Lu był zaskoczony tym jakże prostym, a jednocześnie tak kłopotliwym pytaniem. Odkąd wypłyną z rodzimej wyspy żadne dokumenty nigdy nie były mu potrzebne. Nie widział innego wyjścia jak jednocześnie być gotowym na walkę i próbować się wymigać. A jako że nabył cechy gentleman-a pozostawienie damy w trudnej sytuacji nie wchodziło w grę.
"cholera że też właśnie w tej chwili musieli się napatoczyć, a juz myślałem że dzisiejszy dzień będzie spokojny hmm.. no nic trzeba coś wykombinować hmm... pomyślmy plan b.. czyli marines to barany "
Lu rozejrzał się i wskazał siebie palcem odpowiadając
- Pan mnie pytać ?
Złapał się za bark rozmasowując mięśnie. W rzeczywistości jednak była to postawa gotowości bojowej, na wypadek potrzeby wyciągnięcia magari.
-Ja być kucharz. turysta! szukać nowe potrawa .
Drugą dłoń schował za plecy i udając drapanie po tyłku przeszukiwał podręczy plecaczek w poszukiwaniu noża kuchennego.
-To być moja asystent. My szukać restaurracja. Pan dobry pomóc nam ? Ostatecznie skrzywił twarz przyjmując dziwna minę zaskoczenia i uśmiechu. Marynarz zrobił głupią minę i nie wiedząc co powiedzieć, zaczął jąkać się, próbując jednocześnie pomóc przybyszowi.
- Ja... Ja... przepraszam ba-ba-bardzo, ale... czy, wobec tego, no... no, właśnie... mają państwo jakieś... jak to się... wizy? Czy... Ja... Coś, co potwierdza państwa toźsamość?-
-Ja mieć dobre przyprawa, i być pro.. porf.s... dobry kucharz..... mieć przystawki i nóż z dom...
kucharz być zawsze mile widziany kucharz nie potrzebować papierek kucharz potrzebować składniki …. (Powiedział z wyższym tonem próbując wykazać, że takie pytania mogą spowodować wiele nie porozumień. Chciał wpłynąć na odczucie winy ze strony marynarza.)
Lu z lekkim trudem po wstrzymywał się od śmiechu, ale z całych sił starał się uniknąć konfrontacji (starcia), w szczególności że obok stała nie winna niczego młoda dama.
Ostatnio edytowane przez Poker123 : 29-03-2012 o 21:57.
Powód: uzupełnienie
|