Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2012, 23:20   #144
JanPolak
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Knut pobrał wissenlandzki mundur i właśnie wychodził z pokoju kapitana, gdy stał się świadkiem problemów Alberta.

- Wszystkie bogi! - rzekł - Toć ten dureń wam w ręce wpadł?

Gdy skupił na sobie uwagę, kontynuował:

- No to jest Albert… Lynre mu jest. Podwiozłem go wczoraj do wioski furą. Gadał cały czas o tym skarbie, co to ludzie mówią, że gdzieś tu zakopany. Bo to włóczęga taki i złodziej. Tylko ten skarb i ten skarb mu w głowie. I co, wy go bierzecie na męki? - Knut wydawał się zdziwiony - Przecie on ma z plugastwem tyle wspólnego, co ja ze smukłym elfem. To złodziej zwykły, mówię wam, tylko głupi. Uwolnił tego drugiego, pewnie żeby mu miejsce tego ich skarbu zdradził. Złodziej złodzieja zawsze pozna.

Pokręcił głową i sposobił się do wyjścia, na odchodnym mówiąc:

- U nas we Stirlandzie to jest inaczej. Straż ściga złodziei, a łowcy - czarownice. A tu wy tych drobnych łotrzyków przesłuchujecie i zeznania im mękami wmawiacie, a straż lata za tymi, co wam mistrza ubić próbowali. Dziwne tu zwyczaje. Obyśmy znaleźli zamachowców, to może wam się upiecze, żeście szefa nie upilnowali.

Czyżby ludzie faktycznie stawali się rozmowniejsi przy łowcach czarownic? Ech, w co ty się pakujesz, Knucie? Próbujesz chronić przyjaciela, czy szykujesz sobie bezimienny grób koło niego? A może gadka miała sens? Dawała alibi Albertowi - z grubsza prawdziwe. I zasiewała ziarno obaw w pomocnikach łowcy - ludziach teraz pozbawionych pana, gdy w tym czasie Knut zdobył protektora w osobie kapitana straży.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline