicznie. Nareszcie zobaczył swojego wroga. Wyposażony w dwa ostre miecze, czarną pelerynę, prezentował się dość groźnie. W dodatku, spoglądając w jego oczy, Habibi czuł się niepewnie – dziwne, jak na niego. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z faktu, że nie ma broni. Tylko swoje ręce i nogi.
Nieprzyjaciel ruszył na niego, atakując z dwóch stron jednocześnie. Złodziej odskoczył nieco do tyłu, unikając jednego ostrza. Drugie cięcie obronił kopnięciem, wyprowadzonym w oka mgnieniu. Rozległo się chrupnięcie trafionego nadgarstka. Jeden miecz poleciał gdzieś w dal i Arab popełnił błąd – zagapił się. Cios rękojeścią w łeb, zamroczenie i tylko cud uratował go przed pchnięciem w brzuch, jakie miało nastąpić zaraz po tym. Miecz prześlizgnął się gdzieś po lewym boku, rana dała o sobie znać ledwie zauważalnym bólem. Później zacznie narastać. Zamroczony Muzułmanin kolejne szerokie cięcie ominął kucając. Podciął przeciwnika i rzucił się na niego, odruchowo. Obalił go. Zaczęli się szarpać na ziemi, zdołał wyłuskać broń z dłoni wroga i odrzucić poza jego zasięg. Złodziej był na wygranej pozycji, uderzył w twarz leżącego łokciem, poprawił kolanem w czułe miejsce. Ułamek sekundy później dodał cios „z główki”. A potem szybko dorwał wyrzucony własnoręcznie miecz i przyszpilił wciąż niemrawego przeciwnika do ziemi jego własną bronią.
- Nie piję już więcej..Panie, nie karaj mnie już, wybacz mi. – stęknął muzułmanin, podnosząc się z klęczek i oglądając sytuację wokół niego. Przycisnął dłoń do zranionego boku, było trochę krwi. Szybko wydarł kawałek peleryny zabitego i obwiązał nim prowizorycznie ranę. Jego uwagę zwrócił kolejny mężczyzna w czarnej pelerynie, siejący spustoszenie wśród bezbronnych chłopów..Złodziej tylko wyrwał miecz z ciała i czekał na odpowiednią chwilę, by włączyć się do akcji.
 
louis jest offline