Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2012, 20:49   #39
Asmorinne
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Nie była zadowolona z reakcji Denninsona, ale w końcu czego mogła się spodziewać po mężczyźnie, który najwidoczniej przekonany jest, że kobiety służą do tego, aby się nimi opiekować, a przy poważnych sprawach po prostu stanowią balast. Cóż za wyjątkowy instynkt, taki to powinien siedzieć z żoną i zajmować się dzieciakami. Nic dodać nic ująć, jednak nie zamierzała dzielić się swoimi poglądami. Absolutnie nie po to, aby go nie urazić, tylko po prostu wolała zając się innymi sprawami. Spodnie może nie należały do jej ulubionej części garderoby, dlatego też przemilczała uwagę Roberta. Kamień jej spadł z serca kiedy to Blackwood przejął inicjatywę i okazało się, że idzie z nią. W końcu pierwsza męska decyzja.

***
Przybycie Arthura nieco ją zaskoczyło. Stał taki milczący, wyglądało na to, że ma swoje własne sprawy. Co sprawiło, że poszedł akurat z nimi? Skąd ta nagła zmiana planów? Nie dopytywała się, wolała już nie wchodzić dzisiaj na grząski grunt, miała wystarczająco swoich problemów. W końcu była przecież drobną, bezbronną kobietą. Westchnęła cicho.
Kiedy ten otwierał zamek, uśmiechnęła się nieznacznie. Znała ten typ, wystarczyły dwa prawidłowe ruchy i ustępował. Mężczyzna jednak sobie poradził, a gdy tylko pokazał jej kciuka, ruszyła w jego stronę.

Strzał chwilowo pozbawił ją słuchu i oddechu. Stała zatopiona w powietrzu jak w gęstej mazi. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Przypatrywała się jak ciało Arthura powoli opada na ziemię. Nieznany sprawca znika w ciemnych korytarzach, a tuż za nim rusza w pogoń Blackwood. Lilly ciągle jeszcze stała zatopiona w swojej niemocy, próbując odzyskać normalną percepcję. Nie mogła się poruszyć, choć sytuacja jak najbardziej tego wymagała. Dopiero, gdy ciało Atkinsona leżało już bezwładnie na ziemi, a po sprawcy pozostał tylko nieznaczny hałas już znikający w oddali, podbiegła do drzwi klnąc pod nosem, że zaraz zjawią się tutaj wszyscy sąsiedzi. Arthur był zalany krwią, nie wyglądało to dobrze. Chociaż trochę znała się się na pierwszej pomocy, w końcu kiedyś tam przeszła szkolenie, nie wiedziała jak mu może pomóc. Martwe jeszcze zdziwione oczy towarzysza, powiedziały jej, że nie ma sensu wysilać się na jakikolwiek działania.
- Niech cię szlag... - powiedziała szeptem. Wytarła zakrwawione dłonie o kombinezon i ruszyła w stronę sprawcy.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline