Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2012, 19:33   #19
Keigar
 
Reputacja: 1 Keigar nie jest za bardzo znany
Już zastanawiał się co zrobić z rachunkiem, gdy przyszedł do niego jakiś dziwny chłoptaś. Co dziwniejsze tamten walnął jakimś tekstem o znajomości, by tylko mu pogrozić. Sierżant siedzący niedaleko najwyraźniej tego nie usłyszał, więc Keigar postanowił się nieco zabawić i dać nauczkę nieznajomemu. W między czasie gdzieś niedaleko siadł kolejny koleś i coś tam zamówił.
- SSłłucham? Ddobbze już iddę. - Odparł nieco łamliwym głosem dla dobrego efektu.
Postanowił udać, że uwierzył. Z miną przedstawiającą lekki przestrach poczekał momencik aż kelnerka wejdzie do środka lokalu, po czym podążył za nią już z normalną twarzą, a nawet z odrobinę poważną, jakby miał jakieś interesy prowadzić, czy coś.
- Przepraszam. - Odrzekł do kelnerki, spokojnym, acz poważnym tonem, gdy znaleźli się wystarczający kawałek, by Yokko nie podsłuchał. - Widzi pani tego specyficznego chłopaka z czarnym kapeluszem? To mój przyjaciel i syn jednego z bogatszych kupców, którzy przypłynęli. Może nie wygląda, ale ma sporo pieniędzy przy sobie. Dlatego proszę załatwić jakieś dobre danie na wynoś. Na pewno zapłaci, za wcześniejsze napoje też i dorzuci napiwek. - Odparł jak najbardziej poważnym tonem i miną by kobieta nie odebrała tego za jakiś żart.
Gdy już się oddaliła zielonowłosy ruszył do łazienki rozglądając się za jakimiś wyjściowymi drzwiami i oknem.
Do łazienki prowadziły wąskie drzwi, budowane zdaje się dla osób wysokich i szczupłych. Wewnątrz jednak pomieszczenie było dość przestronne dla osób o każdych gabarytach. Nic przesadnie bogatego co prawda tam nie było - ot zwykła blaszana umywalka i muszla klozetowa z taniej porcelany, ale lepszy rydz niż nic. Przewiew zapewniał mały lufcik, tuż nad głową osoby siedzącej na tronie.
Cóż niestety Keigarowi najwyraźniej nie pisane było łatwo stąd wyjść. Rozejrzał się ale, raczej nie znalazł niczego co pomogłoby mu w ucieczce. Dlatego też opuścił dość szybko te pomieszczenie i rozejrzał się za jakimś innym wyjściem. Cóż czasem w lokalach bywało, że w restauracji znajdowały się dwa wejścia na gości. Niestety nie znalazł drzwi którymi mógłby wyjść, cóż została mu tylko inna opcja, w końcu dalsze wkręcanie obsługi mogło by być niebezpieczne. Tak więc wrócił do stolika, gdzie pierwotnie siedział. schylił się do nieznajomego, prawie jak nad przyjacielem. Przynajmniej tak miało wyglądać dla postronnych.
- Za-zamówienie zaaraz będdzie i wszyystko zaapłacone, więc ja już pójdęę. - Odparł nieco łamliwym tonem, jednak nie za głośno, by inni nie usłyszeli.
Następnie spokojnie począł się oddalać, tylko jeszcze na moment się odwracając wystawiając grzecznie rękę, jakby w geście przegnania. Cóż trzeba było zapewnić ludzi z obsługi, że są przyjaciółmi. Następnie nieśpiesznym krokiem udał się w stronę straganów by zniknąć w tłumie.
 
Keigar jest offline