Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2012, 21:57   #29
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Fernbluta złapali... hic... – Napojony bimbrem Kluge aż dostał czkawki, jednak w miarę logicznie odpowiadał na pytania Jansa. – Hic... Na gorącym uczynku. Miał zabić jakiegoś... hic... człowieka. Zlecenie... Ale na miejscu już na niego... hic... czekali. Jakiś łajdak... hic... go wystawił. Ktoś kto wiedział...

- Nie pytaj nawet... hic... bo i tak nie odpowiem – Szuja popatrzył wrogo na Jasna, gdy ten domagał się wyjawienia nazwisk ludzi dowodzących Bractwem Nożowników. – Nawet alkohol i przypalanie ogniem nie zmuszą mnie... hic... do wydania ich.

- Nie ma żadnej prawidłowości – na temat zabójstw Szuja miał znacznie więcej do powiedzenia. Nawet czkawka mu ustąpiła. – Dwóch się zatruło winem. Innemu ktoś ożenił kosę pod żebra w ciemnym zaułku. Kolejny się utopił, wyłowiono go w dokach Talagaadu. Dwóch zginęło w awanturze jaka wybuchła w karczmie na Osiedlu Cechowym. A ostatniemu rozłupano czaszkę w jego własnym domu.

Na temat Biernhunta i jego przemytniczej szajki Szuja nie wiedział nic. Potem otępiałego od alkoholu Klugego walnęli silnie w głowę i zaczekali aż zjawi się Łasica. Potem przestali przejmować się losem garderobianego z Czerwonego Pionka.

Jans, odczuwający jeszcze skutki konsumpcji, udał się do Czarnej Latarni. Niestety nie dane mu było tam dotrzeć. Nim dostał się na Łojanki, został zatrzymany przez umundurowanych strażników, którzy zajęci byli wznoszeniem barykady w poprzek Hendenstrasse.
- Bardzo nam przykro szanowny panie – powiedział do Skalpa dowodzący patrolem młodzieniec i wskazał na odgradzający dzielnicę biedoty mur. Z drugiej strony słychać było krzyki i bieganinę. W paru miejscach w niebo wznosiły się czarne słupy dymu. – Łojanki nakazem Rady Miejskiej zostały odizolowane od reszty miasta. Bez pisemnego nakazu nie wolno nam nikogo wpuszczać. Ani wypuszczać, się rozumie. Bardzo mi przykro. Po przepustki można się zgłaszać w Starym Sądzie. Miłego dnia życzę.

Jans jak niepyszny zawrócił na pięcie i udał się na spotkanie z towarzyszami. Spotkali się na tonącym w błocie i resztkach śniegu, Placu Rozgrzeszenia. Wielka, wysoka na niemal dziesięć metrów szubienica rzucała złowieszczy cień, na stojące w błocie klatki, w których kulili się skazani przestępcy. Szubienica zwana Drzewem Tancerzy przyćmiewała swoją wielkością zarówno szafot, jak i dwa czarne słupy służące do wymierzania chłosty. Na placu nie było zbyt wielu ludzi, a ci którzy go przemierzali, starali się nie patrzyć na złowrogie narzędzia sprawiedliwości. Tylko przed budynkiem Wielkiego Sądu Edyktów, kłębił się tłum. To właśnie tutaj wydawano przepustki do odciętych, ogarniętych zamieszkami Łojanek. Najwidoczniej bardzo wielu ludzi chciało się tam dostać.

Sigfrid, który z samego rana udał się z odwiedzinami na swój posterunek, również nie dotarł do celu. Ale miał nieco więcej szczęścia niż Jans. Dowódcą patrolu, na który się natknął okazał się gruby Gerber Holz. Na powitanie radośnie uściskał Sigfrida i z chęcią odpowiedział na jego pytania.
- Sytuacja wymyka się spod kontroli – relacjonował, ocierając pot z czoła z pomocą wielkiej, kraciastej chustki. – W Łojankach rozpętało się piekło. Wszyscy walczą ze wszystkimi. Rabunek goni rabunek. A podpaleń to już nie zliczę. Wszystkie posterunki zostały zamknięte, a nas skierowano do kordonu, jaki rozwinięto wokół dzielnicy. Teraz nikt nie może tam wejść, ani wyjść z tamtąd bez wiedzy Straży. Ponoć Rada Miejska planuje użyć wojsk Księżnej Elizy do rozprawienia się z motłochem. Na brodę Taala! Przecie to braterska krew będzie przelana. Jak dla mnie to wszystko są knowania Chaosu. Sigmarze miej nas w opiece. A naszego sierżanta Grubera to tu całkiem niedaleko spotkasz. Popytaj o niego w Ósemce, tam teraz stacjonujemy.

- No jasne, że napiszę – Gruber nie krył zadowolenia na widok Muncha, stojącego przed jego biurkiem. – Skoro to ma ruszyć sprawę... Tylko, kurwa, szybko ją rozwiąż! Zanim wojsko całe Łojanki zrówna z ziemią. Przydałby się nam jakiś sukces, nie? Odmaszerować!

Tak więc stali przed posępnym, mrocznym budynkiem, który ział w ich stronę ciemnymi czeluściami wąskich, zakratowanych okien i masywnymi drzwiami obramowanymi przez minimalistyczne freski przedstawiające Verenę. To tam, za grubymi murami znajdowało się tymczasowe bądź permanentne lokum dla setek przestępców skazanych prawomocnymi wyrokami Sądu. To tam, w jednej z cel czekał na stracenie Oskar Fernblut, jeden z Nożowników. Wystarczyło tylko wejść i przedstawić dzierżony przez Sigfrida dokument, być może poparty brzęczącą monetą.
 
xeper jest offline