Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2012, 10:44   #128
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Słowa Welmy przez moment jeszcze wisiały w powietrzu. Tomek przez jeszcze dłuższą chwilę wpatrywał się w mówiącą.
Wiedział, że Welma wierzy w to, co powiedziała. Co ciekawsze, on również święcie w to wierzył. Wszyscy wiedzieli, ze Melcia, kochana, wszystkowiedząca istotka, nigdy nie chciała zrobić nic złego. Skąd w główce ich skarbeńka miałoby się wziąć taka myśl. Szczególnie że jakiekolwiek myśli nie miały tam wstępu.
Melcia, jak się zdawało,święcie wierzyła w to, że z punktu A do punktu B prowadzi zawsze prosta droga, że wystarczy chcieć i iść, a reszta sama się zrobi. A że na drodze zdarzają się zakręty? Wszak to już nie jej wina. Wszak ona chciała dobrze. To tak samo wyszło, że jest źle.
I co z tego, że chwilowo została spacyfikowana? Wszak nie będą jej tak trzymać w nieskończoność. A wypuścić? To tak, jak wypuścić na wolność tornado - śmiertelnie niebezpieczne i całkowicie pozbawione rozumu.


- Piotrek, daj Melci jakiś koc - poprosił.
- Aż do rana będziemy musieli mieć jakieś światło - zwrócił się do Welmy. - Nie wiem, czy ten kawałek Ciemności uciekł, czy tylko się schował, a teraz go nie zdołamy znaleźć.
Gdyby znaleźli, to pewnie Melcia chciałaby się zająć biednym, samotnym skrawkiem Zła, którego nikt nie lubi.
- Zamknijcie się aż do odejścia Ciemności i powrotu słońca - powiedział do drzwi przekręcając kluczyk. - I nie przepuszczajcie nikogo.
To samo powtórzył przy oknach, potem schował klucz głęboko do kieszeni, co dawało szansę, że Melcia go nie dostanie w swoje łapki. To, że nie mogła mówić, nie znaczyło, że nie może użyć klucza. Może nie tylko słowa działały jak zaklęcie, może również myśli? Ale sprawdzanie tego postanowił zostawić do rana.
- A, jeszcze jedno... - Podszedł do Melci i zabrał jej magiczny gwizdek. - Oddam ci to jutro.
Melcia plus gwizdek... to mogło oznaczać kolejne kłopoty.
- Wypij i spróbuj zasnąć - poprosił, siadając obok Justynki. - Posiedzę przy tobie - obiecał.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 03-04-2012 o 11:05.
Kerm jest offline