Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2012, 21:58   #1
Fu Leng
 
Reputacja: 1 Fu Leng nie jest za bardzo znanyFu Leng nie jest za bardzo znanyFu Leng nie jest za bardzo znany
[Wolsung] Polowanie na Starego Boga

Santa Luna, dzielnica portowa - 1 czerwca 1901r.

Z wybrzeża widać było w zasadzie całe miasto. Od brzegu ulice wznosiły się stopniowo coraz wyżej, ginąc w najbardziej zagłębionych w ląd dzielnicach slumsów. Najwyższym obiektem Santa Luna była zdecydowanie wiekowa katedra, wznosząca dumnie swe iglice ponad zatłoczonym portem. Jednakże nawet słynna świątynia wydawała się karłem skrytym w cieniu trzech masywnych wzgórz okalających miasto z każdej strony. Ich szczyty ginęły gdzieś pod gęstymi płaszczami tropikalnej zieleni, a hen poza nimi rozciągała się ta prawdziwa Atlantyda.

Doki Santa Luna wyglądały całkiem zwyczajnie. Już od bladego świtu szerokimi ulicami zewsząd waliły gęste tłumy. Ludzie garnęli się do pracy przy dokowaniu statków, rozładunku i załadunku parowców transportowych, obsługi liniowców pasażerskich, ale też do handlu rybami, owocami morza, muszlami, fałszywymi perłami i świecidełkami, egzotycznymi przyprawami i wszystkim tym, co udało im się zdobyć w mniej lub bardziej legalny sposób.

Co mogło zwrócić szczególną uwagę Wanadyjczyków odwiedzających Santa Luna po raz pierwszy, to mnogość wszelkiej maści żebraków, mętów i uliczników przewalająca się bez jasnego celu po dokach, prawdopodobnie licząc na łatwy zarobek od naiwnych, bogatych turystów ze Starego Kontynentu. Niedoświadczonych podróżników mógł też uderzać w nozdrza specyficzny zapach nadgniłych ryb, silniejszy w Santa Luna niż w jakimkolwiek innym porcie, a to ze względu na wilgotne i parne powietrze zalegające nad miastem, nawet pomimo lekkiej morskiej bryzy.

Około godziny 8:00 wszystkie bagaże dumnego, acz służącego już swoje lata liniowca Ilsadora zostały ostrożnie zniesione z pokładu. Dalej w obroty wzięła je para krzepkich chłopaczków z obsługi hotelu Laguna, do którego mieli być zameldowani członkowie wyprawy pani Bellucci. Ona sama, po pospiesznym załatwieniu wszystkich formalności związanych z zakończeniem rejsu, przekazała współuczestnikom ekspedycji krótkie wytyczne odnośnie hotelu i pobytu w mieście.

- Kiedy skończą państwo odprawę, zapewne zechcą się państwo udać do hotelu, odrobinę się odświeżyć. Ci tutaj panowie z obsługi wskażą państwu drogę, hotel Laguna jest dosłownie rzut beretem stąd.

- Spotkajmy się w porze lunchu w hotelowej restauracji. Do tego czasu załatwię kilka niecierpiących zwłoki spraw, odnośnie naszej ekspedycji, ma się rozumieć. Wszystkie szczegóły wyjaśnimy sobie w hotelu.

Po czym szybko oddaliła się w towarzystwie wysokiego bruneta o silnym scyllijskim akcencie, u którego boku pokazywała się już na pokładzie Ilsadory. Jej szkarłatna letnia sukienka błyskawicznie zginęła w gąszczu wielobarwnych przechodniów, wśród których bez większego problemu można było rozpoznać miejscowych i przyjezdnych.


Jak się okazało, hotel Laguna położony był jakiś kwadrans spacerem od zatłoczonego portu, w uroczej przyportowej dzielnicy stanowiącej mieszankę ekstrawaganckich luksusowych willi i skrytych w cieniu bujnych ogrodów chałupek dla służby. Z całą pewnością nie był to byle zajazd dla byle kogo. Hotel zachwycał egzotyczną architekturą, jakby wyjętą z baśni. Dookoła majestatycznego pałacyku - bo tym w istocie była Laguna - rozciągał się tropikalny ogród, oddzielony od zabudowań płytkim stawem.

W hotelu zatrzymywali się głównie absurdalnie bogaci przedsiębiorcy i arystokraci całego globu, nic więc dziwnego, że obsługa traktowała wszystkich gości iście po królewsku. Wszystko, z aksamitnymi kamizelkami boyów hotelowych włącznie, dopięte było na ostatni guzik, a obsługa okazała się niewiarygodnie sprawna i profesjonalna. Bez żadnych zbędnych ceregieli rozlokowano wszystkich w osobnych, przestronnych apartamentach i przed lunchem każdy znalazł jeszcze chwilę czasu na odsapnięcie po trzytygodniowej podróży.
 
Fu Leng jest offline