Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2012, 11:58   #3
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Alinard z Grottaferraty

Witam całą brać inkwizytorską, w tym wszystkich przeciętniaków i rodzynka...

Troszkę o mojej postaci.

Prolog

- Tak drogi Gersardzie, w następnym tygodniu Westlandzkie wina trafią do twej piwniczki - wydatne usta Alinarda wykrzywiły się w grymasie uśmiechu.

Jego ekscelencja, biskup Hez-hezronu siedział za biurkiem w swoim gabinecie nad pieczystym.

- Dobrze, dobrze - rzekł między jednym a drugim kęsem indyczego udka. - Widzisz Alinardzie, nikt tak nie dba o moje zdrowie jak ty. I na miecz pana, niech szlak trafi tych wszystkich konowałów, którzy odmawiają mi kieliszka dobrego wina. Nic tak nie koi zszarganych nerwów jak odrobina Westlandzkiego po dobrym posiłku.

- Otóż to drogi Gersardzie. Któż cię rozumie lepiej niż ja - zatrząsł swym pokaźnym brzuszyskiem śmiejąc się głośno - ale ale... przecie nie po to wezwałeś mnie z inkwizytorium.

- No tak... - Gersard wstał od stołu odsuwając wcześniej niedokończony obiad. - W rzeczy samej. Widzisz... - wytarł palce w szatę - myślę posłać grupę kilku inkwizytorów do Addsburga, gdzie mój przyjaciel Filip potrzebuje... hmm... wsparcia. Chciałbym mieć wśród nich zaufanego...

- Wasza świątobliwość - inkwizytor ukłonił się niezdarnie - to zaszczyt doprawdy, zaszczyt dla twojego skromnego sługi...

- Nie przesadzaj Alinardzie. Nalej no - Gersard wskazał na gablotkę ze szkłem, uderzając się jednocześnie pięścią w pierś i oddając głośne beknięcie - po tym indyku zaczyna palić mnie zgaga.

- Chętnie mój drogi Gersardzie - podszedł szybkim, kaczym chodem do szafki. - Alkohol, jak wiadomo, pomaga w trawieniu i rozgrzewa żołądek.

O Alinardzie słów parę.

Nieumiarkowanie, to nieumiarkowanie.
A chyba lepiej żałować, że się żre szynkę,
niż żałować, że się żre chwasty, prawda?
Bo żal w obu wypadkach jest taki sam,
ale w pierwszym z nich przynajmniej
w gębie zostaje lepszy smak.


Alinard z Grottaferraty, lat 41, nie był darzony szczególną miłością przez brać inkwizytorską. Już sama jego prezencja odstręczała. Obleśny grubas w opiętym, rozmemłanym płaszczu, z ulaną twarzą, ozdobioną kapciowatym nosem. Znany z opilstwa i nieumiarkowania w jedzeniu. Wiecznie spocony, dyszący, cmokający i mlaskający nie wzbudzał pozytywnych emocji. Trudno było go lubić. Trudno jednak było też nie zauważyć jego niezachwianej, mocnej wiary w Pana, która dawała mu odwagę i siłę walki z heretykami.

Z jednej strony więc budził odrazę, z drugiej ukryty podziw.

Nie można zapomnieć też o jednej jeszcze, dość istotnej tajemnicy poliszynela. Mistrz Alinard z Grottaferraty był konfidentem jego ekscelencji, biskupa Hez-hezronu Gersarda i w jego obecności nie należało źle wypowiadać się o jego świątobliwości. Z racji tego też nikt otwarcie nie traktował wrogo jego samego.

Jedną ze znanych spraw, którą prowadził, była sprawa Richarda z Blegsbury oskarżonego o czarostwo. Po śledztwie, w którym brało udział jeszcze dwóch, oprócz Alinarda, inkwizytorów, pół wioski skazano na stos, samego zaś Richarda uniewinniono. Nie to jednak było najdziwniejsze. Dwóch inkwizytorów, którzy współpracowali z Alinardem nigdy nie wróciło do Hez-hezronu. Według oficjalnych informacji zostali oddelegowani do ‘innych, pilnych zadań’ na prowincji. Plotka głosi, że zabrano ich do klasztoru Amszilas z powodu zaniedbań jakich się dopuścili.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline