Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2012, 23:17   #264
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Rewelacja jaką "poczęstował" elfa strażnik, zaskoczyła go bardzo, ale tak naprawdę to Dorin sprawiał wrażenie zbitego z tropu. W ciągu ostatnich kilku dni Finluin okazał się o wiele rozsądniejszym od niego , więc teraz, uważnie przyglądając się pasterzowi, czekał na odpowiedź elfa.
- Witaj! Jestem Finluin, a to jest Dorin. Jesteśmy rozbitkami, którzy cudem uniknęli śmierci.
Kiedy ten podszedł bliżej, dostrzegł w Finluinie elfa i początkowa ostrożność rozwiała się z miejsca.
- Zapraszam zatem w nasze skromne progi. - wskazał w kierunku chaty. - Obmyjecie trudy podróży z zmęczonych ciał. Posilicie się i odpoczniecie. Potrzebujecie nowych ubrań. - dodał wesoło ruszając przodem. - Jam jest Earendil.

- Jestem pewny, że to Beleg. - szepnął Dorin pospiesznie do ucha elfa rozglądając się nieufnie na boki.
- Sza! - cicho nakazał elf, a potem podszedł do Earendila-Belega i rzekł - Nie wiele dobytku nam zostało, nie będziemy mieli czym zapłacić za gościnę.
- Nie dla zapłaty pomożemy wam dobry panie elfie. - wypalił gromkim głosem młodzieniec sprężystym krokiem przemierzając wśród traw. - Wszak prawo nakazuje troszczyć się o tych, których Beleriand zwrócił.
- Dziękuję bardzo! Czy możesz nam powiedzieć Earendilu gdzie dokładnie się znajdujemy?

I ten niezwykły pasterz opisał Finluinowi ich obecne położenie. Okazało się że nie byli zbyt daleko od zatoki Forochel, która choć nie była celem samym w sobie, stanowiła punkt zaczepienia w poszukiwaniach Palantiru. W między czasie podeszli bliżej pod zabudowania i mogli się bliżej przyjrzeć pasterskiej chacie. Solidne ściany z grubych drewnianych bali, uszczelnione mchem i trzcinowa strzecha z pewnością stanowiły dobre zabezpieczenie przed północnymi, zimnymi wiatrami. Wnętrze jak się okazało, mimo prostoty, urządzone było bardzo przytulnie. Efekt taki uzyskano dzięki dużej ilości wyprawionych baranich skór, które zdobiły ściany lub stanowiły wyściółkę na drewnianych ławach przy stole. Earendil kazał się rozgościć wędrowcom, a sam podszedł do kamiennego pieca, by nalać gościom gulaszu z baraniny, który tam grzał się w glinianym garnku. Poszukiwaczom magicznego kryształu od dawna nic tak bardzo nie smakowało, jak ta prosta potrawa jedzona z miski drewnianą łychą, zagryzana ciemnym razowym chlebem i popijana cienkim jęczmiennym piwem.

- Dokąd zmierzacie dalej Finluinie?- zapytał pasterz, kiedy Dorin, który zbyt łapczywie pochłaniał jedzenie, musiał nagle wyjść wychodka.
- Chcemy dotrzeć jeszcze bardziej na północ do Lodowej Zatoki.
- Niegościnne to tereny. - pokiwał głową mężczyzna. - Tak przynajmniej słyszałem. - zaczął grzebać w kufrze. - To przyda się wam niechybnie. - wygrzebał płaszcze ze skór górskich niedźwiedzi i futrzane czapy.
- Dziękuję jeszcze raz, a te tereny niegościnne tylko ze względu na pogodę?
- Rodzina, która mnie przygarnęła, opowiadała mi o plemionach Lossotów, które ze skutej lodem północy schodzą aż w północe okolice Niebieskich Gór. Jam nie widział i nie spotkał do tej pory żadnego, lecz opowieści o ich wojowniczym nastawieniu do obcych chyba nie są wyssane z palca do straszenia dzieci. - powiedział spokojnie.
- Razem z Dorinem będziemy musieli uważać. Hmm, wspomniałeś, że przygarnęła cię rodzina, nie jesteś stąd, jeśli oczywiście można zapytać?
- Jestem rozbitkiem, którego wyrzuciło morze półmartwego rok temu. Skąd i gdzie płynąłem, oraz kim byłem, niestety nie pamiętam. Przybrani rodzice pochowali mnie nawet w górach, lecz los jednak chciał inaczej. Podobno wróciłem z drugiej strony, ostatecznie wygrawszy walkę o życie. I teraz to jest mój dom, więc stąd pochodzę. - rzekł Earendil.
- Mój przyjaciel Dorin rozpoznał w tobie człowieka, pochodzącego z bardzo szlachetnego rodu Gondoru, a i twoja postawa świadczy o tym że nie jesteś zwykłym pasterzem. Proszę cię porozmawiaj z moim towarzyszem i powiedz mu o sobie to co powiedziałeś mnie, możliwe że ta rozmowa przywróci ci utraconą pamięć.
 
Komtur jest offline