DOMINIC
Poprzedniego wieczoru.
Zaczynam przepychać się do baru. Wkurwiony na faceta przy wejściu który zabrał moje zabawki. - No tak ale tutaj to on dba o moje bezpieczeństwo. - Myśle brnąc do przodu. Poznaje dwie osoby które czsem zjawiają sie u nas, ten facet z całym tym srebrnym badziewiem na mordzie i jego non-stop zacpana dupa. A może to już inna próbuje sie zaćpać ? Kiwam im głową i ide dalej w ścisku. - Suma sumarum czuje się bezpieczniej niż na ulicach z tą pożal się boże policją. A jak koleś na bramce spierdoli, to dostanie nieźle po piździe. Ha... I ja też tam będę. - Pozwalam się ponieść tłumowi i docieram do baru. Kiwam głową barmanowi i pokazuje co ma mi podac. W tym hałasie ciężko usłyszeć samego siebie. Pierwszy łyk zimnego piwa po takim dniu jest nienazwaną rozkoszą - Kurwa, to jest czasami lepsze od orgazmu. - Następny łyk pociągam już większy i mniej się na nim koncentruje, choć sprawia mi taką samą przyjemność jak pirewszy. Zaczynam się rozglądać po sali za kimś z kim mógłbym pogadać, a może jakimś towarzystwem na noc. Lubię ostrą muzykę, ale ta kapela ściągnęła dziś do knajpy samych ćpunów. Wypijam jeszcze jedno piwo patrząc w ekran telewizora, zabieram jeszcze dwie zimne butelki i wracam do domu. - Jutro przecież pobudka o świcie. - Do głowy napływają wspomnienia. - Kiedy ja ostatnio wstawałem o takiej godzinie ? To już będzie ponad pół roku. Kurwa i co mi z tego przyszło ? ...
__________________ And then... something happened. I let go.
Lost in oblivion -- dark and silent, and complete.
I found freedom.
Losing all hope was freedom. |