Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2012, 13:39   #20
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Nathander rozejrzał się po okolicy i w oddali dostrzegł drzewo. Mogło być odpowiednie, wysokie, stare, powinno być odpowiednim miejscem w którym zarówno mógłby odpocząć od innych, jak i mieć na nich wgląd. Ruszył więc w jego kierunku.
Tobias widząc iż Nathandrer udał się w kierunku jakiegoś drzewa podążył za nim, chcąc poznać jegomościa. Człowiek ten wyglądał dziwnie i podejrzanie, być może nawet trzeba było upewnić się że nie ma w nim skazy Chaosu. Gdy tylko zrównał się z nim rzekł;
- Nathanderze zaczekaj, nie pędź tak. Wiesz swoje lata już mam i serce nie tak sprawne jak kiedyś - rzucił z lekkim przekąsem - warto by sprawdzić teren. Dołączysz się ?
~Kurna, zaczęło się~
pomyślał po czym dyskretnym ruchem upewnił się, że jego noże będą w gotowości. Odwrócił się i zaczekał na pędzącego ku niemu, podstarzałego fanatyka.
- Oczywiście - odpowiedział wyjątkowo chrapliwym głosem, choć jego ton mówił bardziej ~a mam wybór?~ Wieczorny spacer z, potencjalnym religijnym świrem, nie był czymś o czym marzył teraz. Teraz miał tylko nadzieję, że obaj powrócą z niego i najlepiej jakby powrócili w stanie jakim wyruszyli.
Ruszyli więc obaj. Początkowo każdy z nich myślał. Tobias obserwował dyskretnie towarzysza zastanawiając się kim jest i skąd pochodzi. Mieli razem podróżować, zapewne walczyć ramię w ramię, gdy przyjdzie taka potrzeba więc wolał coś więcej się dowiedzieć o Nathanderze. Miał mu w końcu zaufać, a to już … wymaga czasu i rozmów:
- Skąd pochodzisz jeśli można spytać i jak elf Cię zwerbował ?- zapytał bez ogródek
- Skąd teraz, czy przed tym? - odpowiedział wskazując na swe blizny - Uszaty znalazł mnie w kanałach. - Nathander wiedział, że właśnie rozpoczęło się przesłuchanie. Odpowiedział szybko i szczerze. Wolał nie ukrywać nic i odpowiadać pewnie, by nie zwiększać u kompana niepewności względem jego osoby.
- Powiesz co zechcesz, nie chcę naruszać twej prywatności.. - odpowiedział mu na pytanie - po prostu skoro mamy jechać razem, być może będziemy musieli walczyć i bronić jeden drugiego warto by się poznać.. jeśli nie chcesz mogę nie pytać? - rzeczowo stwierdził Sigmarita
- Dawno nikogo nie interesowała moja osoba...No, chyba że to zainteresowanie wiązało się z gonieniem mnie z widłami na sztorc ustawionymi. Wybacz nieufonść. Nie przywykłem do rozmów, a właście odwykłem. Pochodzę z Ostemark, przed wypadkiem, w ostatnich chwilach starego życia, byłem studentem Akademii. Ale teraz, teraz już jestem potworem, pochodzę z nikąd i ze wsząd. Moim domem są jaskinie i cieniste zaułki. - tu nastała chwila przerwy - Więc jeśli mamy się poznać, to powiedz szczerze...czyż nie chcesz mnie poznać, gdyż wyglądam, jak wyglądam? Czy szukasz we mnie kompana, czy jak to mawiają podobni do ciebie, skazy chaosu? - pytanie również było bezpośrednie, do którego dodał jeszcze w klasycznym - Vile veneficus (Plugawca)?
- Dobre -
Tobias zaczął się śmiać głośno - Nathanderze podobasz mi się, ale nie wiem co Ci jedni na opowiadali bo w klasycznym to ja niestety nie umiem prowadzić dysput. Aż tak oświecony to ja nie jestem, wybacz.. Nie szukam w Tobie niczego młodzieńcze albowiem skazy chaosu tak łatwo się nie dostrzega poza widocznymi znamionami ,na tych którzy oddali swą duszę Panu Zmian. Ty natomiast jesteś po prostu inny.. a jak inny czas pokaże. Zresztą grzeszni oraz winni jesteśmy wszyscy a pytaniem było tylko czas i wymiar kary, więc cóż mogę więcej rzec. Wiem że myślicie że każdy z kometą czy młotem, który wielbi Młotodzierżce uznawany jest za fanatyka, który pragnie tylko podpalić stos kolejny ale kaganek miłości ciężko jest odpalić od bierwion stosu.. - zaśmiał się ponownie
Przeszukiwacz grobów trochę niepewnie popatrzył na Tobiasa, gdy ten zaczął mu mówić o miłości ~a jak dewiant jakiś?~ Wymusił na sobie, by odwazajemnić uśmiech, chociaż z mimiki jego twarzy i tak trudno byłoby coś takiego wyczytać. - Kaganek miłości powiadasz? Tu się nie wypowiem...używając Twych metafor, moje ciało jest tym stosem, od którego owego kaganka zapalić się nie uda. A Ty...miłości szukasz podróżując z nami? - nagle przerwał prawdopodobnie się śmiejąc się - Hmmm, dawno, oj dawno, nikt mnie nie rozbawił, a teraz mnie pewne myśl naszła. Wiesz...nawet w kanałach słyszy się, że elfy lubują między sobą kaganki rozpalać. Myślisz, że Ci dwaj w naszym obozie też? - powiedział z niby uśmiechem, myśląc ~gorzej jak on też to lubuje, a ja gdzieś po ciemnicy z nim lezę~.
- Ja szukam.. odkupienia -
rzekł ponuro Sigmarita a jego czoło zmarszczyło się tak samo jak oczy - Jeśli chcą się bawić niech się bawią byle spać dali w nocy. A co do kaganka.. zbyt dosłownie mnie ztozumiałeś. Czasem trzeba być jak latarnik, zapalić światło i ukazać drogę ku prawości i wierze a czasem trzeba być jak surowy ojciec, który musi przełożyć dziecko przez kolano i ukarać pasem w tyłek. A co sądzisz o reszcie naszej kompanii ?
- Cisi, małomówni...jakich lubię. A tak to daleko mi do osądzania.Puki akceptują mnie, ja akceptuje ich. Ale pewnie sam masz już ich dokładniej ‘określonych’? -
zapytał, nieco retorycznie
- Niestety mylisz się. Jeszcze nie .. ale przyjdzie czas, gdy przyjrzę się każdemu z osobna - uśmiechnął się - poza tym cóż mogę dodać, ważne byśmy mogli na sobie polegać podczas tej wyprawy.
- Z czasem może...Teraz polegać będę na sobie, tylko dzięki temu wciąż taki potwór jak ja jeszcze chadza po ziemi.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline