Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2012, 01:34   #102
neuromancer
 
neuromancer's Avatar
 
Reputacja: 1 neuromancer nie jest za bardzo znanyneuromancer nie jest za bardzo znany
Leonidas stał chwilę wpatrując się w pudełko. Ciekawość jednak nie okazała się ważniejsza. Widział, że ich towarzyszka bardzo przeżyła śmierć Laury. Zaklinacz przykucnął obok assimarki. Pierwszy raz widział ją w takim stanie - nie dziwiło go to, jednak przywróciło wspomnienie bólu który jeszcze nie tak dawno temu samu przeżywał. Znajdował się nie centralnie przed nią ale lekko z boku. Chwilę stał tak w milczeniu patrząc w pustkę obok Sarabis. Wiedział, że potrzebuje czasu jednak nie mieli go zbyt wiele. W każdej chwili mogło się tu zdarzyć cokolwiek i zaklinacz był tego świadomy. Po chwili odezwał się do niej:
-Laura... ona nie chciała by żebyśmy tu bezczynnie czekali na śmierć. Musimy ruszyć. - mówiąc to patrzył się już na kobietę. Mówił spokojnie, najłagodniej jak potrafił. Mówił jak ktoś, kto również stracił kiedyś kogoś bliskiego.
Sarabis skinęła głową i powoli wstała, otarła dłonią policzki ze śladów łez. Westchnęła i dodała:
Co z Grimmą? Lepiej pójdę sprawdzić.
Assimarka mimo wszystko szybko się pozbierała i wyszła z pokoju, a Leonidas został sam - nie pozostało mu więc nic innego jak zobaczyć co też skrywa pudełko. Dopiero otwierając je zaklinacz zwrócił uwagę, że było ono ołowiane. Ten materiał skojarzył mu się od razu z jego podstawową właściwością - nie pozwalał magii wieszczącej na lokalizację rzeczy nim otoczonym. Po kolei zaczął przyglądać się przedmiotom w środku.
Pierwsze co z niego wyciągnął to ząb smoka.

To był zdecydowanie ząb dorosłego zielonego smoka. Jednakże glify pokrywające go były niepokojące, acz prymitywne. Nie było to pismo, ani zaklęcie, choć sam ząb był niewątpliwie magicznym przedmiotem. Zdecydowanie widział coś takiego pierwszy raz w życiu.
Natomiast kolejnym przedmiot był mu znany - srebrny sztylet... No może niezupełnie srebrny. Ostre wąskie ostrze ze srebnobłysku, metalu przypominającego srebro, za to odporne na rdzę.
Nie dziwiło to jednak Leonidasa, w miastach mających alchemiczne gildia tak Wormbane, tego typu przedmioty łatwo można było nabyć (choć niekoniecznie tanio), kolejnym znaleziskiem była fiolka zawierająca atramentową ciecz o mocnym kwiatowym zapachu.
Była też tu butelka z ciemnozielonego szkła, zawierającą jakiś rodzaj alkoholu o dziwnym zapachu. Wydało mu się zaskakujące, że taki przedmiot znajduje się tutaj, wszak taki dom na pewno miał barek na trunki.
Następnie były trzy zwoje zawierające czary nieznane zaklinaczowi. Po odczytaniu, jeden zwój zawierał czary Nieumarłego sługi i Przemiana w kości oraz Deszcz strzałek..
Ostatnim znaleziskiem, było złote pióro, dziwny złotego rodzaj atramentu oraz... niedokończony raport. Co niestety utrudniało odcyfrowanie tego kiedy został napisany, przez kogo, i dla kogo.

Cytat:
Dnia Miesiąca Roku

Spieszę donieść o mych sukcesach. Udało się mi przeniknąć w szeregi tutejszego kółka wzajemnej adoracji, choć nie bez trudności. Magowie i alchemicy tworzący tutejszą gildię to hermetyczne kółeczko ciągle paplające o prawdzie pod powierzchnią. Jednakże odrobina perswazji i łapówek zrobiła swoje. I narkotyki też. Na szczęście jednego z magów udało mi się przekupić i uzależnić od elfiego absyntu. Dlatego wnoszę o przesłanie kolejnych partii tego trunku.

Sama gildia prowadzi badania nad innymi światami i wybiega poza domeny Ao. Możliwe, że zarówno tutejsi alchemicy jak i magowie zajmują się czymś co w innych częściach Cormyru można by uznać za działalności heretycką. Jestem pewien, że w podziemiach są conajmniej trzy kręgi przywołań i nie są do nich wzywani tylko niebianie.

Udało mi się podsłuchać słowa o okruchach, istotach zwanych qlippothami oraz azurianami/azurianitami? Nazwy nie pamiętam po przewinęła się raz w rozmowie. Nic poza tym nie udało mi się wywiedzieć.

Niestety nie ufają mi na tyle, by wtajemniczyć mnie w eksperymenty.

Jedno jest pewne, gdzieś w głęboko w trzewiach budowli ukryto potężny artefakt. Starożytną magiczną księgę, która na pewno nie jest świętą Księgą Smoków. Lecz czymś znacznie starszym. A dostęp do niej mają tylko cztery osoby, wysoka Rada i przewodniczący Gildii Alchemicznej Wormbane. Zresztą, nekromancja jest zakazana w tym mieście, a większość magów gildii to mistrzowie przyzywania i wywoływania.

Śpieszę też donieść iż zbadałem plotki na temat smoka gnieżdżącego się w pobliżu miasta. Rzeczywiście to prawda. W starym zamczysku obecnie gnieździ się niebieski smok.

Ale to jedyna dobra wiadomość.

Ów smok bowiem jest całkowicie nieodwracalnie obłąkany. Wydaje się żyć w świecie własnych złudzeń i nie podjął próby rozmowy, mimo wręczonych mu podarków. Co więcej, ośmielił się mnie kilkukrotnie zaatakować, biorąc za wytwór swojej imaginacji.

Ledwo uszedłem z życiem, na szczęście bowiem smok nie był konsekwentny w swych działaniach.

Dlatego odradzam branie tego akurat smoka na kandydata na Świętego.
Tu raport się urywał, ale widać było że nie był zakończony.

Zaklinacz zapamiętał w większości raport. Nie zostało mu tu już nic więcej do roboty. Wszystkie przedmioty schował do pudełka, po chwili namysłu wyciągnął jednak zwoje i włożył je do swojego zasobnika - w razie czego łatwiej będzie mu z nich skorzystać.
Ołowiane pudełko wrzucił do plecaka po czym ruszył za Saabis. Wszystko wydawało się coraz dziwniejsze. Zaczynał być już pewien, że ich drużyna wcale nie została wezwana do odszukania skarbu. Z resztą patrząc na ich szefową, jej zachowanie i poglądy należało wątpić, że była by ona nimi zainteresowana. Dalej nie do końca zdawały mu się jasne prawdziwe cele ich wyprawy ale zdecydowanie zaczęły się klarować. Leonidas nie miał jej za złe, że najprawdopodobniej, zostali oszukani, tym nie należało się teraz przejmować. Na razie chciał zdobyć jak najwięcej informacji. Po przeczytanym raporcie był zdania, że magowie w mogli przywołać jakieś stworzenia które porwały mieszkańców miasta. Na chwilę obecną było to najbardziej prawdopodobne rozwiązanie. W głowie krążyło mu trochę innych, jednak mniej realnych scenariuszy.
BUM! - głośne uderzenie wyrwało go z zamyślenia, odruchowo zasłonił głowę jednak do zaklinacza doszedł jedynie dźwięk. Zbiegł ze schodów na dół i nerwowo zwrócił się do najbliższego towarzysza:
-Co tu się stało?!
-Jakiś krasnolud przyszedł tutej i zaczął opowiadać... Na jaja Tempusa, tu jest jakiś parszywy kult ukryty w tym mieście!- syknął rashemita wściekłym tonem głosu. A potem spojrzał na Grimmę mówiąc -Nie uważasz, że czas na wyjaśnienia.
Ta zaś rzekła.-Dobrze. Powiem co wiem, wkrótce.
I zwróciła się do zaklinacza.-Jak sytuacja na górze?
-Wiesz już o Laurze - zaczął spokojnie zaklinacz - Zginęła uruchamiając pułapkę zabezpieczającą prywatne rzeczy właściciela górnego pokoju. Przyjrzałem się temu, co też tak cennego strzegła. Znalazłem kilka dziwnych przedmiotów których przeznaczenia jeszcze nie znam. Jedna rzecz jest dla nas szczególnie istotna na tą chwilę - właściciel był swego rodzaju szpiegiem w Wormbade. Dla kogo pracował i czego szukał - tego nie wiem. Jednak znalazłem jego niedokończony raport. Wynika z niego, że z jakiegoś powodu starał się wkupić w łaski miejscowej gildii alchemików oraz magów - co mu się częściowo udało. Ów szpieg odkrył, że w miasteczku mają miejsce badania nad innymi światami - co szczególnie ważne - mogą one wykraczać poza obszar ‘znanej’ nam hierarchii światów. Prawdopodobnie jest to część większej siatki działającej w całym Cormyrze. Dwukrotnie w raporcie została wspomniania informacja o tym, że pod miastem istnieje jakiś tajny kompleks. Istnieją tam także co najmniej trzy kręgi przywoływań gdzie są przywoływane, niekoniecznie praworządne istoty. - Leonidas starał się mówić zwięźle i szczegółowo, chciał, żeby wszyscy poznali treść raportu, a nie mieli teraz czasu żeby przekazywać sobie karteczkę. Dlatego wyjawił całą treść opowiadając drużynie o dziwnych istotach zwanych qlippothami, o ukrytej starożytnej księdze i o szalonym niebieskim smoku. Nie wspomniał na razie o innych przedmiotach gdyż uważał, że może lepiej będzie na chwilę obecną samemu się czegoś dowiedzieć, a dopiero później poinformować drużynę. Zakończył swoją rozmowę zwracając się głównie do półorczycy:
-Nie wiem dlaczego ów szpieg szukał kandydata na ‘Świętego’, jak to nazwał i co to oznacza. Być może gdybym dostał się do biblioteki miałbym szansę na zgromadzenie większej wiedzy. Choć przyznam, że wcześniej wolałbym sprawdzić czy żołnierze stacjonują w tym mieście. O żadnym kulcie też nic nie wiem. Co wam powiedział o nim krasnolud?
 
neuromancer jest offline