Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2012, 01:32   #38
Eyriashka
 
Eyriashka's Avatar
 
Reputacja: 1 Eyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumny
Przed mieszkaniem Fuchsa

Nie ma co kryć. Mężczyźni zachowywali się podejrzanie co nie umknęło uwadze ani Joan, ani Roberta. Nie wymieniając między sobą nawet porozumiewawczych spojrzeń przystanęli w miejscu niewidocznym dla obu czujek. Denninson naturalnie, zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa przed jakim stawiał Hartmann. Podświadomie ustawił się za jej plecami chcąc - nie chcąc osłaniając ją przed potencjalnym atakiem wymierzonym w plecy. Szczęśliwie takowy nie nastąpił.
Dla Joan to było ciekawe zjawisko. Przyjemne i ciekawe. Kto by pomyślał, że szowiznizm może być tak uroczy. Zdecydowanie pasował Dennisonowi. Uśmiechnęla sie pod nosem na tą absurdalną myśl.
* * * * *

Zgodnie z oceną Denninsona nie należało dłużej czekać. Protekcyjnie objął Joan w pasie i rozejrzawszy się po raz ostatni ruszył do domu Fuchsa. A jedynym bodźcem, który rozpędzał morowe myśli z umysłu mężczyzny był zapach jej perfum. Czarująca wiedźma...
Joan zdążyła zauważyć, że subtelności nie są silną stroną agenta Dennisona. Trochę ją to niepokoiło. Obawiała się, że zwłaszcza w sytuacji w jakiej się znaleźli, coś pójdzie nie tak, wyprowadzi jej towarzysza z równowagi, albo zwyczajnie ktoś na niego spojrzy i od razu zorientuje się, że coś jest nie tak.


- Rozluźnij sie - syknęła, posyłając mu rozanielony uśmiech. Gdy zaszła potrzeba, potrafiła ronić żewne łzy opowiadając jednocześnie najzabawniejszy żart świata - Zachowuj się naturalnie, jak z dziewczyną, narzeczoną, albo co ty tam masz.
Podniósł brew widząc słodziutki uśmiech na twarzy. Dziewczyna widać nadal czarowała. Rzeczywiście trochę poluźnił napięte mięśnie na ramionach i impulsywnie ucałował jej czubek głowy. Takie czary-mary nie było tak niemiłe jak sobie mógł wyobrażać obserwując je z odległości.
Joan była tak zaskoczona spontanicznością jego gestu, że o mało nie zapomniała co właściwie dzieje się dookoła niej. Jej wzrok padł jednak na ulicę, stojących koło czarnego samochodu rosjan i dom Fuchsa. Nie wiedziała, czego się spodziewać, ale w głowie wertowała setki możłiwych scenariuszy. Włącznie z tymi najczarniejszymi. Jej plan, miał im dać okazję rzucenia okiem, a może nawet i uchem na to co dzieje się z ich podejrzanym. Udawali mieszkającą w kamienicy zakochaną parę, wracającą po wieczornych rozrywkach do domu. Miała nadzieję, że uda im się wejść do budynku i dalej zorientować się w sytuacji.
Denninson był jej niezmiernie wdzięczny. Przykrywka dwójki kochanków wracających do domu nadawała się idealnie. Obrzucił przelotnym spojrzeniem samochód wraz ze stojącymi przy nim mężczyznami i poprowadził kobietę do wnętrza budynku.
 
__________________
Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper.

Ostatnio edytowane przez Eyriashka : 31-03-2012 o 08:45.
Eyriashka jest offline