Tak, tak. A za czyimi słowami pobiegliśmy. Linia uformowana jak chciałeś. I co i co? Zasadzka! Gdzie polecenie, zbadajcie teren? Rozproszcie się. Gdzie? Linia i zasadzka i nie rozpraszać się! A potem co? Co czekać na rozkazy co? Gdy nóż był na szyi co? To już za późno było. Za późno! Błąd wcześniej, dużo wcześniej, najwcześniej. Pobiec sam, a potem wymysł, by się nie rozpraszać! Głupota, nie samowolka. Głupi Ty i rządzić chce! Pierwsza ofiara i już. Już wódz. Ofiara, bo poleciał sam. Ofiara, bo się nie rozproszyliśmy. Ofiara, bo tak zarabiamy. Ginie się, rani, normalne. Wojna, akcja, rana, śmierć. Rządzić? To do wojska. Czemu nie w wojsku generał jaki co? Co? Nie jest, bo głupi! O! Chciał rozkazy dawać, tom go słuchał, teraz czego chce jeszcze? Co? Czym zasłużył by się wodzem mianować na siłę. I grozić już innym? Tyran i despota! Co? O! - przerwał swym jazgotem 'wymianę zdań' Dawit.
Stanął przy, a właściwie pod ramieniem Gottwina. Był pewien że to rozsierdzi Twardego, oby tylko nie rozsierdziło za bardzo. Ale miał rację...zawsze ją miał!
Ostatnio edytowane przez AJT : 02-04-2012 o 16:19.
|