Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2012, 23:09   #18
Makotto
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Szła żwawym krokiem omijając spieszących w różnych kierunkach ludzi i nieludzi, każdy w mieście zdawał się mieć jakieś zajęcie. Skierowała swe kroki do sporego budynku który w czasach dawno minionej świetności był chyba magazynem. Od progu zawołała:

- Mości Hubert! Widzę że świetnie sobie radzisz z ogarnianiem tego wszystkiego. Przychodzę do ciebie, bo tylko ty jesteś w stanie mi pomóc.- wyrzekła jednym tchem na koniec dodając promienny uśmiech.

Hubert spojrzał dość niemrawo na dziewczynę, by po chwili zaryzykować czegoś co według niego mogło być uśmiechem. Pofalowane wąsy uniosły się lekko, a kozia bródka zadrżała w sposób przerażający, gdy magazynier zmusił mięśnie wokół swoich warg do kolosalnego wysiłku.

-Dziękuje, panno Elise...- powiedział w końcu, poprawiając tunikę.- Mamy tu niezły burdel, nie ma co.- ciemne oczy mężczyzny skupiły się na żołnierce, przez co nie dostrzegł ciemnej postaci która wślizgnęła się do środka za plecami dziewczyny.- Więc w czym mogę ci pomóc?

Wciąż promieniejąc sięgnęła ręką do tyłu i złapała za rękaw Heinza, po czym pociągnęła delikatnie w pole widzenia Huberta.

- Heinz oto Hubert, Hubercie to jest Heinz- przedstawiła szybko obu panów ale zanim któryś z nich zdołał wyrzec choć słowo kontynuowała.- Jak zapewne wiesz drogi Hubercie to miasto wiele zawdzięcza pogromcom Bestii, gdyby nie on i jego dzielni kompani zostało by nam jedynie grzebanie trupów.- przypomniała i wreszcie postanowiła przejść do rzeczy.

- Tym bardziej zatem jest to przykre że poświęciwszy się dla sprawy nasz bohater został pozostawiony sam sobie i nie ma nawet skąd wziąć strzał do łuku. A jego pancerz jest w strzępach. Tak się nie godzi, toteż przychodzę do ciebie, ponieważ tylko ty możesz to naprawić.- wejrzała w oczy kwatremistrza swoimi błękitnymi oczyma przepełnionymi nadzieją.

Hubert cofnął się lekko a Heinz spojrzał tylko beznamiętnie na dziewczynę. Nie pisał się na to, chciał tylko zobaczyć jak ona sobie z tym poradzi. Zrezygnował jednak, odkrywając całkowitą ignorancję ze strony Elise.

Hubert odchrząknął.

-Ze zbroją może być problem...- wymamrotał, patrząc to na Heinza, to na dziewczynę. Ładne oczka, znudzona morda, ładne oczka, znudzona morda, ładne oczka... Tak, zdecydowanie one były ciekawsze.- Ale strzały to raczej nie problem...

-Dwadzieścia.

-Ile?!

Dziewczyna postąpiła krok do przodu i położyła Hubertowi dłoń na ramieniu.

- Wiem że to nieco więcej niż normalnie ale uwierz mi, nikt nie wykorzysta ich tak dobrze jak on.- powiedziała łagodnie ale z pełnym przekonaniem.

-Chyba nie chcesz żeby ludzie mówili że zostawiliśmy ich obrońców bez pomocy?- dodała i odsunęła się przyglądając się kwatermistrzowi uważnie jakby rozważała czy naprawdę mógłby chcieć czegoś takiego.

-Ja... Em...- jeszcze jedno spojrzenie w oczeta Elise i w końcu Hubert został złamany niczym suchy patyk. Pochylił głowę, opuścił ręce wzdłuż boków i mamrocząc pod nosem ruszył w stronę głębi magazynu, by odszukać w nim całe dwadzieścia strzał.

Heinz spojrzał krótko na żołnierkę.

-Nieźle...- pochwalił krótko.

- Uff... - odetchnęła z ulgą- Normalnie nie zwykłam się bawić w takie podchody.- poinformowała półgębkiem co by do Huberta nie doleciało i kiedy tylko pojawił się z powrotem odebrała od niego strzały.

- Bardzo dziękuję, doprawdy jesteś właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Pomyśl tylko, może dzięki tym strzałom uda się dokonać czegoś równie wielkiego jak pokonanie Bestii.- uśmiechnęła się jeszcze raz i podeszła do wyjścia, już w drzwiach odwróciła się jeszcze i pomachała mężczyźnie na pożegnanie. Jak tylko wyszli podała kołczany Heinzowi.

- Mam nadzieję że jesteś zadowolony. Co prawda pancerza jak nie było tak i nie ma ale sam waść widział, nic poradzić się nie dało.- wzruszyła ramionami zastanawiając się jednocześnie czy bohaterowie nie powinni przypadkiem wykazywać więcej inicjatywy niż ten koło niej obecny.

Heinz spojrzał na strzały i od razu przepakował je do swojego podwójnego kołczanu. Przez cały ten czas milczał, oglądając każdą oddzielnie, sprawdzając lotki oraz groty. Na końcu skinął głową i śladowo uśmiechnął sie do dziewczyny.

-Tak. Jestem zadowolony. Dziękuję...- i odwrócił się, poprawiając kołczan na plecach. Po kilku krokach zamarł, by zmarszczyć brwi. To co powiedział kilka sekund później wymagało od niego tytanicznego wysiłku.- Bywasz czasem na polowaniach?

Elise odgarnęła lekko jakiś kosmyk który plątał jej się koło ust.

- Bywam, a co mam nie bywać, mięso zawsze się przyda.- odpowiedziała i nagle jakby zadła sobie z czegoś sprawę- Ale o normalnym polowaniu mowa? Nie na żadne paskudztwa?- kto wie na co miał ochotę zapolować.

-Jelonki, sarenki, dzik? Nie wiem co w twoim mniemaniu jest paskudne.- jak na zawołanie, tuż przed czubkami butów dziewczyny przebiegł gruby szczur z wijącym się ogonem oraz rozbieganymi, czerwonymi ślepiami.

Dziewczyna od niechcenia kopnęła szczura odtrącając go na bok.
- Jelonki, sarenki,dzik jak najbardziej mogą być.- odparła uspokojona i uśmiechnęła się lekko. Z tego bohatera to jednak zupełnie normalny człowiek.

-Na początku spróbujemy się skradać. Jeśli nie wyjdzie, to po prostu będę naganiał ci zwierzynę.- i ruszył, wcześniej zwalniając i czekając na Elise.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline