Wątek: Obłędny Kult
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2012, 19:17   #36
Mizuki
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=zu93FnHm90g[/MEDIA]

Kamienne wrota zazgrzytały, a ich skrzydła rozsunęły się na boki dając ujście lodowatej wodzie. Ta, pieniąc się niczym w górskim strumieniu, wystrzeliła przez początkowo wąską szparę utrudniając w swym pędzie najemnikom utrzymać się na nogach.
- Psia jucha ...- warknął rycerz wspierając się mieczem, kiedy haust wody spod zataczającego się kapłana oblał mu twarz.
Woda nie przestała napływać do komnaty. Wyciekała spomiędzy kamieni w ścianach, jednak dopiero po chwili [kiedy poziom wody opadł poniżej kolan] najemnicy dostrzegli kilka większych wlotów, dzięki którym tak szybko lodowata śmierć wypełniła izbę. Poziom wody w końcu ustabilizował się sięgając nieco powyżej kostek członków drużyny.
Śladem Baelraheala Gustav przyległ plecami do ściany przy drzwiach, nim jednak kapłan zdążył wystawić pochodnię, powstrzymał go gestem dłoni. Spojrzenie rycerza wbite było w "strumień" pod nimi, a dokładniej na wstęgę światła padającą na powierzchnie wody przez szczelinę w drzwiach.
- Podziemia miały być nieużywane od lat. - szepną Gustav unosząc miecz. Choć mogli wpaść z deszczu pod rynnę, nie było innej możliwości jak stawić czoła temu co czyhało po drugiej stronie drzwi.
Rycerz wahał się przez dłuższą chwilę, mierząc przy tym każdego z najemników wzrokiem. Zdawać się mogło, że szuka w postawie najemników pewności i gotowości, która miała go pokrzepić. W tym czasie do izby wdarł się ostry zapach ... Ziół ? Kadzideł ? Zdawał się znajomy. Zdusił zapach stęchlizny , a co wrażliwsze nozdrza mogły wyczuć, że już wcześniej woń ta wmieszana była w fetorek panujący na schodach i izbie.
- Rozejrzyjmy się. - rozkazał w końcu sługa Dugthaar.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=8hHl5McsK3w[/MEDIA]

Odchylił nieco głowę, zaglądając kątem oka w głąb kolejnej izby. Przez chwilę przechylał się z jednej strony na drugą, wyglądając niebezpieczeństwa. Dla stojących za jego plecami najemników ów "taniec" mógł zdawać się przekomiczny, zamieniając długowłosego rycerza w karła, jakich wielu spotkać się dało na wszelakich dworach Fearunu w roli błaznów.
- Wydaje się spokojnie... Wchodzimy powoli. - ruszył jako pierwszy.

Komnata, do której wstąpili była okazała. Dużo większa niż spodziewać można się było po planach przedstawionych przez Gustava. Strop znajdował się jakieś dwadzieścia, dwadzieścia pięć stóp nad ich głowami. Wielką salę wypełniały kolumny. Pomiędzy niektórymi z nich wstawione były pokryte rdzą kraty, tworzące wzdłuż jednej ze ścian cele. Jak okiem sięgnąć - pochodnie, rzucające światło na wilgotne kamienie. Nieprzyjemna woń, która chwilę temu wdarła się do ich niedoszłego grobowca, tutaj stawała się gryząca, wręcz utrudniająca oddychanie. Wytężając spojrzenie dało się dostrzec, iż pod sufitem unosi się rzadki, siwy dym.
Całość zdawała się przypominać bardziej pracownię kata, lub całej bandy, niżeli zwyczajne podziemia, jak pieszczotliwie określił je wcześniej Gustav.
Strumień wody spływał po schodach przed nimi, wpadając do ścieku, który ciągnął się dalej pod podłogą. Po lewej stronie , tuż obok pokrytych magicznymi runami drzwi przez które weszli, znajdowały się niewysokie schodki prowadzące do korytarza skręcającego w prawą stronę.

Rycerz niemal podskoczył, kiedy nieopodal nich w gnijących resztkach słomy wdały się w awanturę dwa szczury. Swoją drogą, o bardzo niecodziennych rozmiarach - "Tam na górze miałyby własną budę a dzieci wolały by do nich Burek cz Kajtek...". Zwierzęta gryzły się wściekle pośród słomy pozlepianej żółto-brunatną breją całkowicie ignorując bandę "gapiów".
- Kolacyjka... ?- szepnął rycerz, wskazując podbródkiem leżące nieopodal walczących zwierzaków, ludzkich rozmiarów oko.
- Pamiętajcie, że musimy tędy wrócić... Lepiej nie pozostawiać miejsca na niemiłe niespodzianki później. Sprawdzamy każdą komnatę - skierował swoje spojrzenie na schodki po ich lewej stronie.- Lairiel i Salarin sprawdzą tam. Reszta ...- kiwnął głową w głąb głównej sali. -Sprawdzamy każdą celę i wnękę. Z przekazanych mi planów tego sanktuarium robactwa, pleśni i zgnilizny wynika, że drzwi prowadzące w głąb są tylko jedne. Po drugiej stronie tej sali.


Caer Calidyrr. Wieża Magów. Kilka chwil wcześniej.


Zawiasy ciężkich, drewnianych drzwi zawyły żałośnie, kiedy do głównej sali wieży wszedł odziany w czerwoną szatę mężczyzna. Jego twarz pokryta była drobnymi bruzdami, najprawdopodobniej po ciężkiej chorobie i nieco poczerwieniała od chłodu panującego teraz na zewnątrz. Strząsnął nerwowo z krótkich, rudych włosów kilka płatków świeżego śniegu, po czym ruszył z werwą w kierunku schodów.
Ściany wieży, na całej wysokości, zakrywały regały wypełnione wszelakiej maści i rozmiarów woluminami spisanych, zdawać się mogło, w setkach najróżniejszych języków. Na wielu stołach, rozmieszczonych tu i ówdzie na wszystkich poziomach wieży porozrzucane spoczywały kolejne woluminy. Zdawać się mogło, że magistrzy porzucili swoją pracę w pośpiechu. Jegomość w czerwieni był jednak zbyt pochłonięty własnymi myślami, by zauważyć cokolwiek niepojącego. Żwawo pokonywał kolejne stopnie, mijał stoły, regały.
- Na Mystrę !- wrzasnął potykając się o coś, przy jednym ze stołów. - Któryś z tych gamoni, mógłby w końcu tutaj posprzątać...- mruknął łapiąc równowagę i ruszył dalej nie oglądając się za siebie. Całkowicie nieświadomy tego, że potknął się o wystającą spod stołu, sztywną dłoń otoczoną plamą ciemnej krwi.
Mag zatrzasnął drzwi do swej komnaty, a w tym samym momencie z cienia pomiędzy regałami wyłoniła się sylwetka. Spod zaciągniętego na głowę kaptura , na pierś opadały jedynie dwa, cienkie, całkowicie białe warkocze. W cieniu błysnęło blado ostrze miecza.
Zakapturzona postać, krokiem pełnym finezji, ruszyła w kierunku sali, w której chwilę temu zniknął jegomość w czerwieni. Wyminął kilka stołów i leżące obok jednego z nich zwłoki, po czym skręcił pomiędzy regałami. Przysunął głowę do drzwi a po chwili pociągnął za klamkę.
Po ich drugiej stronie znajdował się niedługi korytarz, po którego obu stronach znajdowały się drzwi do osobistych komnat każdego z goszczących na zamku czarodziei.
Białowłosy prześlizgnął się w głąb korytarza, zatrzymując się przy każdych drzwiach, bezszelestnie zasuwając w nich zewnętrzne rygle, zazwyczaj służące do zabezpieczenia majątku magistrów przed złodziejaszkami, kiedy Ci akurat wybywają z zamku. Swoje kolejne kroki zakapturzona postać skierowała w kierunku najgłębiej położonych drzwi.


Czarodziej krzątał się przez chwilę po wypełnionym księgami pokoju, mamrocząc coś pod nosem. Choć izba była obszerna, ogromna liczba ksiąg, flakonów, skrzyń i wszelakich szpargałów od czaszek na kryształowych kulach kończąc sprawiała, iż optycznie wydawała się niezwykle "przytulna".
Mężczyzna przyświecił sobie świecą , przyglądając się tytułom ksiąg na jednym z regałów, po czym chwycił jedną z nich i rzucił na niewielki stolik ustawiony pośrodku pomieszczenia. Otworzył ją , zdawałoby się, na chybił trafił. Kartki były pożółkłe ze starości jednak niezapisane. Dopiero kiedy czarodziej chwycił za różdżkę, potrząsnął nią kilka razy szepcząc słowa zaklęcia, jeden po drugim pojawiały się kolejne wersy tekstu.
- Alabashaaran.- rzucił stanowczo w kierunku księgi. Karki załopotały niczym uderzone wiatrem, zatrzymując się w końcu na odpowiedniej stronicy.
Oczy czarodzieja powędrowały za kolejnymi linijkami tekstu, a z każdym słowem jego usta zdawały otwierać się coraz szerzej.
- Na Mystrę i magię Splotu...- wyszeptał przerażony, po czym jego ciałem coś szarpnęło. Uniósł zaskoczone oczy ku sufitowi a z jego ust pociekła strużka krwi. Kości trzasnęły głośno, a z piersi maga wysunęło się blade ostrze pokryte jego własną krwią.
- Tajemnice zabijają ludzi, kochaniutki...- szepnęła zakapturzona postać do ucha czarodzieja. - Sidius śle swe pozdrowienia. Lecz nie obawiaj się, zaraz wyślę za tobą Twoich ziomków.
Rudowłosy opadł twarzą prosto w rozwartą księgę. Różdżka zaś uderzyła o drewnianą podłogę łamiąc się na trzy części.
Skrytobójca obojętnym ruchem przewalił świecznik, od którego płomienia w mgnieniu oka zajęły się karty woluminu wraz z włosami dogorywającego czarodzieja.
- Bardziej rudy nie bedziesz...- zarechotał, po czym wyślizgnął się z komnaty.
Kierując się w kierunku schodów, niby to przypadkiem, wywrócił kilka świec i lamp.
- Oj... Co to będzie. Lepiej uważać, można się poparzyć. - uśmiechał się wrednie do płomieni szalejących już po regałach wieży, stojąc w drzwiach wyjściowych. Poprawił kaptur, ignorując krzyki i walenie w drzwi gdzieś z komnat nad nim.



-------
Filut:
Test przeszukiwania -
[Rzut w Kostnicy 28]
udany
Baelraheal:
Test przeszukiwania-
[Rzut w Kostnicy 15]
udany
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

Ostatnio edytowane przez Mizuki : 29-03-2012 o 20:01.
Mizuki jest offline